poniedziałek, 29 września 2008

pyk-i otwarte...

to moja nowa zabawa :)
ząbki świetnie służą do otwierania różnych rzeczy-najlepiej idzie mi ze słoikiem od sudokremu, poza tym doskonałe są pudełka od gumy do żucia "mentos"
mamusia próbuje mnie uczyć, że to samo można zrobić rączkami-ale co to za radocha tak zwyczajnie??
wstaję sobie pod stołem-ostrożnie, żeby się główką nie stuknąć... po czym robię hopa-hopa :)
otwieram tatusia szuflady-tatuś nauczył mnie, że do tego służy uchwyt-ok, zaakceptowałem ten fakt-ale co do zamykania, robię to po swojemu, czyli trzymając za brzeg-oczywiście paluszki zostają w środku, ale wcale mnie to nie zraża :) tatuś sprawdził-jego to boli-a ja nic sobie z tego nie robię...
otwieranie szafek też idzie mi nieźle-i ten sam motyw z zamykaniem-do tego już uchwyty słabo się nadają moim zdaniem...
po ostatniej chorobie i chyba też w związku z inną pogodą poprzestawiałem sobie cały plan dnia i teraz mamusia próbuje się do niego dostosować i go utrzymać-czyli przestawiamy się oboje :)
niestety nocki mamy kiepskie, coś mi spać nie daje...

piątek, 26 września 2008

imprezowy tydzień z atrakcjami

mama mi się postarzała i nie wiadomo dlaczego straszne z tego powodu zamieszanie
najpierw rano była u nas ciocia Edytka z dobrym śniadankiem-wtedy było jeszcze spokojnie
potem mama razem ze mną piekła szarlotkę-tu już się zaczęło zamieszanie... wstawiliśmy ją do piekarnika i poszliśmy na spacerek :) a ze spacerku wróciliśmy już nie sami, ale z kolejnymi ciociami i moimi znajomymi z podwórka :) była Alusia, Daniel i Kamilek ze swoja starszą siostrą Emilką :) jedynie ciocia Sylwia z powodu Bardzo Ważnych Spraw wpadła sama, bez mojego kumpla-drugiego Szymusia :)
ale był ubaw !!!
wszystkie zabawki naraz poszły w ruch !!!
fajnie jest bawić się z innymi dziećmi :) bo do tej pory to spotykaliśmy się tylko w wózkach, no czasem na rękach u mamusi albo kilka razy na kocyku... a tutaj-pełna swoboda :)
bo kojec, który został złożony jakiś czas temu, służy teraz jako płotek zasłaniający tatusia sprzęt rtv (a szkoda.......) i sterczące rury od jeszcze nie zamontowanego kominka... a tak-całe mieszkanie moje :) i bardzo mi z tym dobrze :)
po imprezie mamusiowo-dzieciakowej rodzice nie schowali mi mojego pudła z zabawkami :) wykorzystałem to szybciutko-wszedłem na nie i stanąłem sobie trzymajac się parapetu okna.... a nie patrzyli na mnie tylko minutkę-dwie :) i do tej pory nie wiedzą jakim cudem mi się to udało :)
dodam, że pudło ma jakieś 30 cm wysokości-tak mówi mama ...
oj rodzice nie wierzycie w moje zdolności !!??
wieczorkiem -ale to już znam tylko z opowieści- odwiedzili nas jeszcze ksiądz Andrzej i brat Wojtek :)
i wydawało się wszystkim-a szczególnie mamusi-że to bedzie na tyle jej urodzin
hahaha
wczoraj wieczorem-czyli dwa dni po urodzinach-pojechaliśmy w umówione wcześniej odwiedziny do mojego kolegi Jasia :)
weszliśmy, siedliśmy, a tu z drugiego pokoju wychodzą sobie różne ciocie i wujki... i śpiewają mamie "sto lat" :D:D:D:D:D
tata niestety nie zrobił zdjęcia, ale wszyscy zgodnie twierdzą, że właśnie tak wyglada "opadnięta szczęka"
mamusia do tej pory nie wyszła z szoku :D:D:D:D:D:D:D

mam pomysłowego tatusia-a co !!!!!

