sobota, 28 lipca 2012

lipiec kompletnej abstrakcji

zaczęło się już na koniec czerwca, mama straciła rachubę czasu, pracy nawarstwiło się tyle, że tylko siąść i płakać... miał być lipiec mega pracowity z finałem 1 sierpnia, a potem luz blues i wakacje...
niestety zapowiada się, że conajmniej jeszcze parę dni sierpnia do wyluzowanych zaliczyć będzie trudno...
póki co Tatuś wspierając mamusię w akcji zgarnął młode towarzystwo i wyruszył na wyprawę weekendową nad jezioro
to mama tylko szybciutko melduje istnienie i wraca do pracy, żeby nie zmarnować już ani minutki i cieszyć się jutrzejszym powrotem Rodziny całą sobą !!!

;)

piątek, 20 lipca 2012

śmy się zawiesiliśmy

... na miesiąc :)
Mama po zamianie komputerów i z powodu ogólnego nie-nadążania zamilkła...
A tu historii rowerowej powstały dalsze chlubne rozdziały i w ogóle - dzieje się!
Na pierwszym miejscu: WYPRAWA
Tydzień temu, w niedzielę, po kilku już tatusiowo-synkowych i ze dwóch całorodzinnych niewielkich wycieczkach na trzy rowery i jeden fotelik, postanowiliśmy przymierzyć się do Większej Trasy
Wyruszyliśmy wałami, bocznymi drogami, opłotkami i polami przez Wilczyce do Kiełczowa odwiedzić małą Zuzę
Cel był określony, ale co do jego realizacji pewności nie mieliśmy, ze względu na odległość prawie 20 kilometrów
I jak zwykle Średni najdzielniejszy z dzielnych nas zaskoczył !!!
Prawie bez marudzenia, z jednym deszczem i jednym międzylądowniem w błotnistej kałuży nasz Supermen młody DOJECHAŁ !!!!!
Było fantastycznie, miło, trochę trudno i bardzo, bardzo dzielnie !!!!
Po drugie: tatuś nabywszy maszynkę specjalistyczną postanowił uwolnić średnią pociechę od prawie jeszcze nadal niemowlęcych loczków... i z kilkoma podejściami, poprawkami i niezadowoleniem mamusi ;) powstał nowy imidż Szyma, wydoroślał nam synuś, tak jakoś "urósł"
No a przede wszystkim aura letnia nie powoduje już tak łatwo całkowitego zamoknięcia łebka i pocenia się na pooootęgę :)
Po trzecie Baśki gadanie rozwija się wciąż i wciąż
Nadal jedynie nie wchodzi literka "ka" i zamiast niej istnieje "te" oraz czekamy na zaistnienie "er"
Dlatego często przez kokietkę naszą powtarzane wyznanie brzmi nadal "tocham Cię moja tochana mamusiu !!!"
Pięknie też brzmi prezentacja: "nazywam się Basia Tublat" :) oraz życzenie na temat ulubionych cukierków: "ja chcę tlófty!" :)
Żeby zakończyć miesięczny skrót sprawozdawczy wypadałoby powiedzieć, że oboje mają coraz więcej "swoich zajęć", coraz częściej bawią się ze sobą bez potrzeby ingerencji :)
Najczęściej są to zabawy z udziałem koców, poduszek, łóżeczek w roli stelaża, czasem też latarek... czyli "namioty", "domy", "kryjówki" itp itd
Jeszcze tydzień z kawałkiem przedszkola i cioci Zosi... a potem w sierpniu rozpoczniemy WAKACJE !!!