piątek, 1 lutego 2013

komitywa

powroty z przedszkola wyzwalają energię nie do pohamowania :) trzeba jakoś z siebie ten cały dzień zrzucić :) szaleństwa na szczęście trwają jakieś pół godziny, potem faza twórcza
budowle z klocków Szymka przybierają formalne kształty, dzieć zasmakował w budowaniu z instrukcjami
otrzymane na 5 urodziny zestawy lego najwyraźniej zasiały bakcyla, teraz tata drukuje coraz to nowe pomysły do klocków click, a latorośl buduje coraz wymyślniejsze konstrukcje typu śmigłowiec (oczywiście obracające się śmigła) żaglowiec czy motor :)
a młoda asystuje dzielnie
Szymek to zbudował a ja patrzyłam i pomagałam ! I klocki mu podawałam !
ogólnie poza niezbędnymi konfliktami w stylu krótkich spięć, po których najczęściej następują oświadczenia typu: już nie kocham mojej siostry! a następnie szybkie i mimochodem pogodzenie i przejście do dalszej części zabawy :) młoda ekipa działa jednym frontem
dość często jest to front... skierowany :)
"my nie chcemy się jeszcze myć, prawda Basia?"
"mama nie ma racji, mama mówi nieprawdę, no powiedz tacie Szymek!"
ojjj coraz weselej :)
ale generalnie coraz częściej jest tak, że przez dłuższy czas zabawa wre bez udziału rodziców
czasem słychać coś głośniejszego po czym szybki komentarz "Basi nic się nie stało!"

zima chwilowo nas opuściła, odwilż na całego, ale grypsko paskudne  nie chce dać za wygraną... chodzi po rodzinie...