a co do atrakcji była w tym tygodniu jeszcze jedna
byliśmy na prawdziwej budowie u mamy klienta i przez prawie 2 godziny byłem na spacerku z ciocią Edytką !!!
pierwszy raz bez mamy lub taty tyyyyyle czasu :)
trochę spałem, a kiedy się obudziłem obejrzałem sobie z bliska koparkę i wcale nie płakałem !!! taki ze mnie gość !!!

niedziela, 21 września 2008

tacie to się zawsze upiecze.....

ponieważ ostatnie kilka nocy nie chciałem spać inaczej jak z mamusinym "smoczkiem", a dziś już zdecydowanie lepiej się czułem-plan był taki: tata daje mi wieczorem kaszkę, mama cycusia tylko tyle żebym nie zasnął, potem mycie ząbków, odbijanie-już tylko z tatusiem, mama się chowa-i tatuś kładzie mnie do łóżeczka....
hahaha
zasnąłem jak tylko poczułem cycusia :)
na śpiąco dałem sobie umyć zęby
na śpiąco odbiłem
i teraz chrapię sobie w łóżeczku

a co się biedny tata będzie męczył-on jest do zabawy, a nie wieczornej walki z usypianiem :):):)

sobota, 20 września 2008

znowu trzydniówka!!??

teraz to ja już nic nie rozumiem-podobno to jednak trzydniówka... podobno też można ją przechodzić dwa razy... tak czy owak równe 3 dni miałem wysoka temperaturę, a teraz jestem calutki - buzia, brzuszek i plecy - w kropki...
jestem marudny troszkę i nie chcę nic jeść poza cycusiem...
a dziś mieliśmy iść na basen !!! przepadły nam pierwsze zajęcia !!!
i gdzie tu sprawiedliwość?
dziś rodzice przy sprzątaniu zabrali mój kojec :) fajnie, mogę się wspinać po szafkach, nie tylko po szczebelkach :)
do pilotów bliżej i do stołu :)
ciekawe czy tak już zostanie :):):)
póki co wszyscy mamy zabawę-ja-wiadomo, a rodzice-przy okazji :)
jest strasznie brzydka pogoda, ubierają mnie w jakieś kombinezony, mama przerabia śpiworek w którym jeździłem zimą tak, żeby dało się założyc go na spacerówkę... a podobno jeszcze kilka dni lata !!! no i gdzie to słoneczko ??
Julcia poleciała sobie w ciepłe kraje... takiej to doooobrze....
ale my się nie damy i jakoś przetrwamy te pluchy i zimnice z babcinymi malinkami :)

oby do wiosny !!!!!!!

wtorek, 16 września 2008

kiedyś musiałem....

... się przeziębić pierwszy raz... mam wysoką temperaturę i bolą mnie uszka... chce mi się spać i spać... mama opatuliła mnie jak na Syberię i poszliśmy do pani doktor... i się leczę...
ale na spacerek mimo zimna na dworze mama mnie i tak wzięła :)
echhhhh
nic mi się nie chce.......

niedziela, 14 września 2008

i tak w kółko

siadam-stoję-stoję-kucam-siadam-raczkuję-siadam-staję-przewracam się-wstaję-siadam-kucam-raczkuję-siadam-stoję-siadam-raczkuje-siadam-stoję........................................
no to chyba nic dziwnego, że nie mamy z mamą czasu na pisanie!!??

