poniedziałek, 29 grudnia 2008

zamieszanie.....

... bardzo intensywne te ostatnie dni w roku ...
po pierwsze : Święta, czyli pieczenie, sprzątanie i takie tam ... nie bardzo mamie to szło, no ale ... trzy z czterech przyczyn logistycznych problemów już za nami-a właściwie-na wierzchu ... czyli została już tylko ostatnia czwórka-lewa dolna jeszcze się nie może zdecydować ...
poza tym mój starszy brat przeziębiony, mnie się też z noska leje-i mama nie wie czy to z powodu zębów, czy też coś mnie dopadło... sama dwa dni przed Wigilią również się rozłożyła...
dobrze, że na Święta wyjechaliśmy, bo nie dała rady nawet pierogów zrobić !!!
Wigilia mi się podobała ... byliśmy u cioci i wujka w Jeleniej Górze
śpiewaliśmy kolędy (ja oczywiście też-kiedy wszyscy śpiewają to słucham, ale kiedy przestają-ja zaczynam :)
dostałem mnóstwo prezentów-dopiero je powoli odkrywam ... bo w pierwszej chwili to było dla mnie za dużo zamieszania, żeby się interesować zabawkami...
na razie furorę robi drewniany tukan na patyku do pchania przed sobą w czasie chodzenia-mam co prawda własną koncepcję co do jego przeznaczenia-zamiast pchać to go noszę- ale bardzo mi się podoba :)
są też klocki, różne zabawki do kąpieli, kolejka, książeczki, maskotki.... stan posiadania po tych Świętach gwałtownie mi się zwiększył... mama będzie musiała uruchomić drugie pudło na zabawki :)
przez te wszystkie wyjazdy, gościny u dziadków, wujków i u nas całkiem mi się pokręciło ... nie mogę zasnąć ani w dzień ani wieczorem... strasznie mnie to denerwuje i płaczę, ale jak mama chce mnie uciszyć i utulić-walczę i się wyrywam...dwie noce były przehulane do północy-Wigilia i dzień po Świętach-nie mogłem spać i już... wczoraj z kolei nie zasnąłem po południu, strasznie płakałem, a wieczorem też nie mogłem zasnąć, budziłem się kilka razy... za to jak już wreszcie padłem 22.30 to obudziłem się przed 8 rano i wreszcie w dobrym humorku :)
w tym całym rozgardiaszu jeszcze dopadła mnie alergia-buzię mam wysypaną i zupełnie nie wiadomo od czego-trzy dni u kotów?? mleczko?? popróbowane świąteczne smakołyki??
teraz mama ograniczyła wszystkie podejrzane produkty i czekamy na efekty...
chodzenie idzie mi coraz lepiej chociaż z powodu tempa jakie rozwijam często się przewracam...
u babci nadal podstawową atrakcja są schody-właściwie cały czas tam spędzam pokonując je raz za razem-w dół jeszcze nie umiem, a nawet trochę się boję spróbować, więc jestem znoszony... i od nowa na górę :)
choinkę mamy śliczną, pachnącą i stoi za płotkiem z elementów mojego dawnego kojca-nie wiadomo dlaczego.....

i tym optymistycznym akcentem... spod choinki pachnącej lasem i pierniczkami... przesyłam wraz z resztą rodzinki ciepłe i serdeczne życzenia wielu dobrych chwil i spełniających się marzeń w nadchodzącym Nowym Roczku !!!

środa, 17 grudnia 2008

poniedziałek, 15 grudnia 2008

paluszek

ostatnio odkryłem, że to bardzo przydatna część ciała
można nim pokazać gdzie tygrysek ma oczko
włożyć go mamie do nosa :)
a przede wszystkim pokazać rodzicom "to chcę!!! dajcie mi to!!!"
i nawet działa !!!
rozumieją !!!

jeszcze troszkę i wychowam ich sobie ... nieco pracy i proszę-jakie efekty :)

czwartek, 11 grudnia 2008

den-ty-sta

czyli sto-ma-to-log
ufffffff trudne słowa
właściwie to nie szkodzi, u mnie i tak brzmią ba-ba-ba-ba .... :)
byliśmy dziś z mamą i tatą w takim dziwnym gabinecie, było bardzo jasne światło i jedna miła pani oglądała moje ząbki ...
nie bardzo byłem tym zachwycony
na szczęście trwało to króciutko, wszystko było w porządku i dostałem zabawkę

środa, 10 grudnia 2008

książeczki

echhhh... książeczki....to moja pasja
szczególnie "mały kotek" jest nieodzownym elementem każdego wieczoru, ale też kilka innych fascynuje mnie ogromnie
co wieczór musi być czytanie mamusi-czasem 10 minut, ale najczęściej pół godzinki spędzamy z lekturą :)
czasem też sam sobie książeczki przeglądam i potrafię się tym zająć naprawdę na długo...

zrobiło się zimno i wietrznie i nasze spacerki nie mogą być już takie długie jak wcześniej
często też są podzielone na odcinki
dlatego tez moje spanko w ciągu dnia trochę się pozmieniało
najczęściej mamusia przytula mnie i usypia około 10.30 i śpię sobie tak ze 40 minut
cycuś już nie działa usypiająco
właściwie to już praktycznie w ogóle nie działa
mama jeszcze raz dziennie próbuje mnie nim napoić, ale nie bardzo mam ochotę ssać-przytulić się to tak, owszem, ale też na krótko.... no cóż- dorośleję w końcu :)

po 13 kiedy to zjadam pierwsze danie z obiadku idziemy na spacerek i wtedy najczęściej zasypiam jeszcze na godzinkę-półtorej...

i tyle

za to większość nocy przesypiam od 20.30 do 6-7 rano

i nie mam pojęcia, dlaczego mama się z tego cieszy..... ?

piątek, 5 grudnia 2008

noszę

chodzenie jest fajne
dwa tygodnie minęły od pierwszych kroczków, a ja już przeważnie przemieszczam się na dwóch, a nie jak wcześniej czterech kończynach
mama mówi do mnie mój homuś sapiensik :)
no ale dwa tygodnie to taaak dużo czasu, że zdążyło mi się to całe chodzenie już nieco znudzić ... szukam więc jego praktycznych zastosowań
na przykład noszenie różnych przedmiotów - do tej pory trudne to było w czasie raczkowania - teraz wreszcie obie raczki wolne !!!
tylko czasem, no powiedzmy szczerze - często - tracę przez to równowagę
pierwsza szrama na czole zaliczona dziś rano ... dziś w ogóle był dzionek na przewrotki i potknięcia ... mama wieczorem już mnie prawie cały czas na rękach nosiła, żebym sobie znowu czegoś nie zrobił ... dopiero jak tatuś wrócił to życie wróciło do normalności ....
mama wyluzuj, no przecież jak się nie przewrócę to się nie nauczę ....

środa, 3 grudnia 2008

przedmiot

pojawił się jakieś dwa tygodnie temu
stoi w łazience
jest niebieski i ma naklejkę.... z kaczuszką.... ;)
rano po obudzeniu mama mnie na nim sadza...bez pampersa...
i czasem też w ciągu dnia...
a potem mówi mi, że brawo brawo, że jestem dzielny i duży chłopak i takie tam...
ale o co chodzi !!??

środa, 26 listopada 2008

i do przodu !!!

od muszli do wanny-jakiś metr
od szafki z ciuchami do łóżka-też jakiś metr
od łóżka do przedpokoju-metr dwadzieścia mniej więcej
to moje osiągnięcia dziś i wczoraj
i mistrzostwo świata: od kanapy do półki z książkami-półtora metra z przystankiem (!!!) czyli przerwą na samodzielne stanie przez chwilę pośrodku :)

poniedziałek, 24 listopada 2008

parę szczegółów ;)

zapomniałem o kilku rzeczach przez to chodzenie :)
wyszła moja prawa górna czwórka, ale kolejne nadal idą-noszę śliniaczki, bo inaczej koszule mam mokre :/
sypiam codziennie do 4-6 czyli praktycznie nocki przespane :)
umiem nowe dźwięki-mama mówi, że to "cmok" i rzeczywiście to taki efekt jak przy dawaniu buziaka :)

i chwilowo wystarczy newsów :D

niedziela, 23 listopada 2008

i tup tup i tup tup...

czyli coraz częściej i śmielej się "wypuszczam"
jedne z moich pierwszych kroczków rodzice nawet sfilmowali:

http://www.youtube.com/watch?v=AzS9fAnnuOs

rozglądają się już za pierwszymi prawdziwymi butkami dla mnie :)

piątek, 21 listopada 2008

pierwsze dwa kroczki :)

trochę niechcący i mimochodem, ale ... zostały wykonane !!!
czas: wczoraj, miejsce akcji: łazienka, start: pralka, kierunek, oczywiście: tata :)
mama jak zwykle zazdrosna, mówi, że jestem tacinsynek ....
ech te kobiety
naiwne i łatwowierne-mama np. myślała, że zabezpieczenia do szafek mogą mnie powstrzymać przed ich otwieraniem-a ja już doskonale umiem otwierać.... zabezpieczenia :/
rozwijam się przecież, prawda??
odkryłem tez ostatnio to, czego mamusia się obawiała... że wydawanie dźwięków typu "prrrrr" jest najbardziej efektowne podczas jedzenia zupki
mama usiłuje pokazać groźną minę jak to robię, ale ja widzę, że rozśmiesza ją to i tak... nawet, jak wyciera mnie, siebie i podłogę....
mamusiu, słusznie-nie ma się co denerwować, ja jeszcze lepsze rzeczy wymyślę, zobaczysz :):):)

środa, 19 listopada 2008

4x4

jestem fanem ostrej jazdy...
jak nie było nowych zębów ponad moje osiem sztuk, to nie było... no to teraz naraz wyrzynają się cztery czwórki...
jazda jest... i to bez trzymanki...

dodatkowo od piątku mam katarzysko i teraz to już nikt nie wie-przeziębienie? zęby? reakcja na kota?
bo od paru dni znowu mieszka z nami nasz kocio
mama dała mi pół roku na odczulenie ;) i teraz właśnie próbujemy czy już wszystko w porządku... a ja dowcipnie zacząłem sobie w tym samym czasie hodować zębiska-i znowu nic nie wiadomo :)
z Klopsikiem dogadujemy się bez problemu-bawimy się w berka... to znaczy zwykle ja gonię, a on ucieka... no może nawet nie ZWYKLE a ZAWSZE... ale kocio jak to on, podchodzi do tego z filozoficznym spokojem... jak ma ochotę sobie poleżeć, to nawet ciągnięcie go za futro po podłodze nie jest w stanie go od tego odwieźć... zanim mama do nas dobiegnie po prostu czeka co z tego będzie dalej...
żeby tylko ten katar już mi przeszedł, byłaby pewność, że wszystko ok....

wtorek, 18 listopada 2008

mama za mną nie nadąża...





