środa, 26 listopada 2008

i do przodu !!!

od muszli do wanny-jakiś metr
od szafki z ciuchami do łóżka-też jakiś metr
od łóżka do przedpokoju-metr dwadzieścia mniej więcej
to moje osiągnięcia dziś i wczoraj
i mistrzostwo świata: od kanapy do półki z książkami-półtora metra z przystankiem (!!!) czyli przerwą na samodzielne stanie przez chwilę pośrodku :)

poniedziałek, 24 listopada 2008

parę szczegółów ;)

zapomniałem o kilku rzeczach przez to chodzenie :)
wyszła moja prawa górna czwórka, ale kolejne nadal idą-noszę śliniaczki, bo inaczej koszule mam mokre :/
sypiam codziennie do 4-6 czyli praktycznie nocki przespane :)
umiem nowe dźwięki-mama mówi, że to "cmok" i rzeczywiście to taki efekt jak przy dawaniu buziaka :)

i chwilowo wystarczy newsów :D

niedziela, 23 listopada 2008

i tup tup i tup tup...

czyli coraz częściej i śmielej się "wypuszczam"
jedne z moich pierwszych kroczków rodzice nawet sfilmowali:

http://www.youtube.com/watch?v=AzS9fAnnuOs

rozglądają się już za pierwszymi prawdziwymi butkami dla mnie :)

piątek, 21 listopada 2008

pierwsze dwa kroczki :)

trochę niechcący i mimochodem, ale ... zostały wykonane !!!
czas: wczoraj, miejsce akcji: łazienka, start: pralka, kierunek, oczywiście: tata :)
mama jak zwykle zazdrosna, mówi, że jestem tacinsynek ....
ech te kobiety
naiwne i łatwowierne-mama np. myślała, że zabezpieczenia do szafek mogą mnie powstrzymać przed ich otwieraniem-a ja już doskonale umiem otwierać.... zabezpieczenia :/
rozwijam się przecież, prawda??
odkryłem tez ostatnio to, czego mamusia się obawiała... że wydawanie dźwięków typu "prrrrr" jest najbardziej efektowne podczas jedzenia zupki
mama usiłuje pokazać groźną minę jak to robię, ale ja widzę, że rozśmiesza ją to i tak... nawet, jak wyciera mnie, siebie i podłogę....
mamusiu, słusznie-nie ma się co denerwować, ja jeszcze lepsze rzeczy wymyślę, zobaczysz :):):)

środa, 19 listopada 2008

4x4

jestem fanem ostrej jazdy...
jak nie było nowych zębów ponad moje osiem sztuk, to nie było... no to teraz naraz wyrzynają się cztery czwórki...
jazda jest... i to bez trzymanki...

dodatkowo od piątku mam katarzysko i teraz to już nikt nie wie-przeziębienie? zęby? reakcja na kota?
bo od paru dni znowu mieszka z nami nasz kocio
mama dała mi pół roku na odczulenie ;) i teraz właśnie próbujemy czy już wszystko w porządku... a ja dowcipnie zacząłem sobie w tym samym czasie hodować zębiska-i znowu nic nie wiadomo :)
z Klopsikiem dogadujemy się bez problemu-bawimy się w berka... to znaczy zwykle ja gonię, a on ucieka... no może nawet nie ZWYKLE a ZAWSZE... ale kocio jak to on, podchodzi do tego z filozoficznym spokojem... jak ma ochotę sobie poleżeć, to nawet ciągnięcie go za futro po podłodze nie jest w stanie go od tego odwieźć... zanim mama do nas dobiegnie po prostu czeka co z tego będzie dalej...
żeby tylko ten katar już mi przeszedł, byłaby pewność, że wszystko ok....

wtorek, 18 listopada 2008

mama za mną nie nadąża...





... i to w dwóch wymiarach-i fizycznie i mentalnie :)
twierdzi, że jej za szybko rosnę :) właśnie stuknęło 10 miesięcy :)
uczę się pokazywać jaki będę duży, ćwiczę rożne pa-pa, cześć i brawo brawo, mama też namawia mnie na "tak tak tak"... bo "nie nie nie" to już umiem doskonale :)
najczęściej jak mnie wołają to robię "nie nie nie" i zasuwam w przeciwnym kierunku zaśmiewając się w głos... nie zawsze im się to podoba...
poza tym mam przećwiczoną teatralną czarną rozpacz-najczęściej wtedy, kiedy tatuś mnie ma na rękach i chce na chwilę oddać mnie mamusi... podkówka i krokodyle łzy jak w banku ...
nie wiem czemu tacie się to podoba, a mamie nie ?
mogliby jakiś wspólny front trzymać, bo to mi może spaczyć charakter, taka rodzicielska niekonsekwencja... :)

czwartek, 13 listopada 2008

piątka, cześć i tyle słońca...

mama uczy mnie dziwnych rzeczy-jakieś przybijanie piąteczki i dawanie cześć ją ostatnio cieszy-więc czasami daję jej te trochę radości i to robię... chociaż nie bardzo lubię się popisywać...
za to muzyka-to jest zawsze to!!!
ostatnio mam ucho na taka piosenkę "tyle słońca w całym mieście"-jak rodzice ją włączą, przerywam wszystko, cokolwiek właśnie robiłem i sobie podskakuję
byliśmy w Warszawie :) to moja pierwsza taka dłuuuga wyprawa na weekend-no powiedzmy długi weekend :)
drogę zniosłem fantastycznie-połowę spałem, połowę bawiłem się z mamą
przy okazji rodzice wreszcie zauważyli, że w foteliku do 13 kilo to ja się już prawie nie mieszczę :)
co prawda ważę 10,5 ale w barach jestem za szeroki :)
o wzroście już nawet nie wspominając ...
w najbliższą sobotę wielka wyprawa po nowy fotelik się szykuje :)
nocki przesypiam już coraz częściej w całości
w dzień cycusia już zupełnie nie jadam
i najważniejsze-mama z panią doktor wreszcie znalazły sztuczne mleko, które mnie nie uczula i smakuje!!! od paru dni popijam sobie enfamil :)
czyżby koniec moich mlecznych kłopotów ???

czwartek, 6 listopada 2008

coraz pewniej ...

... zdarza mi się zapomnieć, że stoję i należy się trzymać chociaż jedną ręką ...
kilka razy rodzice (jakoś głównie tatuś) mnie już przyłapali na samodzielnym kilkusekundowym staniu bez trzymanki

poza tym muzyka-to jest to !!!
wiem, że jak gra, to należy się kiwać, ewentualnie na czworakach podnieść pupę w górę i kiwać tylko nią... można też klaskać :)
zasadniczo służy ona jako hasło do aktywności :)
i zawsze-do uśmiechu :)

wtorek, 4 listopada 2008

spanko

trzy nocki były takie-przespane w całości !!!
dziś troszkę się budziłem, bo wczoraj taki zwariowany dzień był, jeździliśmy z mamą w rózne miejsca, potem byliśmy w gościach-i mi się troszkę pokręciło...

zobaczymy jak to będzie dalej :)

no przynajmniej mama zobaczy :D