piątek, 17 sierpnia 2012

pogoda to pikuś

jak skomentowała Okruszka poprzedni wpis, znając już dalszy ciąg naszej nadmorskiej historii
a mianowicie pogoda (całkowicie niewinna i naprawdę zupełnie w porządku) zeszła na plan dalszy za sprawą pogryzionych plecków Średniej Pociechy
pogryzionych przez domniemanego przez mamę pająka-czy-cuś w jakiś dziwnie regularny wzorek... najpierw o wyglądzie plamek... potem soczyście nabierających kształtu pęcherzyków i po mero-konsultacji  Lekarza Nadmorsko Rodzinnego została oficjalnie wersja pogryzienia zdementowana i zamieniona na chyba-raczej-na pewno ospę wietrzną
przeciw której, przypominam, młodzież została zaszczepiona jakiś czas temu....
póki co, mamy ze dwadzieścia krostek głównie na pleckach i we włosach, z tego kilka sromotnie rozdrapanych, zakaz moczenia w przeczystym wszak Bałtyku i całkiem niezłe samopoczucie poza pierwszymi trzema powiedzmy dniami i ze dwiema nocami
oby tylko tyle
to Średni od niedzieli ubiegłej licząc
Najmłodsza natomiast poza wczorajszą dwugodzinną nocną histerią (nie chcę siedzieć, nie chcę leżeć, nie chcę się przytulać, nie chcę pić, nie chcę siku, nie chcę jeść, a co chcesz? nic nie chcę..... itd itd) z rykami aż do zanoszenia się, zakończoną oświadczeniem "bo ja tęsknię za tatą !!!" ma się nienajgorzej
może pomijając jakieś dziwne cztery czy pięć ugryzień na brzuszku odkrytych dziś przez mamę przy kąpieli.... no cóż, zobaczymy rano :(

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

morze :)

gorąco to tu na pewno nie jest, ale dzieci i tak zachwycone
siedzimy sobie w nadmorskiej mieścinie, z domku na plażę mamy 150 m ścieżki zdrowia, czyli straganów ze standardowym wypoczynkowym badziewiem (brrrrrrrrrrrrr), jedzonko fantastyczne i na dodatek gotować ani zmywać nie trzeba :)
mamy nawet za płotem stadninę koni, które są obiektem zachwytu obydwojga młodzieży
raz już nawet została zafundowana kilkunastominutowa przejażdżka dla Szyma i kilkuminutowa dla Basi :)
koń miał dźwięczne imię Rabuś i anielską cierpliwość najpierw do nadającego cały czas na jego grzbiecie czterolatka, potem do wiercącej się niespełna trzylatki, a następnie do przypływu pieszczot i karmienia go trawą
jesteśmy też szczęśliwymi sąsiadami świeżo wybudowanego obiektu z boiskami i pięknym placem zabaw, nudzić się więc nie zamierzamy
teraz tatuś i Najstarszy pognali do domku a na gospodarstwie została mamusia z młodymi i dzielnie starają się dać sobie radę
czekamy tylko na więcej słoneczka, bo narzekać nie można, ale przydałoby się go troszkę jednak więcej :)

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

stuknęło stuknęło...

ano już PO rodzicielskiej Wielkiej Rocznicy
świętować zamierzamy cały rok, a co :)
ale pierwsze podrygi dwudziestolecia już za nami - w TEN wieczór niespodzianka pod postacią chrzestnej pilnującej dzieci, żeby była możliwość wyskoczenia "na miasto" czyli na małżeńską rocznicową randkę
było nadspodziewanie spokojnie
chyba do tego dojrzeliśmy przez tyle lat, żeby radość sprawiała nawet sama obecność, bliskość, nie trzeba fanfar i wielkich atrakcji-ot, kolacja we dwoje, spacer nocą po rynku... trochę wspomnień, trochę planów
bliskość
planowaliśmy wcześniej "coś zrobić" w weekend, ale Szymek odebrany w ostatni przedwakacyjny dzień z przedszkola z gorączką, który następnie zrobił się Szymkiem w dziwne plamki, jakby nam te plany nieco ostudził...
decyzja zapadła w jednej chwili, kiedy przez cały dzień było już dobrze i wieczorem okazało się, że generalnie choroba raczej już jest po... w godzinę zebraliśmy się, zawieźliśmy Maluchy do babci i dziadka...i spędziliśmy krótki weekend spontanicznie w Krakowie :)
było miodzio :)
i postanowiliśmy popróbować powrotu do zwyczajów z czasów dzieciństwa Najstarszego i więcej tak "na wariata" podróżować
w końcu 20 latki to smarkacze, a to zobowiązuje do odrobiny szaleństwa
mamy nadzieję, że nam za szybko nie przejdzie :P