... i to w dwóch wymiarach-i fizycznie i mentalnie :)
twierdzi, że jej za szybko rosnę :) właśnie stuknęło 10 miesięcy :)
uczę się pokazywać jaki będę duży, ćwiczę rożne pa-pa, cześć i brawo brawo, mama też namawia mnie na "tak tak tak"... bo "nie nie nie" to już umiem doskonale :)
najczęściej jak mnie wołają to robię "nie nie nie" i zasuwam w przeciwnym kierunku zaśmiewając się w głos... nie zawsze im się to podoba...
poza tym mam przećwiczoną teatralną czarną rozpacz-najczęściej wtedy, kiedy tatuś mnie ma na rękach i chce na chwilę oddać mnie mamusi... podkówka i krokodyle łzy jak w banku ...
nie wiem czemu tacie się to podoba, a mamie nie ?
mogliby jakiś wspólny front trzymać, bo to mi może spaczyć charakter, taka rodzicielska niekonsekwencja... :)

czwartek, 13 listopada 2008

piątka, cześć i tyle słońca...

mama uczy mnie dziwnych rzeczy-jakieś przybijanie piąteczki i dawanie cześć ją ostatnio cieszy-więc czasami daję jej te trochę radości i to robię... chociaż nie bardzo lubię się popisywać...
za to muzyka-to jest zawsze to!!!
ostatnio mam ucho na taka piosenkę "tyle słońca w całym mieście"-jak rodzice ją włączą, przerywam wszystko, cokolwiek właśnie robiłem i sobie podskakuję
byliśmy w Warszawie :) to moja pierwsza taka dłuuuga wyprawa na weekend-no powiedzmy długi weekend :)
drogę zniosłem fantastycznie-połowę spałem, połowę bawiłem się z mamą
przy okazji rodzice wreszcie zauważyli, że w foteliku do 13 kilo to ja się już prawie nie mieszczę :)
co prawda ważę 10,5 ale w barach jestem za szeroki :)
o wzroście już nawet nie wspominając ...
w najbliższą sobotę wielka wyprawa po nowy fotelik się szykuje :)
nocki przesypiam już coraz częściej w całości
w dzień cycusia już zupełnie nie jadam
i najważniejsze-mama z panią doktor wreszcie znalazły sztuczne mleko, które mnie nie uczula i smakuje!!! od paru dni popijam sobie enfamil :)
czyżby koniec moich mlecznych kłopotów ???

czwartek, 6 listopada 2008

coraz pewniej ...

... zdarza mi się zapomnieć, że stoję i należy się trzymać chociaż jedną ręką ...
kilka razy rodzice (jakoś głównie tatuś) mnie już przyłapali na samodzielnym kilkusekundowym staniu bez trzymanki

poza tym muzyka-to jest to !!!
wiem, że jak gra, to należy się kiwać, ewentualnie na czworakach podnieść pupę w górę i kiwać tylko nią... można też klaskać :)
zasadniczo służy ona jako hasło do aktywności :)
i zawsze-do uśmiechu :)

wtorek, 4 listopada 2008

spanko

trzy nocki były takie-przespane w całości !!!
dziś troszkę się budziłem, bo wczoraj taki zwariowany dzień był, jeździliśmy z mamą w rózne miejsca, potem byliśmy w gościach-i mi się troszkę pokręciło...

zobaczymy jak to będzie dalej :)

no przynajmniej mama zobaczy :D

piątek, 31 października 2008

potrawy...

poznaję nowe smaki
jadam już kanapeczki z mięskiem albo z dżemikiem
próbowałem zupki pomidorowej i ogórkowej
ostatnio mamusia usmażyła mi naleśniczki !!!
niestety wszystko z pominięciem krowiego mleczka, ale cóż-jakoś dajemy radę ;)
cycuś przestał być daniem-owszem, mogę się napić ale PO jedzeniu, a nie ZAMIAST...
mama kombinuje jak tu wmusić we mnie nutramigen (a fuuuu) i przemyca go właśnie w naleśnikach, dodaje do kaszki... bo porządny mleczny posiłek to wysysam już tylko na dobranoc-a tak w ciągu dnia to niechętnie...
no i właśnie biegnie moja szósta z rzędu nocka całkowicie bez cycunia... bo w czasie choroby mojej i mamusi przyzwyczaiłem się znowu do "smoczka"...
walka totalna to były dwie noce bez mamy snu - ale teraz już daję się uśpić przytulaniem i głaskaniem

czyżby koniec epoki... ??

PS
zrobiłem rodzicom numer-zasnąłem o 20.30, po godzinie przebudziłem się na moment na małe przytulanko do tatusia....... i spałem do 6 rano :)
mama jeszcze w to nie wierzy :)
taki ze mnie gość :)

wtorek, 28 października 2008

awansowałem !!!

z tego wszystkiego zapomniałem się pochwalić !!!
zostałem Młodszym Pomocnikiem Kuchennym
wiąże się to oczywiście z wieloma nowymi obowiązkami i odpowiedzialnością-dostałem własną szafkę w kuchni !!!
pełno w niej plastikowych pudełek, miseczek, koszyczków, kubeczków, nawet szczotka do butelek też się tam znalazła !!!
kilka lub kilkanaście razy dziennie robię przegląd i inwentaryzację całego sprzętu... dużo przy tym hałasu, ale wiadomo-gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą :)
mama potem próbuje mnie zachęcić, żebym poukładał wszystko na miejscu, ale to najczęściej nie jest tak ciekawe, jak samodzielne wyciąganie... no cóż, powoli z tymi obowiązkami :)

niedziela, 26 października 2008

trudny październik....

trudny bo mama tak długo choruje...
ja już dawno jestem w porządku, a ona ciągle nie może do końca dojść do siebie
teraz bierze jakiś antybiotyk, podobno pierwszy od paru lat-i ma to jej zdecydowanie pomóc... i dobrze, bo od czwartku tatuś mnie zabiera na spacerki, no niech mamusia tez sie w końcu przewietrzy :)
tatuś przeinstalowywał komputer i teraz mama nie może się doprosić o moje nowe zdjęcia w albumie-coś tam jeszcze trzeba zainstalować czy jakoś tak... no w każdym razie zdjęć nadal brak :/

mam nadzieję, ze wszystko szybko dojdzie do normy...
w domu jakieś rewolucje, rodzice coś narozrabiali ze stołem-jest chwilowo na balkonie...no i przy czym ja mam się wspinać na paluszki i zaglądać co tam na górze !!??

sobota, 18 października 2008

chorujemy ale rośniemy :)





dokładnie tak... tyle ile w brzuszku- tyle już na zewnątrz :)
ale ten czas leci !!!
a choróbsko niestety dalej nas trzyma... kolejny basen nam przepadł :/
mama mówi, że dofinansowaliśmy polski sport :/
niby możemy odrabiać zajęcia w niedziele, ale to już 3 do odrobienia ... echhh ...
wczoraj nawet na chwilę nie wyszliśmy na spacer... dziś tylko na pół godzinki... kiepsko...

no ale to już raczej z górki, prawda ??

środa, 15 października 2008

choróbsko :(

jakaś paskuda nas dopadła, wirusisko wredne takie :/
najpierw jeden dzień gorączki nie wiadomo z czego
potem kilka dni niby spokoju ale jakiś byłem taki...nie taki...
no i od piątkowej nocy katar, kaszel... niemiło...
a w sobotę padła też mama
a był taki fajny weekend... przyjechała Zosia z Marysią i resztą swojej rodzinki, była piękna pogoda... no to łaziliśmy na spacerki długie mimo kataru...
teraz już powoli mi mija :)

stanowczo znudziło mi się samo tylko stanie...
to dobre dla maluchów-teraz już zasuwam łapiąc się po drodze czego się da-najczęściej kanapy, mamy nogi albo szafek w kuchni.... i tak krok za kroczkiem... czasem próbuję nawet się nie trzymać, ale nieodmiennie wtedy natychmiast ląduję z głośnym "klap" na pampersie...

śpię w dzień coraz mniej, jem dużo różnych rzeczy-druga próba z jajkiem chwilowo zakończona sukcesem :)
cycuś nadal jest fajny, ale żeby tak się tym najeść....

mama zapowiada próbę z mlekiem jak tylko wyzdrowieję... no zobaczyyyy myyyyy :)

wtorek, 7 października 2008

schody

rodzice mnie nie doceniają, naprawdę...
w niedzielę była rodzinna impreza u babci i znalazłem u niej ciekawą zabawkę...schody!!!
my nie mamy takiego czegoś w domku...
rodzice myśleli, że sobie nie poradzę-a ja myk-myk i już byłem na samej górze :)
naprawdę szybko :) musieli mnie pilnować, to jasne, ale dałem radę całkiem samodzielnie :)
czasem tylko próbowałem usiąść na schodku, który został już trochę niżej :):):)
ale to szczegóły-jak na pierwszy raz to poszło rewelacyjnie :)
można powiedzieć, że to pierwszy zdobyty samodzielnie szczyt !!!
kilka ostatnich nocy spałem z przerwami na mamusi przytulanko co prawda-ale bez cycusia !!! czyli tym razem małe zwycięstwo mamy :) no powiedzmy sobie szczerze nad sobą :) czyli dała radę nie zasypiać ze mną od razu :)
od wczoraj niestety coś mnie męczy - byłem niespokojny, a wieczorem miałem wysoką temperaturę :( mama liczy na to, że to kolejne zęby, bo od kilku dni zgryzam co się tylko da i się ślinię....
zaraz pójdziemy do pani doktor to może coś się wyjaśni...

sobota, 4 października 2008

ba-se-nik !!!

ale było duuuuże chlapu chlapu chlap :) :) :)
rodzice zabrali mnie na basen :)
było dużo dzieci i duuuużo duuuużo cieplutkiej wody
mama mówi, że będziemy tam chodzić co tydzień !!! bardzo mi się to podoba, bo wodę uwielbiam :)
pływałem na różne sposoby :) nawet przez chwilę leżałem sobie na pleckach a mama przytrzymywała mnie tylko za nogi :) miała trochę pietra, widziałem :)
inne dzieci leżały spokojniutko, zdziwione, a ja oczywiście kręciłem się żeby zobaczyć co jest z boku i pod wodą :D
i nic a nic się nie bałem, nawet jak mama polewała mi głowę i buzię wodą :)
potem padłem i spałem półtorej godziny... no cóż treningi są wyczerpujące... :)

piątek, 3 października 2008

barbapapa....

... tak to przynajmniej interpretują rodzice :)
brzmi rzeczywiście podobnie i jest to ostatnio moje ulubione "słowo"
mama ciągle mnie próbuje uczyć "tata" - szczególnie w nocy, nie wiem czemu- ale to mi jeszcze zupełnie nie pasuje ...
wszystkie moje słowa obracają się wokół "baba" z dodatkami :)
jedynie piesek lub kotek (póki co wszystko jedno) to " iiiiiiiii " wypiszczane na wdechu :)
poza tym umiem robić "pa-pa" a wczoraj pierwszy raz udało mi się "brawo-brawo"... ale niechętnie się tym popisuję-robię to kiedy mam ochotę, a nie kiedy ktoś chce-indywidualność i niezależność przede wszystkim :)
za tydzień kontrola u ortopedy, mama ma nadzieję, ze będzie koniec z szyną w nocy, bo śpię bardzo kiepsko... już mi czasem tak koło 4 rano zdejmują, bo sami padają :)
pogoda też taka sobie, ale na spacerki chodzimy-mama mówi, że nie ma lekko i trzeba się hartować :) a ja to lubię-bez spacerku nie da rady !!!

acha !!! i jestem muzykalny !!! kiedy mi się włączy melodyjka w jakiejś zabawce-to się kiwam !!! :)

poniedziałek, 29 września 2008

pyk-i otwarte...

