czwartek, 14 października 2010

trzydnióweczka...

w końcu trzeba było zaliczyć i to
troszkę się smarkała malutka już od paru dni
w czwartek w nocy katarek był na tyle silny że zaczął się też kaszel, więc mama wystraszona poleciała do wujka doktora
na szczęście nic w płucach i oskrzelach nie wysłuchał
ale katary i kaszle męczyły cały weekend
a w niedzielę doszła jeszcze gorączka
bida malutka ani jeść ani w zasadzie nic robić nie chciała, tylko mamusia, cycuś i spać
dziś w końcu się wyjaśniło - po trzech dniach gorączki - wysypka
no to trzydnióweczka jak złoto

Szym za to dwa dni nie chodził do przedszkola, bo też lekko się smarkacił i kaszlał
dziś rano obudził mamusię słodziutko: "czy my dziś wreszcie możemy pójść do przedszkola????"
a ponieważ "objawy" już się skończyły - poszliśmy :)

teksty Szymuli rozbrajają nas oraz siostry i panie w przedszkolu cały czas
"ale mamo ja składam te obrazki jeszcze i musisz poczekać bo nikt tego za mnie nie zrobi!"
dziś też rozmowa przez telefon (zabawkowy): "tak tato, już kończę i się zbieram...tak...niedługo będę, poczekaj..."
nie da się nudzić z tym szkrabem :)

Brak komentarzy: