poniedziałek, 16 grudnia 2013

Niepokalane

Taki dzień - tydzień temu - niezwykły.
Niedziela, Adwent i święto Poczęcia. Niepokalanego.
W tym roku mocno dzwoniące w sercu. Bo jakoś Rodzince bliżej od jakiegoś czasu, a od wakacji szczególnie, do tej Tajemnicy.

 Dziś znów Adwentowa Niedziela, ze stworzoną ręcznie i całkowicie samodzielnie przez Średniego szopką na konkurs. Twórczość Średniego zadziwia już od paru miesięcy inwencją, stylem i determinacją.
Szopka na koniec jedynie wsparta maminą radą i troszkę maminą pomocą przy przyklejaniu elementów ozdobnych z racji siły użytego kleju i w obawie o małe paluszki, stanęła wśród innych dzieł 3-6 latków, bo takie założenia konkursu były - dla przedszkolaków...
Biedniutko wyglądała.
Taka krzywa troszkę i sporą ilością taśmy klejącej nie-tam-gdzie-trzeba oklejona.
Niewielka.
Niepozorna.
Inne większe, bogatsze i chyba zdecydowanie więcej rodzicielskiej inwencji zawierające.
Niektóre nawet świecące.
Z dużą ilością ozdobników, jakie w specjalistycznych sklepach można nabyć.

W styczniu konkurs będzie rozwiązany.

A ja myślę, że Ten, dla Którego szopka była pierwszym ziemskim domem, najchętniej tą biedną wybierze.
Taką z czystym dziecięcym sercem i zapałem z recyklingu skleconą.
Jak już raz kiedyś to zrobił.


wtorek, 10 grudnia 2013

huragan

Przetoczył się przez Polskę podobno.
Czy przez całą to nie bardzo wiem, ale na pewno przetoczył się przez nasz balkon i maminą głowę.
Ibuprom się skończył, ale to dobrze, bo i tak nie wystarczał, po co się truć, jak i tak bez efektu.
Św Mikołaj nie przejął się huraganem zbytnio i zawitał do pociech, a jakże, z  rozmachem. Od kilku dni w dużym pokoju panoszy się kartonowy domek wielkości pamiętnych ze swych czasów namiotów typu "chinka", no może lekko krótszy w jedna stronę jedynie, a Latorośle zapamiętale zamieniają biało-czarne ściany o morskiej tematyce w ściany bardzo kolorowe.
Dodatkowo podjęliśmy kolejna już próbę wystartowania z opowieściami z Narni, ponieważ mamusia miała dość "Franklinów" i "Zuziek". Po trzech dniach jesteśmy w 3/4 pierwszego tomu i wcale mamy na czytanie namawiać nie trzeba, sama gania z książką za dziećmi :)
Przedszkolaki nam dorośleją. Nie ma mowy użyć pieszczotliwego określenia "maluszki" bo natychmiast jest riposta, że maluszki to Perełki i Mróweczki, a oni są średniakiem i starszakiem :) Ulubionym tematem jest ostatnio koleżanka Amelka z maluszków, którą oboje, a szczególnie Szymon lubią się opiekować. Nawet w domu powstają rysunki "dla Amelki" i przy odbieraniu z sali bywają czułe pożegnania.
Ze strony Basi temat maluszkowy ma wciąż jeszcze jeden aspekt: kiedy mamusia nam urodzi małego dzidziusia?
Oczywiście hipotetyczny dzidziuś miałby takim pozostać praktycznie na zawsze, żeby Baś mogła go lulać i wozić w wózeczku :) Czyżby rola najmłodszej królewny w rodzinie naszej pannie przestała wystarczać : ) :) :) ?
Podobno Święta za pasem. Trudno w to uwierzyć, także z tego względu, że huragan zmiótł wszelkie oznaki zimy przynosząc jesienną szarość i pluchę.
Kalosze zyskały popularność, mama żałuje że takowych nie posiada.

wtorek, 3 grudnia 2013

nie tylko październik ale i listopad juz przeszedł do historii...

Powiedzmy, że to jesienny marazm dopadł mamę i stąd tylko taka długa znów przerwa w relacjach. Bo, że już od pierwszych dni września nie nadążaliśmy za rzeczywistością i wspaniałe, ale mocno absorbujące czasowo przedsięwzięcia nie dawały niezbędnego do złapania weny oddechu - przecież to brzmi zbyt przygnębiająco i tak jakoś usprawiedliwiająco-się.
Dlatego wersja oficjalna to jesienna zaduma, właśnie lekko przechodząca w sen zimowy.

W międzyczasie potomstwo najstarsze postanowiło popróbować samodzielności w studenckim mieszkaniu... i okazuje się, że rozciągnięta pępowina boli mamę, oj boli :)
Ale Dzieć radę daje sobie póki co całkiem nieźle, a wpadając "do starych" od czasu do czasu nawet miewa ochotę pogadać, wiec nadzieja istnieje, że nadal pięcioosobową rodzinką pozostaniemy.

Potomstwo średnie dorośleje w tempie nieprzeciętnym, a że drogie nasze państwo koniecznie chce go widzieć już w najbliższy wrzesień jako ucznia 1 klasy, rodzicielskie troski i starania kręcą się obecnie wokół tego tematu.

Potomstwo zaś najmłodsze koloruje. Zawzięcie koloruje, uwydatniając różnice osobowości oraz płci między młodszym z pokoleń, ponieważ obrazki zgoła abstrakcyjne nadal, jednak są wypełniane treścią kolorystyczną "od ucha do ucha", bez pozostawiania skrawka tła białej kartki.
Średnia zaś pociecha od zawsze kolorowaniem obejmowała li i jedynie esencję obrazu, gro bieli pozostawiając nienaruszone. Podobnie zresztą jak to miał w zwyczaju Najstarszy te xx lat temu.

Kolejny dowód, że gender nie istnieje i nieczystą manipulacją jest.