to moja nowa zabawa :)
ząbki świetnie służą do otwierania różnych rzeczy-najlepiej idzie mi ze słoikiem od sudokremu, poza tym doskonałe są pudełka od gumy do żucia "mentos"
mamusia próbuje mnie uczyć, że to samo można zrobić rączkami-ale co to za radocha tak zwyczajnie??
wstaję sobie pod stołem-ostrożnie, żeby się główką nie stuknąć... po czym robię hopa-hopa :)
otwieram tatusia szuflady-tatuś nauczył mnie, że do tego służy uchwyt-ok, zaakceptowałem ten fakt-ale co do zamykania, robię to po swojemu, czyli trzymając za brzeg-oczywiście paluszki zostają w środku, ale wcale mnie to nie zraża :) tatuś sprawdził-jego to boli-a ja nic sobie z tego nie robię...
otwieranie szafek też idzie mi nieźle-i ten sam motyw z zamykaniem-do tego już uchwyty słabo się nadają moim zdaniem...
po ostatniej chorobie i chyba też w związku z inną pogodą poprzestawiałem sobie cały plan dnia i teraz mamusia próbuje się do niego dostosować i go utrzymać-czyli przestawiamy się oboje :)
niestety nocki mamy kiepskie, coś mi spać nie daje...

piątek, 26 września 2008

imprezowy tydzień z atrakcjami

mama mi się postarzała i nie wiadomo dlaczego straszne z tego powodu zamieszanie
najpierw rano była u nas ciocia Edytka z dobrym śniadankiem-wtedy było jeszcze spokojnie
potem mama razem ze mną piekła szarlotkę-tu już się zaczęło zamieszanie... wstawiliśmy ją do piekarnika i poszliśmy na spacerek :) a ze spacerku wróciliśmy już nie sami, ale z kolejnymi ciociami i moimi znajomymi z podwórka :) była Alusia, Daniel i Kamilek ze swoja starszą siostrą Emilką :) jedynie ciocia Sylwia z powodu Bardzo Ważnych Spraw wpadła sama, bez mojego kumpla-drugiego Szymusia :)
ale był ubaw !!!
wszystkie zabawki naraz poszły w ruch !!!
fajnie jest bawić się z innymi dziećmi :) bo do tej pory to spotykaliśmy się tylko w wózkach, no czasem na rękach u mamusi albo kilka razy na kocyku... a tutaj-pełna swoboda :)
bo kojec, który został złożony jakiś czas temu, służy teraz jako płotek zasłaniający tatusia sprzęt rtv (a szkoda.......) i sterczące rury od jeszcze nie zamontowanego kominka... a tak-całe mieszkanie moje :) i bardzo mi z tym dobrze :)
po imprezie mamusiowo-dzieciakowej rodzice nie schowali mi mojego pudła z zabawkami :) wykorzystałem to szybciutko-wszedłem na nie i stanąłem sobie trzymajac się parapetu okna.... a nie patrzyli na mnie tylko minutkę-dwie :) i do tej pory nie wiedzą jakim cudem mi się to udało :)
dodam, że pudło ma jakieś 30 cm wysokości-tak mówi mama ...
oj rodzice nie wierzycie w moje zdolności !!??
wieczorkiem -ale to już znam tylko z opowieści- odwiedzili nas jeszcze ksiądz Andrzej i brat Wojtek :)
i wydawało się wszystkim-a szczególnie mamusi-że to bedzie na tyle jej urodzin
hahaha
wczoraj wieczorem-czyli dwa dni po urodzinach-pojechaliśmy w umówione wcześniej odwiedziny do mojego kolegi Jasia :)
weszliśmy, siedliśmy, a tu z drugiego pokoju wychodzą sobie różne ciocie i wujki... i śpiewają mamie "sto lat" :D:D:D:D:D
tata niestety nie zrobił zdjęcia, ale wszyscy zgodnie twierdzą, że właśnie tak wyglada "opadnięta szczęka"
mamusia do tej pory nie wyszła z szoku :D:D:D:D:D:D:D

mam pomysłowego tatusia-a co !!!!!

a co do atrakcji była w tym tygodniu jeszcze jedna
byliśmy na prawdziwej budowie u mamy klienta i przez prawie 2 godziny byłem na spacerku z ciocią Edytką !!!
pierwszy raz bez mamy lub taty tyyyyyle czasu :)
trochę spałem, a kiedy się obudziłem obejrzałem sobie z bliska koparkę i wcale nie płakałem !!! taki ze mnie gość !!!

niedziela, 21 września 2008

tacie to się zawsze upiecze.....

ponieważ ostatnie kilka nocy nie chciałem spać inaczej jak z mamusinym "smoczkiem", a dziś już zdecydowanie lepiej się czułem-plan był taki: tata daje mi wieczorem kaszkę, mama cycusia tylko tyle żebym nie zasnął, potem mycie ząbków, odbijanie-już tylko z tatusiem, mama się chowa-i tatuś kładzie mnie do łóżeczka....
hahaha
zasnąłem jak tylko poczułem cycusia :)
na śpiąco dałem sobie umyć zęby
na śpiąco odbiłem
i teraz chrapię sobie w łóżeczku

a co się biedny tata będzie męczył-on jest do zabawy, a nie wieczornej walki z usypianiem :):):)

sobota, 20 września 2008

znowu trzydniówka!!??

teraz to ja już nic nie rozumiem-podobno to jednak trzydniówka... podobno też można ją przechodzić dwa razy... tak czy owak równe 3 dni miałem wysoka temperaturę, a teraz jestem calutki - buzia, brzuszek i plecy - w kropki...
jestem marudny troszkę i nie chcę nic jeść poza cycusiem...
a dziś mieliśmy iść na basen !!! przepadły nam pierwsze zajęcia !!!
i gdzie tu sprawiedliwość?
dziś rodzice przy sprzątaniu zabrali mój kojec :) fajnie, mogę się wspinać po szafkach, nie tylko po szczebelkach :)
do pilotów bliżej i do stołu :)
ciekawe czy tak już zostanie :):):)
póki co wszyscy mamy zabawę-ja-wiadomo, a rodzice-przy okazji :)
jest strasznie brzydka pogoda, ubierają mnie w jakieś kombinezony, mama przerabia śpiworek w którym jeździłem zimą tak, żeby dało się założyc go na spacerówkę... a podobno jeszcze kilka dni lata !!! no i gdzie to słoneczko ??
Julcia poleciała sobie w ciepłe kraje... takiej to doooobrze....
ale my się nie damy i jakoś przetrwamy te pluchy i zimnice z babcinymi malinkami :)

oby do wiosny !!!!!!!

wtorek, 16 września 2008

kiedyś musiałem....

... się przeziębić pierwszy raz... mam wysoką temperaturę i bolą mnie uszka... chce mi się spać i spać... mama opatuliła mnie jak na Syberię i poszliśmy do pani doktor... i się leczę...
ale na spacerek mimo zimna na dworze mama mnie i tak wzięła :)
echhhhh
nic mi się nie chce.......

niedziela, 14 września 2008

i tak w kółko

siadam-stoję-stoję-kucam-siadam-raczkuję-siadam-staję-przewracam się-wstaję-siadam-kucam-raczkuję-siadam-stoję-siadam-raczkuje-siadam-stoję........................................
no to chyba nic dziwnego, że nie mamy z mamą czasu na pisanie!!??

był u nas przez cały tydzień dziadek, chodziliśmy sobie na spacerki, bawiliśmy się w domku, mama mi czytała... tak, tak-potrafię już siedzieć grzecznie i przejrzeć z mamą całą książeczkę o małym piesku... czasami :)
nie wszystkie przedmioty i nie tak od razu już wędrują do buzi-oglądam je sobie przez dłuższą chwilę, stukam w podłogę (im więcej hałasu tym lepiej...)
potrafię też już trzymać dwie rzeczy w dwóch raczkach-wcześniej kiedy brałem następną to tą trzymaną upuszczałem-i kombinuję co tu z nich stworzyć-najczęściej da się nimi pięknie w siebie stukać :)
a co do upuszczania-właśnie odkrywam jego uroki... to takie ciekawe trzymać coś przez chwilę a potem... bam :) a mama podnosi :) fajnie !!!
zaśmiewam się na głos kiedy ktoś mnie rozśmiesza-a nie zawsze rodzice umieją przewidzieć co mnie rozbawi-bo na przykład śmieję się z kichania i swojego i czyjegoś :)
w zeszłą niedzielę przeszedłem pierwszy w życiu katarek-na szczęście tylko jeden dzień to trwało, ale wieczorem byłem strasznie już rozdrażniony tym złym samopoczuciem... niestety zaraził się ode mnie mój kolega Łukasz, z którym byliśmy z rodzicami w ZOO... też przechorował to w jeden dzień, więc może to był taki jednodniowy wirusik...
jem coraz więcej-najchętniej jadłbym to samo co rodzice, ale niestety nie dają mi... podobno mam uczulenie na mleko i jajka... ech, żałują mi, żałują :/
na szczęście mama rzadko już daje mi te malutkie porcje słoiczkowych zupek, gotuje mi sama-bo mogę jeść troszkę więcej... a lubię !!!
zjadam całe jabłuszko
i dwa-trzy ciasteczka codziennie
i trochę chrupek
i zupkę
i soczek przecierowy albo słoiczkowy deserek owocowy
i kaszkę taka specjalną, bezmleczną
i cycuś, cycuś, cycuś....
i próbuję co się da-a to kawałek chlebka, a to malinki, a to winogronka, a to ziemniaczki czy ryż od mamusi z talerza... pychota

zrobiło się zimno i spacerki nam się mniej udają... chodzimy kilka razy ale na krócej
ostatnio wróciłem z zupełnie zimnym, czerwony noskiem...
no cóż-jesień idzie....

środa, 3 września 2008

no to koniec tego dobrego-JA STOJĘ !!!

już kilka razy wcześniej próbowałem i jakoś tam wspinając się po tacie czy niechcący tak trochę mi wychodziło... ale od wczoraj fachowo, wspinając się po wszystkim co pod rączki podejdzie-STOJĘ !!!!
kojec służy teraz zasadniczo do windowania się do pionu po szczebelkach
szuflady też
półki też
spodnie mamy też
i tak dalej
mama mówiłaś, że jak zacznę sam chodzić to sie zabierzecie się za starania o młodsze rodzeństwo... hmmmmm hmmmm.... to ja tak tylko przypominam.....

wtorek, 2 września 2008

echhhhh

ta moja mama to słabiutka jest :)
szybciutko daje się namówić na kapitulację :)
mówi, że niby nie chce żebym płakał itp... ale myślę, że po prostu spać jej się chce i tyle :):):)
w każdym razie nocki różnie-wieczorne zasypianie już powoli przestawione na leciutki masażyk i nie cycusiowanie, ale później-różnie bywa ;)
dziś dostałem znów wymuszonego cycusia około 1 w nocy i wylądowałem potem w łóżeczku-dopiero o 5 wzięli mnie do siebie
teraz mają nową teorię-że to niby szyna zakładana na noc tak mi przeszkadza spać...kombinujcie, kombinujcie...
jak już udało mi się usiąść, stało się to moją ulubioną pozycją-a w kojcu coraz częściej wspinam się po szczebelkach na kolanka, a czasem nawet na nóżki :)
sypiam już najczęściej tylko jeden raz w ciągu dnia, najczęściej na spacerku
mama robi mi zupki z niespodziankami-są w nich kawałeczki marcheweczki, ziemniaczka, wczoraj dodała ziarenka ugotowanego na mięciutko ryżu- uczę się gryźć
chrupki kukurydziane pochłaniam już chrupiąc w tempie odkurzacza
wczoraj mama dała mi pogryźć jabłuszko !!! mogłem sobie skrobać je ząbkami, a nie jak do tej pory skrobała mi po troszku łyżeczką
jadam też malinki-mam własny na to sposób-biorę je ustami tak, że połowa wystaje i zaczynam ssać :) i nie wiem z czego rodzice się śmieją :)
mama mi obiecała teraz winogronka-no zobaczymy jak to pójdzie :)
żebym jeszcze mógł już jeść serki, jogurty... no ale spokojnie, mamusiu-powoli, do wszystkiego dorosnę!!!

piątek, 29 sierpnia 2008

dziś to trudno powiedzieć...















no bo było tak: w łóżeczku nie zasnąłem, ale przy cycusiu też nie... mama robiła mi delikatny masażyk i śpiewała po kolacyjce... było cieplutko, milutko... i w końcu sobie zamknąłem oczki i zasnąłem
mama podstępnie przerzuciła mnie do łóżeczka
około 2 w nocy postanowiłem się zbuntować i koniecznie jednak chciałem jeść
a kaszką już się oszukać nie daję-wycwaniłem się !!!
wymusiłem cycusia, pojadłem i padłem aż do rana... ale mama padła przy mnie, więc mogłem sobie fajnie pospać z rodzicami-bez cycusia w pysiu, ale z nimi... no to kto wygrał !??
rodzice twierdzą, że to znowu punkt dla nich-bo udało się mnie odessać :) i spałem dalej...
jeśli im lepiej-niech tak sobie liczą
a mnie i tak było dobrze i cieplutko, może być :)

pogoda nam się psuje i mama sie martwi, ze skończą się długie letnie spacerki... a tak fajnie jest na dworze po 3-4 godzinki... mamusia odpoczywa i ja

mam też sporo kolegów podwórkowych i jedną koleżankę
jest Daniel, drugi Szymon-który będzie chodził do tego samego przedszkola co ja :), jest Kamil no i nasza księżniczka-Alusia
zaraz spróbujemy wstawić tu zdjęcie klubu podwórkowego :)
chyba sie udało-to my :) niedługo-wszystkie huśtawki nasze :)

czwartek, 28 sierpnia 2008

4 i pół do 2 i pół...

