sobota, 27 kwietnia 2013

wirusy

młode chodzą na basen :)
wujek J jakimś niezrozumiałym dla mamy cudem nauczył Szymka od pierwszej chwili zbaw... na głębokości metr osiemdziesiąt :) bez rękawków, kółek itp, jedynie z "makaronem" lub deską...
dobrze, że mamy przy tym pierwszym wejściu nie było, bo chyba przybyłoby siwych włosów
a tak młody radzi sobie doskonale, skacze do basenu, pływa strzałką i próbuje różnych cudów z deską, pływaczkiem itp itd
oczywiście już po dwóch wizytach na basenie młoda nie darowała i ona też chce!!!
i tak rodzice co piątek moczą swoje pociechy jedno w głębokim drugie w nieco płytszym basenie, ale radocha równa dla obojga
do zeszłego piątku
kiedy to nagle Szym oświadczył, że się boi, że mu zimno itp itd...
hmmmm... jakoś wujek sobie poradził, ale wieczorem już przyczyna tych "lęków" objawiła się w pełnej krasie, a mianowicie soczystym 39 z kawałkiem
dwa dni weekendu inhalowania itd dały efekt i pociecha wróciła do sił
za to dzień później młodsza załapała bakcyla :/
i znów inhalacje, zbijanie temperatury... raz lepiej raz gorzej...
dzieciaki mają jednak niesamowitą zdolność regeneracji, bo już w kolejny piątek obydwoje stawili się w przedszkolu... za to na amen rozłożyła się mamusia
i jakoś 39 nie znika tak szybko, jak to było w przypadku dzieci

konstrukcje słowne i logiczne powyższej wypowiedzi można zatem złożyć na karb niepoczytalności gorączkowej

oby do "wiosny" która całkiem rozbujana już szaleje za oknem-wczoraj dzieci w krótkich spodenkach i podkoszulkach ganiały po podwórku z mamą od czasu do czasu ich doglądającą... w polarze i grubych skarpetach.....

ech... młodość... :) :) :)

piątek, 12 kwietnia 2013

łapanie endorfin

kiedy spod kożuszka zeszłorocznych liści i gdzieniegdzie jeszcze pozostałości śnieżnej Wielkanocy mama postanawia wystawić czubek nosa, wiosna całym rozpędem wali się jej na głowę
w postaci Okruszka się wali
który to bloggerek nasz kochany na poważnie niepoważną zaczepkę maminą wziąwszy postanowił przykłusować rączo o nieludzkiej po-dwudziestej-drugiej-godzinie i wyciągnąć mamę na POWIETRZE
krótko acz treściwie
ale jak radośnie za to :)


porównywalnie do radości nieprzebranej Latorośli, które dorwawszy zeszłoroczna kredę pozostawioną nieopatrzenie na balkonie, pokryły wzorkami komin wentylację do garażu i piwnicy doprowadzający oraz swoje zimowe jeszcze kurtki, buty, czapki, nosy i nawet brzuchy (to Baś, nie mam pojęcia jakim cudem)

wentylacja chyba nadal działa, bo mamie na ten widok powietrze gwałtownie uszło...


środa, 10 kwietnia 2013

puzzlowanie... i takie tam

Najmłodszej wyrosło
Jakoś tak w zeszłym tygodniu wyrosło, nie wiadomo kiedy
Ot wstała i zażądała niezbyt lubianych do tej pory puzzli
Potem kolejnych
I kolejnych...
Itd

A ponieważ dwa dni smarkata spędziła smarcząc w domu, dom zamienił się w kolorowy dywan, bo przecież nie można złożyć już ułożonego dzieła bez POKAZANIA TATUSIOWI !!!

A Średniemu też wyrosło

Siedzi godzinami nad do tej pory ukrywanymi przed szarańczą z powodu roznoszenia po domu i gubienia małych części Lego

Bo klocki kliklaki czy jak one tam, opanował do perfekcji, tata wyszukuje w internecie nowych ciekawych konstrukcji, drukuje instrukcje, a młody tworzy niezmordowanie :)

Przynajmniej wiemy, że nie zaliczy się w przyszłości do tej większości podobno, która nie potrafi czytać instrukcji ze zrozumieniem :)



A no i wyrosła nam koleżanka
Tak nam wyrosła że się aż urodziła
 Dzisiaj :) o 10.05 mała Malwinka przyszła na świat :)