był u nas przez cały tydzień dziadek, chodziliśmy sobie na spacerki, bawiliśmy się w domku, mama mi czytała... tak, tak-potrafię już siedzieć grzecznie i przejrzeć z mamą całą książeczkę o małym piesku... czasami :)
nie wszystkie przedmioty i nie tak od razu już wędrują do buzi-oglądam je sobie przez dłuższą chwilę, stukam w podłogę (im więcej hałasu tym lepiej...)
potrafię też już trzymać dwie rzeczy w dwóch raczkach-wcześniej kiedy brałem następną to tą trzymaną upuszczałem-i kombinuję co tu z nich stworzyć-najczęściej da się nimi pięknie w siebie stukać :)
a co do upuszczania-właśnie odkrywam jego uroki... to takie ciekawe trzymać coś przez chwilę a potem... bam :) a mama podnosi :) fajnie !!!
zaśmiewam się na głos kiedy ktoś mnie rozśmiesza-a nie zawsze rodzice umieją przewidzieć co mnie rozbawi-bo na przykład śmieję się z kichania i swojego i czyjegoś :)
w zeszłą niedzielę przeszedłem pierwszy w życiu katarek-na szczęście tylko jeden dzień to trwało, ale wieczorem byłem strasznie już rozdrażniony tym złym samopoczuciem... niestety zaraził się ode mnie mój kolega Łukasz, z którym byliśmy z rodzicami w ZOO... też przechorował to w jeden dzień, więc może to był taki jednodniowy wirusik...
jem coraz więcej-najchętniej jadłbym to samo co rodzice, ale niestety nie dają mi... podobno mam uczulenie na mleko i jajka... ech, żałują mi, żałują :/
na szczęście mama rzadko już daje mi te malutkie porcje słoiczkowych zupek, gotuje mi sama-bo mogę jeść troszkę więcej... a lubię !!!
zjadam całe jabłuszko
i dwa-trzy ciasteczka codziennie
i trochę chrupek
i zupkę
i soczek przecierowy albo słoiczkowy deserek owocowy
i kaszkę taka specjalną, bezmleczną
i cycuś, cycuś, cycuś....
i próbuję co się da-a to kawałek chlebka, a to malinki, a to winogronka, a to ziemniaczki czy ryż od mamusi z talerza... pychota

zrobiło się zimno i spacerki nam się mniej udają... chodzimy kilka razy ale na krócej
ostatnio wróciłem z zupełnie zimnym, czerwony noskiem...
no cóż-jesień idzie....

środa, 3 września 2008

no to koniec tego dobrego-JA STOJĘ !!!

już kilka razy wcześniej próbowałem i jakoś tam wspinając się po tacie czy niechcący tak trochę mi wychodziło... ale od wczoraj fachowo, wspinając się po wszystkim co pod rączki podejdzie-STOJĘ !!!!
kojec służy teraz zasadniczo do windowania się do pionu po szczebelkach
szuflady też
półki też
spodnie mamy też
i tak dalej
mama mówiłaś, że jak zacznę sam chodzić to sie zabierzecie się za starania o młodsze rodzeństwo... hmmmmm hmmmm.... to ja tak tylko przypominam.....

wtorek, 2 września 2008

echhhhh

ta moja mama to słabiutka jest :)
szybciutko daje się namówić na kapitulację :)
mówi, że niby nie chce żebym płakał itp... ale myślę, że po prostu spać jej się chce i tyle :):):)
w każdym razie nocki różnie-wieczorne zasypianie już powoli przestawione na leciutki masażyk i nie cycusiowanie, ale później-różnie bywa ;)
dziś dostałem znów wymuszonego cycusia około 1 w nocy i wylądowałem potem w łóżeczku-dopiero o 5 wzięli mnie do siebie
teraz mają nową teorię-że to niby szyna zakładana na noc tak mi przeszkadza spać...kombinujcie, kombinujcie...
jak już udało mi się usiąść, stało się to moją ulubioną pozycją-a w kojcu coraz częściej wspinam się po szczebelkach na kolanka, a czasem nawet na nóżki :)
sypiam już najczęściej tylko jeden raz w ciągu dnia, najczęściej na spacerku
mama robi mi zupki z niespodziankami-są w nich kawałeczki marcheweczki, ziemniaczka, wczoraj dodała ziarenka ugotowanego na mięciutko ryżu- uczę się gryźć
chrupki kukurydziane pochłaniam już chrupiąc w tempie odkurzacza
wczoraj mama dała mi pogryźć jabłuszko !!! mogłem sobie skrobać je ząbkami, a nie jak do tej pory skrobała mi po troszku łyżeczką
jadam też malinki-mam własny na to sposób-biorę je ustami tak, że połowa wystaje i zaczynam ssać :) i nie wiem z czego rodzice się śmieją :)
mama mi obiecała teraz winogronka-no zobaczymy jak to pójdzie :)
żebym jeszcze mógł już jeść serki, jogurty... no ale spokojnie, mamusiu-powoli, do wszystkiego dorosnę!!!