...można powiedzieć...
i tyle-bez komentarza.... :/

tja...

to meldujemy: jest 4 do 2

i czekamy na dzisiejszy wynik :)

a tak na serio to męczy mnie brzuszek, wysypka się utrzymuje i od niedzieli jest nawet bardziej wyraźna-coś znów mnie uczuliło, więc mamusia trochę odpuszcza te nocne walki, jeszcze zdaży mnie oduczyć...tak twierdzi :)

a dziś było wujostwo i byłem noszony NA BARANA !!! na spacerku !!! ale fajnie było !!! pysio mi się śmiało bo wszystko widziałem tak z wysoooooka !!!

pozdrawiam wszystkich czytaczy :)
te dwie paskudy dyrektorskie z Jeleniej Góry co to teraz będą się zasłaniać rokiem szkolnym pytam-kiedy się wreszcie zobaczymy !!?? zapraszamy !!!!

poniedziałek, 25 sierpnia 2008

3:1

trzy noce dałem się tłamsić i jakoś poszło...
ale dziś miałem dość i dałem czadu :/
mama skapitulowała już koło 3 nad ranem i dostałem cycusia :)
teraz rodzice z bratem chodzą mało przytomni.... no ja trochę też-ale ja się zaraz prześpię na spacerku ha ha :)

sobota, 23 sierpnia 2008

walka ze spaniem

mamusia się na mnie uwzięła !!!!!!
tak się fajnie nauczyłem zasypiać przy cycusiu, a potem w nocy sypiać ze "smoczkiem" mamusinym w buzi... a tu się mama uparła, że mnie oduczy !!!
już druga noc walki za nami
wczoraj oszukała mnie kaszką-jak się budziłem w nocy to mi ładowała butlę... no na troche to podziałało, ale dałem czadu, budziłem się średnio co godzinę-potem mama jakaś taka niemrawa rano chodziła, nie wiem czemu...
dzisiaj kaszką się oszukiwać nie dałem
w łóżeczku nie zasnąłem-mruczałem i się żaliłem ponad godzinę, a mama tylko mnie tuliła i mi śpiewała-i nie dała cycusia !!! w końcu poszło na rękach-wtuliłem się w nią i wreszcie padłem
mama myślała, że będzie powtórka z wczoraj...ale ja też musiałem odespać tamtą walkę-obudziłem się dopiero koło 3 rano...i dałem się stłamsić ciepłą woda z butelki !!!
dopiero około 6 już nie pozwoliłem sobie na oszustwa i był cycuś... ale niedobra mama nie dała mi z nim spać !!! jak oni tak-to ja postanowiłem już nie spać !!!
padłem dopiero koło ósmej na godzinkę ...
muszę wykombinować na kolejna noc jakąś przebiegłą strategię.....

a z nowinek-UMIEM SIEDZIEĆ !!!
już nie tak podparty rączkami z przodu czy boczkiem-po prostu siedzę sobie jak dorosły i obie rączki mam wolne !!!
mamo-kup mi kredki, nóż i widelec :) !!!!

czwartek, 21 sierpnia 2008

a jednak trzydniówka...

... tak oceniła dziś pani doktor moje kropeczki na buzi-w połączeniu z zeszłotygodniową gorączką ...
czyli pierwsza choroba-za nami
teraz tylko przez 6 tygodni żadnych szczepionek (i tak nie mieliśmy nic w planach) i chwilowo na mnie uważać, bo mam obniżona odporność... i już
no chyba, że jutrzejsze badanie przepisane "na wszelki wypadek" coś wykaże... znów mamusia będzie cudów rano dokonywała, żeby "złapać" siku do badania :D:D:D

już się cieszę na ten wyścig :)

rodzice wytrwale kupują mi coraz to nowe rodzaje książeczek
mam już kilka takich "zmywalnych" piszczących, kilka z grubego kartonu, wczoraj kupili mi książeczkę szmacianą.... wszystkie pożeram jak prawdziwy mol książkowy... w dosłownym znaczeniu :D

wtorek, 19 sierpnia 2008

wróciliśmy :)

była Góra Szybowcowa-nie zdobywałem, bo już było późne popołudnie, szczyt zostawiliśmy z mamusią, Zosią i ciocią do zdobycia wujkowi i Marysi :)
były spacerki po jeleniogórskiej starówce
był zamek we Frydlandzie-pierwszy raz wykorzystałem swój PASZPORT :):):)
a potem.... był deszcz i ziąb.... i nagle moja temperatura zaczęła wariować.... i w nocy było 39 stopni..... oj, jak mi było gorąco.......
mamusia sie martwiła
wujek chrzestny zbadał.... ale nic nie znalazł.... i już półtora dnia później wszystko było dobrze !!!
może to mój trochę przytkany brzuszek?? a może wciąż nie wyrośnięty ósmy ząbek.... a może .... jeszcze "cuś"
w każdym razie pierwsze w życiu leki przeciwgorączkowe-zaliczone !!!
no i trochę nerwów mamusi
wujka chrzestnego odwiedziliśmy pod Świeradowem i tam było mnóóóóóstwo dzieciaków.... ale ja byłem wtedy wciąż taki nie za bardzo przytomny i nie zrobiło to na mnie wrażenia....

a po powrocie-czekało na mnie zamówione przez rodziców wcześniej MOJE KRZESEŁKO !!!!
takie wysokie, do karmienia !!!
już trzeci dzień wcinam na nim moje obiadki, a mamusia już nie musi siedzieć na podłodze :)

umiem już całkiem dobrze siadać-wciąż najłatwiej jest boczkiem, ale w wózku siedzę już całkiem pewnie i prosto :)

u wujka w Jeleniej nauczyłem się też prawidłowo raczkować-już nie tak jak wcześniej "czołgam się" nóżkami, ale zasuwam na kolankach aż furczy :)

a dziś już drugi raz bawiąc się z tatusiem wspiąłem się po nim na rękach, oparłem o stół i.... STAŁEM !!!!!

jeszcze niepewnie i ostrożnie... ale -kierunek słuszny :)

mama mówi, że jej za szybko dorastam... mamusiu, a na co ja mam czekać....??

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

jeszcze nie pojechaliśmy, ale....

... pojedziemy do dziadka !!!
mieliśmy tam już być, ale mój brzuszek szaleje nadal i jeszcze jestem w kropeczki... więc mama postanowiła przeczekać i jeszcze raz dzisiaj pokazać mnie pani doktor...
może do tego się dokłada jeszcze nadal wychodząca-nie wychodząca ostatnia z moich dwójeczek....

wczoraj byliśmy u Franka w ich nowym domku
fajnie tam ma-duuuuży pokój i ogródek :)
pokazywał mi swoje zabawki i siedzieliśmy sobie na kocyku.... dokładnie tak-SIEDZIELIŚMY !!!
bo udało mi się tak pierwszy raz naprawdę usiąść !!!
już nie tak boczkiem jak do tej pory, ale zupełnie prosto i po dorosłemu :)

taki ze mnie gość !!!!!

piątek, 8 sierpnia 2008

wyszły niezłe... jaja....

podobno dorosłem już do jajcarskiego wieku
dlatego dostałem wczoraj do zupki pół żółtka...
a że już od paru dni miałem lekkie kłopoty z brzuszkiem... poszło wszystko spowrotem... w odcinkach i z hukiem...
a przez całą noc miałem problemy ze snem... to już czwarta taka noc, ale ta wczorajsza najbardziej...
dlatego dziś byliśmy u pani doktor i robiliśmy jakieś badania, z których wyszło, ze zasadniczo nic mi już nie jest, miałem jakieś zatrucie albo wirusową infekcję układu pokarmowego i jestem lekko odwodniony
mamusia przystawiała mnie dziś często do cycusia-fajnie !!!
a poza tym już trochę lepiej sie czuję, nawet na wieczór chętnie wsunąłem całą porcję kaszki... i dałem się położyć spać...
no to dobranoc !!!

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

powtarzam !!!

mama czasem rozśmiesza mnie robiąc mi "prrrrrrr" na brzuszku czy policzku :) śmieję się wtedy na cały głos :)
ale wczoraj.... postanowiłem jej na ramieniu zrobić to samo :)
a potem gadałem sobie z tatą :) tata robił do mnie w powietrze "prrrr" a ja do niego :) trochę sie przy tym opluwałem, ale to szczegóły nieistotne :)
i moje "babababa" też lubię powtarzać po rodzicach

czyli konwersacja kwitnie :):):)

niedziela, 3 sierpnia 2008

słowa słowa słowa....

"bababababa" nadal jest głównym i najczęściej powtarzanym zwrotem w moim słowniku
coraz częściej też "mamamamama" mówię sobie, kiedy mam dobry humorek, nie tylko kiedy płaczę
mama mnie namawia na "tata" ale to mi jeszcze zupełnie nie wychodzi
za to fascynuje mnie czynność zwana "papa" - sam nie umiem jeszcze tak skomplikowanej operacji wykonać, ale bardzo mi się podoba, kiedy ktoś tak robi... a często gdy robi to mama poruszam paluszkami ręki, próbując powtórzyć...
świat stoi przede mną otworem
obkładanie zrolowanymi kocami mojego dywanika skutkuje jedynie tym, że czasem nie całkiem przechodzę przez tę barierę, tylko koc zostaje pod moim brzuszkiem i razem z nim wędruję po pokoju
ostatnio sam wczołgałem się na mamy "fotel"-worek sako :)
dwa dni temu odwiedziliśmy z rodzicami Jasia
ale on malutki !!! ma dopiero 3 tygodnie !!! próbowałem mu tłumaczyć jak się raczkuje, ale powiedział, że chwilowo nie jest jeszcze tym zainteresowany....
poza tym rodzice się kłócą o moje imieniny!!!
mama chciała, żebym obchodził 18 lipca na Szymona z Lipnicy... a tata mówi, że imieniny w wakacje to kiepsko... a że mój brat ma 25 lipca to już dobrze?? tata mówi, że poszuka też innych imienin Krzysztofa
no to niech szuka- byle szybko, bo chcę wiedzieć kiedy będą imieninowe imprezy !!!!!!!

czwartek, 31 lipca 2008

wczasy wczasy... i po wczasach :)

wróciliśmy
było chlapanie sie w jeziorze i we własnym dmuchanym baseniku
raczkowanie po trawie... oj na początku to byłem mocno zdziwiony...
były kuzynki Zosia i Marysia, koleżanki Hania, Agatka i Martusia...
i pomost-bardzo ciekawe miejsce-leżenie na brzuszkach razem z tatusiem i obserwowanie wody pod spodem... u mamusi na rękach klepanie we wszystkie kulki, którymi były zwieńczone barierki
huśtawka przed domkiem-można było na niej leżeć razem z mamusią, albo obok mamusi, albo siedzieć na kolankach u którejś z cioć... albo sobie wcinać mleczko z cycusia bujając się razem z mamą...
i było ogroooomne łóżko na którym spali rodzice... i ja też troszkę z nimi :)
i jeszcze coś!!! przez pierwsze dwa dni ćwiczyłem... bez żadnego głosu robiłem taką "rybkę" buzią, troszkę mlaskając.... a potem się rozpędziłem i wyszło mi... "babababababa.... i tak w kółko, przez parę dni :)
teraz jest już "babababa" blebleble" "emmmamamama" i "ebbbeeeebebe"
czyli-GADAM na całego !!!
bo że rosną mi już wszystkie cztery dwójki, to nawet nie wspomnę :D
szkoda, że trzeba było wracać.. lubię, kiedy rodzice i brat mają tyle wolnego czasu....

sobota, 19 lipca 2008

nad jezioooroo!!!nad jezioooroo!!!

dzisiaj wyjeżdżamy na moje pierwsze prawdziwe wakacje!!!
od rana mama prasuje mi garnitury, bo poznam tam moją młodszą o równe 3 miesiące kuzynkę Zosię!!!
obiecałem mamie być grzeczny i czarujący, co w moim wykonaniu jest przecież stanem naturalnym, więc nie będzie kłopotu :)
trochę się mama zastanawia jak ja sobie tam w nieznanym terenie będę ćwiczył raczkowanie, ale zobaczycie, dam radę !!!
ruszam na podbój świata !!!
jak co dzień :D

czwartek, 17 lipca 2008

no i pół roczku jak z bicza strzelił !!!





życie robi się coraz ciekawsze
cycuś to oczywiście nadal danie główne, ale są jeszcze takie jedzonka jak marcheweczka - mniam, dynia - bleeee, jabłuszko - pyyyycha.... jakieś ziemniaczki, kaszki na dodatek :) same ciekawostki :)
i tradycyjnie już-kiedy kończę kolejny miesiąc, zyskuję ząbka :)
jeszcze nie na wierzchu, ale prawie-prawie mam śliczne górne dwójeczki :) no może póki co to cienie górnych dwójeczek :)
ale rosną :)
poza tym ciekawe życie nie pozwala mi tracić czasu na sen... budzę się coraz częściej i sypiam coraz krócej i to i w dzień i - nie wiadomo dlaczego rodzicom to się nie podoba - w nocy...
a niech oni też mają ciekawe życie !!!
ostatni tydzień w ciągłym biegu-jakieś różne lekarskie wizyty i kontrole, mama miała trochę pracy, poza tym szykujemy się do wyjazdu...
no i nie było kiedy pisać...

czwartek, 10 lipca 2008

raczkuję !!!!!!!!!!!!!

tak, dokładnie tak !!!!!!!!!!! może nie jest to jeszcze takie typowe "człapanie" rączka-nóżka-rączka-nóżka, ale stojąc na czworaka przesuwam się do przodu, żeby osiągnąć cel-np czule przytulić nogę od stołu :D
z szyną gorzej, chociaż też sobie radzę-ale jak mnie uwolnią na trochę..... nie ma dla mnie za dalekiej wyprawy !!!!!!!!!!!!!
interesuje mnie też to, co jest przy tej pozycji ponad moją głową-np dół firanki przy balkonie jest fascynujący....
dziś umówiłem się z Julcią i mama z ciocią zabrały nas do ZOO !!!!
jechałem tramwajem !!!!
widziałem koniki, niedźwiedzie i lemury
a potem mama zabrała mnie z wózka i włożyła do nowego wynalazku-chusty
wreszcie znaleźli fajny sposób na noszenie mnie !!!
bo nosidełka mi nie pasowały i już-a chusta jest fajna !!! mnie jest w niej wygodnie a mamusia nie czuje moich prawie 9 kilo !!! świetna sprawa !!! trzeba było tak od razu !!!!

poniedziałek, 7 lipca 2008

mammammmammmaaa....

fajnie by było jakby to było pierwsze słowo... ale póki co to nowy sposób płakania :)
mamusia i tak się cieszy :)
dziś całe przedpołudnie zostałem z tatusiem i kuzynem Jankiem bo mamusia jakieś badania sobie robiła
próbowali mnie nakarmić jakąś podróbką mleczka z butelki ze smoczkiem !!! skandal !!! założyłem strajk głodowy i postanowiłem przeżyć na marchewce :/
za to później jak już mama wróciła chciałem cycusia, cycusia, a potem jeszcze cycusia :)

no i zapomniałem !!!
wczoraj zabrali mnie na basen !!!
trochę tam było głośno i strasznie dużo ludzi, ale w wodzie bawiłem sie świetnie !!! chlapałem i śmiałem się, chociaż trochę wody niechcąco się napiłem ... mama ma nadzieję, że na brzuszek mi to nie zaszkodzi...
fajnie było !!!
i dużo takich maluchów jak ja-podrywałem dziewczyny :)
tyle było wrażeń, ze potem aż trudno było wieczorem zasnąć ... ale warto było :)
pewnie jeszcze kiedyś się tam wybierzemy :)

sobota, 5 lipca 2008

mam rączki, mam nóżki.....

rączki służą do wielu rzeczy, można nimi łapać, najlepiej za łyżeczkę pełną marchewkowej papki, którą mamusia próbuje mi władować do buzi... można nimi klepać-najlepiej w podłogę, kiedy uda mi się sturlać lub spełznąć z dywanika... zanim zdąży się ja polizać :) ... można patrzeć na nie i zaplatać ze sobą paluszki-to jeden z nowych wynalazków :)
nóżki-wiadomo, są bardzo smaczne, czasem aż słychać jak z zapałem ssę duży palec :) ... poza tym do wierzgania-ile tylko się da, najlepiej w wanience-potem jest pokaz do czego służy mop :) ... ciekawe też jest wierzganie podczas zmiany pieluszki-jeśli po kupce, to czasem też potem trzeba zmienić skarpetki :)
ale mam jeszcze COŚ co niedawno odkryłem
nie bardzo wiem do czego służy...
na razie jedynie umiem za to łapać i mocno ciągnąć... ale zasadniczo tylko podczas kąpieli, bo tak normalnie to mi to wsadzają w pampersa .... hmmmmm ....

a za ten wpis zamorduję mamusię jak tylko podrosnę i przeczytam !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

piątek, 4 lipca 2008

upały-szyna-i siem wkurzam....

takie jakieś paskudne te dni...
gorąco i jeszcze ciągle zakładają mi to coś na nóżki, przez co nie mogę sobie fikać tak jakbym chciał...wkurza mnie to !!!
nauczyłem się nowego dźwięku-mamie się nie podoba, bo brzmi jak wściekanie się-takie stękanie głośne jak Pudzian przy podnoszeniu ciężarówki... i robie to często, a potem płaczę-no bo jak tu sobie poradzić z wytłumaczeniem rodzicom, że nie chcę mieć tego ustrojstwa na sobie!!??
mama jakaś taka poddenerwowana chodzi...
za to mam już wreszcie ewidentnie cztery zęby !!! bo ta moja prawa górna jedyneczka to tak szła, szła i dojść nie mogła... pokazywał sie czubeczek i znikał... no ale wreszcie się zdecydowała i powoli przestaję wyglądać jak wiedźma z jednym górnym zębem :D:D:D
stawanie na czworaka i posuwanie się do przodu idzie mi już bardzo sprawnie-w szynie gorzej, ale jak mnie na moment uwolnią to śmigam :)
a najlepiej mi na spacerku-mogę jeździć w wózku godzinami.... no właśnie-lecę !!!!!

poniedziałek, 30 czerwca 2008

a co mi tam szyna !!!

przez pierwsze trzy dni przeszkadzała mi w stawaniu na czworaka... ale juz sie nauczyłem jak to robić mimo że mam ja założoną :D
mama dziś jedzie do pana doktora spytać, czy mi tak wolno... bo o raczkowaniu w szynie jakoś mowy nie było :):):)
postanowiłem tez większość czasu w tym ograniczniku... przespać !!!
i tak jak sypiałem już raz, no maksymalnie dwa razy dziennie-zacząłem znów sypiać trzy i cztery razy :)
no bo może tak mi szybciej te dwa miesiące miną :)
a poza tym mówi się, że dzieci rosną w czasie snu-a tu chodzi o to, żeby moje bioderka rosły jak trzeba-to im więcej śpię, tym szybciej urosną, prawda??

wcinam już jabłuszko, dynię i marcheweczkę z dodatkiem kaszki
marcheweczka najlepsza !!!
tylko czemu mamusia daje mi tylko po kilka łyżeczek tych pyszności?? jakby dała trzy razy więcej też bym zjadł-taką przynajmniej mam minę kiedy sie to karmienie kończy... na szczęście potem poprawiam cycusiem... albo coraz częściej dwoma...
no cóż wielki ze mnie już przecież chłop, a tu zamiast schabowego ciągle mleczko i mleczko :D

piątek, 27 czerwca 2008

fffffff.....pfffffff......bffffffff........

czyli rozwój mowy-ciąg dalszy :)
przy okazji wydawania takich kosmicznych dźwięków puszczam bańki ze śliny i opluwam wszystko dookoła
nauka wymaga poświęceń :):):)
jem sobie też już różne pyszności pozacycusiowe: wczoraj spróbowałem jabłuszka :)
smakowało i wciąłem go duuuuuuużo duuuuuuużo... chyba cale sześć łyżeczek !!!!
a najlepsza jest marcheweczka !!!
tej to mogę zjeść i siedem łyżeczek !!!!
mamusia daje mi te różności jako podwieczorek, przed kąpielą... ciekawe dlaczego ??? czyżbym zaraz po jedzeniu nadawał się do umycia ???? hmmmmmm.....
a po kąpieli wypijam sobie już nie jedną ale dwie porcyjki mamusiowego mleczka i paaaadam spać :) i potem to już różnie-najczęściej tak do 1-2 w nocy sobie śpię
chociaż ostatnie parę nocy spać spokojnie nie dają paskudne komary !!!
rodzice spryskują mi pościel "a-sio" ale i tak bzykanie budzi nas wszystkich.....
no nic-tatuś obiecał jutro założyć w oknach siatki, to będzie znowu spokój !!!

czwartek, 26 czerwca 2008

pierwsza noc na uwięzi...

...czyli w szynie-za nami
noc jak noc, bez wrażeń
za to od rana próbuję przewrócić się w tym ustrojstwie na brzuszek, stanąć na czworaka jak to jeszcze wczoraj mi bez problemu wychodziło... no i niestety, ciężko...
trochę się denerwuję, ale rodzice mnie zabawiają i wtedy da się jakoś żyć

oj, żeby te dwa miesiące szybko przeleciały............

chociaż mam wrażenie, że mamusia bardziej się tym wszystkim stresuje niż ja :)

wtorek, 24 czerwca 2008

zamieszanie na całego

już nie wiem od czego tu zacząć-tyle się dzieje
tatuś w piątek miał urodziny
o północy mama z bratem dali mu serniczek w kształcie serca :)
ucieszył się i myślał, że to już koniec :)
a prawdziwa niespodzianka była dopiero na niedzielę - a konkretnie przyjęcie-niespodzianka :)
udało się nie wygadać aż do przyjścia gości !!! fajnie było !!! a najmniej problemów z trzymaniem języka za zębami miałem oczywiście ja :):):
rośnie mi czwarty ząbek-prawa górna jedynka-i trochę dziś mi dokucza niestety :(
umiem już całkiem fachowo stać na czworaka i kiwać pupą :)
niestety będę musiał z tym trochę przystopować... wczoraj byliśmy się skontrolować u ortopedy i niestety nadal moje bioderka nie ukształtowały się jak powinny.... będę musiał nosić taką specjalną szynę..... no trudno zobaczymy jak to będzie......
tata twierdzi,że zmieniły mi się miny- inaczej się uśmiecham...no nie wiem, może......porównamy zdjęcia to sie przekonamy
niedługo urodzi się mój nowy kolega-Jaś
był na tatusiowej imprezie,to z nim troszkę pogadałem-żeby wiedział, że ma iść w stronę światła :D
jadam już różne rzeczy-kaszkę z dynią, kaszkę z marchewką... a u dziadka spróbowałem pieczonego przez niego chlebka !!! ale mi smakował !!! pycha !!! szkoda, że tak malutko mi go dali !!!
schodzenie z dywanika to już nie taki zupełny przypadek-kombinuję, kombinuję, schodzę na podłogę... i od razu zaczynam w nią klepać rączkami-tak fajnie plaskają !!!! a na dywaniku tego nie robie, bo to nie ten efekt.....
poza tym w te upały podłoga tak przyjemnie chłodzi :):):)

piątek, 20 czerwca 2008

pierwsza prawdziwa...KASZKA !!!

nowe zalecenia to nowe zalecenia
nazywa się to "wczesna ekspozycja na gluten"-naukowo brzmi, ale ...
mama postanowiła być nowoczesna(albo właśnie wprost przeciwnie-podobno nasze babcie to robiły bez naukowych zaleceń) i mimo dyskusji lekarskich na ten temat-zastosować :D
niniejszym melduję, że wczoraj wieczorem dostałem pierwszą w życiu łyżeczkę... kaszki manny!!!
hmmmmm
mama ugotowała to-to na wodzie, wymieszała pól na pół ze swoim mleczkiem....
zlizałem tą papkę łyżeczki, zasadniczo tylko po to, żeby jej zrobić radochę
bo miny strzelałem jak przy przełykaniu dżdżownicy-przynajmniej tak mówi mama :)
no ale pierwsze koty za płoty-jakoś poszło
podobno jutro spróbujemy marchewki-i słusznie, w końcu mam już te swoje trzy zębiska, coś trzeba nimi gryźć, nie tylko mamę :D

czwartek, 19 czerwca 2008

mama liczy...

a ja nie jestem pewien, czy to właściwe dla niej zajęcie...
wczoraj odkryła z wielkim szokiem, że się mnie czepia niepotrzebnie
cały czas ostatnio marudzi, że miesiąc temu lepiej sypiałem w nocy: zasypiałem około 23 a budziłem się 3-4 nad ranem... a teraz budzę się już koło 1-2 .... tyle, że wczoraj do niej dotarło, że od ponad miesiąca grzecznie zasypiam sobie sam w łóżeczku... już koło 20-21 !!!!! no to w czym w końcu problem ???
oj mama, mama, a starszemu bratu wypominasz rachunkowe błędy na sprawdzianach... jabłko, jabłoń i te sprawy :D
wakacje się zaczynają !!!!
dla mnie to pewnie niewiele zmieni, ale brat sie nie wiadomo czemu cieszy :)
podobno pojedziemy nad jezioro i będzie tam więcej takich szkrabów jak ja... ale głównie kobiety !!! no zobaczymy, jak to będzie :D

wtorek, 17 czerwca 2008

piątka :)





starzejemy się, starzejemy...
z ciuszków wyrastamy...
siadać próbujemy...
na czworaka wstajemy... no właśnie!!!
postanowiłem w piąty miesiąc... wkroczyć na czworaka!!!
dopiero kilka razy to sie udało, ale ćwiczę zawzięcie

no i tyle-lecę potrenować !!!

poniedziałek, 16 czerwca 2008

szedł, szedł...

...i wyszedł !!!
kolejny, trzeci już ząbek-lewa górna jedyneczka :)
oj dał nam popalić, dał.... lepiej, żeby ten kolejny wyszedł szybciej i... ciszej ;)
rodzice kupili mi dywanik: taki włochaty i mięciutki, żebym mógł sobie na nim leżeć i fikać nóżkami-2 metry na 1,5... powinno wystarczyć, prawda?? no może i powinno :D ale to jest dokładnie szerokość dwóch i pół obrotów plecki-brzuszek i długość czterech :)
wiem-sprawdzam to co chwilę :)
próbuję też innych rodzajów poruszania się-wciąż jeszcze pełzanie wychodzi mi do tyłu, za to zdarza mi się czasem podnieść już prawie-prawie na czworaki :) i potem ląduję na nos :) ale nie płaczę tylko walczę dalej-wiadomo-tfffardym trza być :)
od cioci Kasi i mojej koleżanki Zoe pożyczyliśmy większa wanienkę... taką profilowaną, z podpórką pod plecki... fajna !!! wczoraj udało mi się wychlapać z niej nóżkami prawie połowę wody !!! tata do łazienki do nas nie mógł wejść, a mama miała wszystko na sobie mokre :)

jak zabawa to zabawa, staruszki wy moje !!!!

czwartek, 12 czerwca 2008

no i zapomniałem...spacerówka!!!

już od prawie dwóch tygodni jeżdżę sobie jak duuuży chłopak !!!
jeszcze najczęściej w rozłożonej zupełnie na płasko, leżąc, ale... spacerówce !!!
widzę więcej, mogę się rozglądać na boki i najczęściej też do tyłu, wiaterek mnie chłodzi-co przy ostatnich upałach ma duuuuże znaczenie... i jest świetnie !!!

trochę szkoda może, że nie czerwony.... ale zawsze to przecież-SPORTOWY WÓZ !!!!!

środa, 11 czerwca 2008

mama bez internetu...

i dlatego ciotki dzwonią i upominają się o wpisy... a tu nic !!!
ale też nie daję jej zbyt wiele swobody ostatnio... bo kręcę się już bez żadnych ograniczeń-w prawo, lewo i na ukos :) brzuszek-plecy i od nowa :)
pełzam... no chwilowo wciąż jeszcze do tyłu, mimo zupełnie odmiennych chęci... ale liczy sie ruch !!!
od dwóch dni znowu mam niespokojne nocki...w zasadzie dni również... ale mama się nie gniewa, bo widzi, ze to wina mojej górnej jedynki, która jest już prawie-prawie na wierzchu, ale nadal nie może się wydostać ze spuchniętego dziąsełka....i boli.....

takie ciężkie to moje życie niemowlaczka......

czwartek, 29 maja 2008

zimne nóżki....mmmm...to jest to !!!

prawdziwy ze mnie Polak :) uwielbiam wcinać zimne nóżki.... chwilowo oczywiście własne :D
od kilku dni już zacząłem je chwytać i oglądać, a teraz powoli odkrywam, że można je wpakować tam, gdzie pakuje sie zasadniczo wszystko: czyli do buzi !!!!
mama poluje na mnie z aparatem-czyli szykują się znowu wyścigi :) bo zrobić mi zdjęcie akurat w takim momencie, w jakim by się chciało... ho ho, to nie takie proste :D

środa, 28 maja 2008

sięgam gdzie wzrok nie sięga :)

czyli np leżąc na boczku wyginam się w wielki łuk, łapka za głowę-i już mam mojego słonia ulubionego :D
poza tym lubię swój wózek-mama wystawiła mi na balkon łóżeczko turystyczne, żebym sobie fikał nóżkami na powietrzu, ale mi to nie pasowało zupełnie... no to wsadziła mnie do wózka - na tym samym balkonie - i już było fajnie, leżałem sobie, wcinałem gryzaki i gadałem :)
próby przystosowania mnie do nosidełka trwają.... ale póki co 20 minut to mój rekord.... nie pasuje mi to i już !!!! co z tego, że jestem przytulony do mamusi, ze dużo widzę.... jakoś to nie mój styl....
no zobaczymy co oni w sobotę ze mną w tych górach zdziałają ;)
a dzisiaj szczepienie przed nami... mama się denerwuje-jestem przecież już coraz większy i coraz więcej zauważam... hmmm sam jeszcze nie wiem czy mam płakać czy nie-okaże sie za parę godzin....

dopisane: 21.30:
i się okazało!!!
przecież dorastam, więc... popłakałem sobie... jakieś 3 sekundy :)
a potem może nie uśmiech, ale smutna minka to to też nie była :)
i co się dziwić, że mnie mamusia nazywa słoneczkiem :):):)

wtorek, 27 maja 2008

spanie z mamą jest fajne !!!!

odkryłem, że lepsze niz w moim łóżeczku... i coraz wczesniej sobie życzę przenoszenia do mamusi :) hłe hłe, chciała, nauczyła, to teraz ma :)

coś mówi od rana, że mnie będzie oduczać.....a niech próbuje, na zdrowie.......ma się ten głosniczek wbudowany w końcu :D

jeszcze się łudzi, że to przez zęby tak niespokojnie sypiam.... no troszkę to może i tak, dziąsełka mam spuchnięte i chyba dwójki dolne będą zaraz wychodzić

oj kończę, bo............

mamaaaaaaaa!!!! szybko!!!! zapobiegaj katastrofie ekologicznej !!!!! kuuuuuuupaaaaaaaaa!!!!!!

poniedziałek, 26 maja 2008

święto

no to mama ma dziś głos, bo to przecież Dzień Mamy:
pierwszy z Szymulem skarbem malutkim kochanym :) szesnasty z Krzychem moją wielką dumą i miłością :) tak niedawno przyjmował w tym dniu swoją Pierwszą Komunię ...

i trzeci bez mojej kochanej Mamy ....................................... trudno nie pamiętać takiej rocznicy..............

taki smutno-radosny dzień

niedziela, 25 maja 2008

ciężko się pozbierać...

na tym nowym miejscu...
mama na nic nie ma czasu, bo albo porządkuje, albo chodzi ze mną na spacerki rozpoznając okolice, albo mnie zabawia... bo ja już nie jestem takim sobie spokojniutkim niemowlaczkiem !!!
wszystko mnie interesuje, chcę, żeby coś sie wokół mnie działo ciekawego, najchętniej to bym już siedział, bo wtedy więcej widać...ale jeszcze nie umiem, więc tylko podnoszę się ile się uda i stękam i mruczę... może mnie podniosą??
dwa ostre zębiska rosną sobie radośnie, ale mnie to niestety swędzi i pobolewa, szoruję po nich czym tylko mogę-co złapię, to ląduje w buzi... a łapię wszystko...
ćwiczę obracanie się dookoła i wyginanie w łuk, mostki i czołganie... najtrudniejsze jest przewracanie się z pleców na brzuch i odwrotnie-to udaje się bardzo, bardzo rzadko-ale ćwiczę wytrwale i próbuję!!!
wyrastam ze wszystkich ubranek na potęgę-robię się taki dłuuuuugi, coraz dłuższy !!! sięgam już na całą długość gondoli od wózka-mama już robi przymiarki do spacerówki, bo jestem dokładnie na styk-od czubka głowy do palców stóp :D
przymierzają mnie też do różnych nosidełek-w kolejny weekend wybieramy się w góry-ale jakoś nie bardzo lubię ten sposób spacerowania, szybko jest mi niewygodnie i wtedy zaczynam marudzić... jednak co wózek to wózek !!!!
zęby nie dają mi też spokojnie spać-skończyły się przespane nocki, zasypiam co prawda ładnie w łóżeczku, ale juz o 1-2 w nocy laduję u rodziców i wiercę sie do rana-budzę się i szukam mamusi i albo się przytulam i dalej zasypiam, albo potrzebuje cycusia...
ech to ciężkie niemowlęce życie

wtorek, 20 maja 2008

ciężką miałem nockę...

trudno się zasypiało, wierciłem się, popłakiwałem... już koło północy, a nie jak zwykle nad ranem, wylądowałem w łóżku u mamusi... przytulałem się do niej, a potem to już wręcz zrobiłem sobie z niej smoczusia-zwykły smoczek nie pomagał...
mama wieczorem i w nocy smarowała mi dziąsełka

a kiedy chciała je posmarować rano.... jest!!!!! mój drugi już ząbek!!!! czyli widać już dwie dolne jedynki!!!

idą jak burza :D

niedziela, 18 maja 2008

zagoniłem mamę przed komputer !!!

bo przecież wreszcie trzeba nadrobić zaległości !!!
maj w pełni :) a ja jeszcze nie opowiedziałam o jego początkach...
pojechaliśmy na pierwszą moją majówkę ze stałą ekipą rodziców
w zeszłym roku w Jasenikach też z nimi byłem... ale poza rodzicami i wujostwem Piotrostwem :D nikt o mnie jeszcze nie wiedział... byłem malutkim ziarenkiem, co to dopiero dało o sobie znać dwoma kreseczkami na teście .... :)
tym razem wiedzieli juz o mnie wszyscy :D a naszym celem było Jezioro Otmuchowskie
pogoda nam nie bardzo dopisywała, na początku mokliśmy i marzliśmy, ale i tak całkiem mi się podobało
tyle cioć, wujków... i wszyscy mną zainteresowani :) ja to jednak jestem gwiazda pierwsza klasa :)
rodzice zabrali mnie na długi spacerek na taką duuuużą górę-Biskupią Kopę
co prawda pojechałem tam w moim wózeczku, drogą dojazdową do schroniska-ale liczy się fakt pierwszej zaliczonej góry, prawda??
w nosidełku jeszcze nie za dobrze się czuję-coś te konstrukcje do mnie niedopasowane jakieś...
wszystko albo za duże, albo za małe, albo niewygodne....ale poszukiwania trwają !!!

a tydzień po weekendzie majowym-przeprowadzka !!!
w piątek przyjechał duży samochód, rodzice załadowali mnóstwo rzeczy z mieszkania, nawet łózka i moje łóżeczko i pojechali do nowego mieszkanka
od tego czasu mieszkamy już w nowym miejscu
mama sie obawiała mojej reakcji, płaczów, niepokoju... a ja zupełnie miło i spokojnie ta zmianę przyjąłem... w końcu są tu moje łóżeczko i moje rybki na karuzeli, i mama z cycusiami...

troszeczkę męczą mnie kolki, bo odstawiliśmy lek na próbę jak kazał pan doktor-ale niestety musieliśmy zacząć go brać od nowa, bo problemy wróciły, chociaż teraz, kiedy pojawił się mój pierwszy ząbek, mama podejrzewa, że to może jest przyczyna tych moich niepokojów???
ja nie wiem... ale nad ranem i czasami wieczorem coś mnie boli i przeszkadza tak, że trudno mi spokojnie jeść mamusine mleczko, prężę się, postękuję i zwijam nóżki... mamusia wtedy przytula, masuje mi brzuszek i jest lepiej....

no i zasypiam sam, we własnym łóżeczku odkąd tu mieszkamy!!!
kąpię się, dostaję jeść na dobranoc, pięknie i donośnie odbijam :D a potem mamusia mnie kładzie do łóżeczka, czasem włącza karuzelkę, czasem pozytywkę, trochę mi śpiewa, głaszcze i całuje... a potem już sobie leżę sam, trochę poopowiadam rybkom ciekawych rzeczy, czasem possam sobie smoczek... i śpię...
czasem do 2-3 czasem nawet do 4-5 godzinki... potem znowu jem u mamusi... i wtedy często już bierze mnie do nich do łóżka-lubię się w nia wtulać, a ona lubi mnie mieć przy sobie :D i tak sobie dosypiamy do rana :D

raz mama miała wizytę u lekarza na 8.30
o 8 mnie nakarmiła... ale mnie się jeszcze nie bardzo chciało jeść... i pojechała !!! zostawiła mnie samego z tatusiem !!! na początku było fajnie, gadaliśmy, tata mnie zabawiał.....
a potem to już było coraz gorzej-byłem głodny, a jej sie wizyta trochę spóźniła, potem korek... nie było jej półtorej godziny !!!
musiałem sie z tatą porządnie wykłócic, żeby mi ją szybko oddał !!! dopiero po trzecim stopniu alarmu :D mama i cycusie wróciły...................... ależ byłem rozżalony.....................

odwiedzają mnie koleżanki :) z jedną pojechaliśmy z mamą na przejażdżkę-mama z ciocią miały jakieś sprawy do załatwienia... a drugiej pożyczyłem swoje turystyczne łóżeczko-i spaliśmy sobie razem w jednym pokoju kiedy rodzice ze znajomymi obchodzili parapetówkę :) mama co chwilę zaglądała do nas, jakby mi nie do końca ufała...ech te mamy...co im po tych głowach chodzi !!??

umiem już coraz więcej-łapanie wszystkiego nie jest juz żadnym problemem (dziś brat trzymając mnie na rekach otworzył lodówkę... he he... myślał, że nie zdążę nic złapać !!??)
mama tak fajnie piszczy kiedy ja chwytam za włosy :D

kiedy mnie podeprą poduszką albo trzymają-siedzę :D
próbuję usiąść sam, ale jeszcze nie mam tyle siły... podciągam tylko głowę :)
śmieję się dużo i pełna buzią, robią mi sie wtedy dołeczki które rozczulają mamę :)
wydaje trochę nowych dźwięków-wystawiając nieco języczek i puszczając banieczki przy okazji :)

wczoraj, już z moim pierwszym ząbkiem w buzi, skończyłem 4 miesiące...

i rosnę......rosnę nadal......

piątek, 16 maja 2008

sobie marudzę

i marudzę od paru dni... niewiele, ale i tak wiecej niż zazwyczaj
a ci rodzice nic sie nie domyślają !!!!
musiałem dziś dopiero porządnie ugryźć mame w palec, żeby się dokładnie przyjrzała !!! a u mnie z dziąsełka powoli zaczyna prześwitywać pierwszy najprawdziwszy ZĄBEK !!!!!!!

mama mówi, że to dolna prawa jedynka-być może, jak tam wiem tylko, że to swędzi i boli :(
dobrze, że byli chciaż na tyle domyślni, żeby tak troszkę "na zapas" smarować mi dziąsełka dentinoxem...

próbuję też siadać-narazie wychodzi mi tylko podnoszenie głowy i stękanie.... ale kierunek słuszny :D

w nowym mieszkanku prawie jak na wsi-cały dzień mogę być na dworze-i jestem kiedy tylko jest ciepło !!! już widzę co tu się będzie działo jak tylko zacznę chodzić !!!!!!!!!!

wtorek, 13 maja 2008

aj aj aj

ale się dzieeeejjjjjeeeee !!!
był majowy wyjazdowy weekend
a teraz- wielka przeprowadzka !!!
już od trzech nocy sypiamy w nowym mieszkanku, a za oknem śpiewa nam słowik !!!
nie gniewajcie się za przerwę w pisaniu, ale muszę się pilnować, żeby mnie rodzice też do jakiegoś pudełka nie zapakowali !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
poza tym jeszcze nie mamy internetu podłączonego...
jak tylko się ogarniemy tutaj zaraz się odezwiemy !!!

poniedziałek, 28 kwietnia 2008

no i ochrzcili

Szymon Stanisław- nowy chrześcijanin !!!!
wszyscy przeżyli-nawet zestresowana i do granic zakręcona mamusia zaczyna sobie przypominać jak się nazywa :)
a to wszystko dlatego, że wymyśliła, żeby obiadek z najbliższymi zjeść w tym dniu już w nowym mieszkanku-więc jeszcze 3 godziny przed ich przyjazdem kończyli z tatą takie drobiazgi jak np montowanie i podłączanie piekarnika :) mama chyba lubi ekstremalne sytuacje :)
główny bohater dnia-czyli ja-też się zestresowałem i przepłakałem pół Mszy... no tak jakoś wyszło...
na szczęście brat z kuzynami trochę mnie zagłuszyli gitarą i śpiewami... DZIęKUJę !!!
było tak gorąco, że mama zrezygnowała z ubierania mnie w przygotowanie białe barchany i zostałem ochrzczony w sztruksach i bodziaku... ale przecież nie to najważniejsze...
KOCHANI !!! wszystkim wszystkim wszystkim ciociom, wujkom, kolegom i koleżankom BARDZO BARDZO BARDZO dziękujemy za to, że byliście z nami na tej tak niezwykłej dla nas Mszy Św!!!
za wsparcie
za modlitwę
za obecność

DZIĘKUJEMY !!!!!!!!!!!!!!!!!

wtorek, 22 kwietnia 2008

kazali ćwiczyć

bo coś moje bioderka nie nadążają za wzrostem i wiekiem...
mamusia ćwiczy moje nóżki-lubię to i się śmieję kiedy liczymy do dziesięciu :)
poza tym kazali dużo leżeć na brzuszku.... a to nie zawsze lubię.....a oni mnie kładą i kładą :/
ale mały Polak potrafi !!! jak oni tak-to dziś postanowiłem się zbuntować !!!
oni mnie na brzuszek, a ja prostuję łapki-no właściwie to jedną, prawą-tak mi na razie się udaje-podnoszę się troszkę w górę.... i .... siup-leżę na pleckach !!!!!
a niech sobie sami ćwiczą, cwaniaki !!!!

piątek, 18 kwietnia 2008

kolejna nocka przespana :)

mamusia sie nadziwić nie może-to już druga moja nocka przespana w całości...
no cóż, trochę wydoroślałem-to raz, a poza tym...trzeba ich trochę podpuścić, niech się chwilę pocieszą przespanymi nockami ;) bo niedługo, jak zacznę hodować swoje ząbki, to zapomną o takich luksusach :D
wczoraj wieczorkiem mama zapomniała czegoś tam kupić w aptece i chciała wysłać po to mojego brata-a on stwierdził, że woli sie mną zająć, żeby mamusia mogła tam pójść... i zostaliśmy sobie we dwóch :D
fajnie było !!! wiecie-męskie rozmowy, takie o życiu :)
a mamusia to chyba biegiem do tej apteki leciała, bo szybciutko była w domku :)
bała się, że sobie nie poradzimy czy co?? takich dwóch wspaniałych facetów??

czwartek, 17 kwietnia 2008

trzy miesiące i niespodzianka :)





to co prawda ja kończę dziś trzy miesiące i to ja powinienem dostawać prezenty ;) ale... postanowiłem zrobić niespodziankę mamusi :)
wczoraj po kąpieli zjadłem i zasnąłem tak około 21.30........i spałem........spałem......spałem...... aż do 6.30 !!!!
ale się wyspałem !!! obudziłem się jak zwykle z małym płaczem (żeby wiedzieli, że już nie śpię) i wielkim uśmiechem na dzień dobry :) i zjadłem duuuuuże śniadanko :)
mama coś tam podejrzewa, że to po wczorajszym szczepieniu tak mnie zmogło... no może, ale było fajnie !!!
a szczepienie-no co się będę powtarzał-wiadomo, jak to ja-ani jednej łezki-bo i po co??
panie w przychodni jak zawsze się dziwią -nie rozumiem czemu-o co tu płacze robić?
a dwa dni temu widziałem moją pierwszą burzę !!! tak tu u nas lało i grzmiało, że w pierwszej chwili troszkę się przestraszyłem... ale mamusia mnie rozśmieszyła i potem już następne grzmoty nie robiły na mnie wrażenia :)
chociaż mamusia chyba trochę się bała-wiadomo, kobiety ;)

no i moi kochani chrzciny ustalone !!!!
niedziela 27 kwietnia godzina 15.30 parafia św.Antoniego (Franciszkanie) przy al.Kasprowicza w kaplicy zakonnej
wszystkie kochane ciocie i wujcie zapraszam na tę dla nas wyjątkową Mszę Św !!!!

wtorek, 15 kwietnia 2008

spacerki są fajne !!!

i wcale nie trzeba na nich spać !!! wcześniej, jak tylko wyjeżdżaliśmy wózkiem na powietrze zamykałem oczki i ...pa pa... ale już od paru dni odkryłem, że tam na zewnątrz jest tyle ciekawych rzeczy!!! na gałązkach są liście i kwiatki, czasem spotykamy kogoś znajomego, coś miga, coś się przesuwa... można sobie leżeć i obserwować !!! nogi najlepiej trzyma się wtedy w górze sprawdzając skąd wiatr wieje :) a że jestem mistrzem w ściąganiu skarpetek-najczęściej prawej skarpetki konkretnie-to i mamusia się nie nudzi :)
no właśnie, bo zrobiło się tak ciepło, że pozbyliśmy sie z wózka śpiworka, przestała mnie mama nawet ubierać w śpiworek polarkowy i jeżdżę sobie jak duży facet-spodenki, koszulka, bluza :) koszulki i bluzy są baaaardzo smaczne !!! kocyk, którym czasem się przykrywam również :)
czasem jeszcze nie trafiam nim do buzi, tylko zakrywam się cały, z głową-mama wtedy ściąga go ze mnie i mówi jakieś dziwne "a kuku"-ona chyba myśli, że dalej jestem niemowlakiem :) ech, te mamy...

piątek, 11 kwietnia 2008

mam za małe łóżeczko!!!

no bo kto wymyślił, że w nim trzeba leżeć tylko wzdłuż!!??
spodobało mi się ostatnio leżenie dokładnie odwrotnie-w poprzek
od paru dni umiem już się kręcić-mama mówi, że przeciwnie do ruchu wskazówek zegara-a co to jest zegara !!????
obracam się też na boczek i wciskając nos w materac próbuję się ułożyć na brzuszku...ale rodzice zakładają mi za ciężkie pampersy i część ciała w nich uwięziona coś się przekręcić nie chce...
ale moment, zaraz kończę trzy miesiące, to zobaczycie ile sie wtedy nauczę :)
ćwiczę też "mostki" podnosząc tą wspomnianą już wcześniej część w górę, a opierając się na piętach i barkach
pogodę mamy w kratkę, więc spacerki są różne-jak tylko jest cieplej to znikamy z mamą w ogrodzie botanicznym, bo tam coraz więcej roślinek kwitnie... i jak pachną !!! w niedzielę to się nawet podłączyliśmy do grupy z przewodnikiem i posłuchaliśmy trochę ciekawych rzeczy
a tatuś wtedy co?? patrzył jak sie Kubica kręci w kółko :D
no i niech żałuje, paskuda :D

poniedziałek, 7 kwietnia 2008

jestem niessssamowity

byliśmy dziś rano na badaniach - miałem pobieraną krew :(
mamusia się stresowała, więc musiałem jej troszkę pomóc i byłem bardzo spokojny !!! nawet nie zapłakałem !!! ani jednej łezki !!! ani żadnego marudzenia !!!
tego to się nikt nie spodziewał-ale im zrobiłem numer :D !!!

niedziela, 6 kwietnia 2008

ale się działoooooo !!!

z moimi rodzicami to spokojnych weekendów nie ma
a to nowe mieszkanko (mama z tatą sprzątali, a ja spałem sobie na nowym balkonie ;)
a to ogród botaniczny (z mamą często tam teraz chodzimy)
a to jakiś sklep z tapetami-tu już przegięli, znudziło mnie to tak, że zaprotestowałem narobieniem niespodzianki w pampersa :D
a dziś wieczorem przyjechała mnie odwiedzić babcia... i zostawili mnie z nią samego !!! na całe pół godziny !!!

ech ci rodzice ...

piątek, 4 kwietnia 2008

bardzo lubię moje rybki

i to wszystkie-te, które się nade mną kręcą na karuzelce znam już od dawna
a dziś postanowiłem bliżej przyjrzeć się tej w "akwarium" na boku łóżeczka... no ale jak się przyglądać czemuś, co jest obok mnie, leżąc na pleckach?? kombinowałem, kombinowałem i... siup !!! nogi w górę-a ja-na boczek !!!
i robię to już od paru godzin-bardzo mi się podoba !!!
coraz częściej też z leżenia wzdłuż łóżeczka robi się leżenie na ukos lub w poprzek :)
mamusiu, koniec dobrych czasów, już mnie tak spokojnie nie przebierzesz na przewijaku ani na swoim łóżku nie zostawisz !!!
świecie drżyj !!! zaczynam podbój !!!

czwartek, 3 kwietnia 2008

jestem urodzonym optymistą

nawet jak obudzę się z płaczem, wystarczy jak ktoś do mnie zagada i się uśmiecha-za chwilę ja się uśmiecham również :)
no chyba, że mnie coś boli, ale to sie na szczęście nie zdarza często
mama na mnie mówi czasoumilacz albo humoropoprawiacz :D czyli już mnie wciąga machina komercji i reklamy...
wiosna powoli się rozkręca-w niedzielę z rodzicami byłem na piechotkę w nowym mieszkanku... to znaczy na piechotkę to oni, bo ja jak zwykle jechałem sobie w moim granatowym BMW-w końcu Kubrak czy Kubica-niewielka różnica-i tak BeeMWica
wczoraj mama zabrała mnie do ogrodu botanicznego, bo już od 1 kwietnia jest otwarty...jeszcze tam pustawo i szarawo, niewiele kwitnie, ale i tak przyjemnie!!!
może dziś też tam pójdziemy...??
no to się idę ubierać !!!

czwartek, 27 marca 2008

mama narozrabiała















pojadła sobie tego i tamtego na święta, a teraz mój brzuszek cierpi !!!
i plamiasty znowu jestem !!!
mamo !!! jak się tylko nauczę to ci nagadam !!!
a ćwiczę pilnie-pomaga mi w tym wyciągnięty maksymalnie języczek :)
umiem już łapki wpakować sobie do buzi
podnoszę się ślicznie na łokciach leżąc na brzuszku
teraz ćwiczę podnoszenie głowy i barków leżąc na pleckach-chciałbym już siedzieć!!!

no i najważniejsze-umiem się już głośno śmiać !!! rzadko jeszcze mi to wychodzi, ale... umiem !!!

piątek, 21 marca 2008

idą święta...


a my z rodzicami wybieramy się w moją pierwszą Wielką Podróż !!!
jedziemy do dziadka, wujkostwa i kuzynostwa :) do Jeleniej !!!

dlatego już dziś, nieco wcześniej, wszystkim naszym kochanym podczytywaczom życzę wraz z rodzicami i bratem pięknych, rodzinnych świat z pełnym brzuszkiem i czystą pieluszką !!!!

środa, 19 marca 2008

śnieg, waga i chrzciny :) prawie jak lew, czarownica i stara szafa :)

urodziłem się w styczniu-to podobno środek zimy... ale dopiero dziś na spacerze pierwszy raz widziałem to białe coś, które mama nazwała śnieg
podobno zwykle w zimie bywa tego więcej

zostałem dziś znów zważony !!! wynik: 6100 g !!! no nieźle !!!

i ostatnia nowina: jestem oficjalnie zapisany w parafialnych księgach-rodzice umówili dziś mój chrzest na 27 kwietnia, godziny jeszcze nie znamy... ciotki i wujki rezerwujcie czas :D !!! będzie przerabianie Szymcia na młodego chrześcijanina !!!

poniedziałek, 17 marca 2008

dwa miesiące !!!!





poważny wiek, nie ma co...
mówię coraz więcej i nie są to już pojedyncze głoski aaaa, uuuu czy eeee... teraz umiem tak skomplikowane słowa jak auuuuu, emmmm, maaaa
"le" od początku znaczy: jeść !!! i to na szczęście mama rozumie...
poza tym wyrastam z ciuszków i ciągle kupują mi coś nowego
fajnie !!!

piątek, 14 marca 2008

same nowości !!!

od wczoraj zauważam własne rączki !!!
przytrzymuję je nieruchomo przed oczkami i się dziwię -co to???
a dziś-wreszcie -tak powiedziała mama-podnosiłem główkę do góry leżąc na brzuszku... podobno już to powinienem robić wcześniej, ale nie robiłem...
no ale dziś mama położyła mnie na swoim łóżku i siadła przede mną na podłodze, to było na kogo popatrzeć :)
zaraz po ponad 4 dniach nieobecności wraca mój tatuś !!! mama się cieszy i zgłupiała całkiem-upiekła ciasto i narobiła furę pierogów-a ja jej grzecznie pomagałem i spałem dłuuuugo po spacerku w wózku przy otwartych oknach, żeby ze wszystkim zdążyła :)

czwartek, 13 marca 2008

ale wieje !!!!

coś nam pogoda zwariowała
wczoraj przez ten kociołek-słoneczko, zaraz deszcz, a pomiędzy mnóstwo wiatru-zamiast pójść na spacerek to spałem sobie tylko w wózku na balkonie, osłonięty budką
no ale teraz wichura jest taka, że z mamą pół nocy nie mogliśmy spać
na dodatek jeszcze męczy mnie brzuszek

oj ciężkie życie niemowlaka....

poniedziałek, 10 marca 2008

będę miał drugą mamę :)


jeszcze nie bardzo wiem co to znaczy, ale rodzice powiedzieli, że teraz jedna ciocia będzie nie tylko moja ciocią, ale drugą mamą-chrzestną
fajnie, to będą już cztery cycuszki :) !!! tak ???
tylko nie bardzo wiem po co w takim razie mam mieć też zapasowego tatę....ale rodzice się wybierają niedługo do niego, żeby o to go poprosić, to się może okaże o co w tym chodzi... może czasem to on będzie mnie kąpał?? albo wkurzał mamę zamiast mojego głównego tatusia ??

z tego wszystkiego zapomniałem się pochwalić, że już dawno umiem się uśmiechać!!! właściwie to już tak od trzeciego-czwartego tygodnia życia-mama mówi, że wcześnie zacząłem-no a na co tu czekać :) śmieją się do mnie wszyscy, to ja też :) i to jak-pełną buzią i od ucha do ucha-a co :)

tata mówi, że włosy mi trochę urosły...ale mamusia dalej mówi do mnie "łysolku kochany" więc chyba to nie do końca prawda ;)

wciąż walczymy z plamkami różnymi na buzi
teraz mamusia próbuje nie pić mleka i zmieniła moja poduszkę do karmienia-tamta była z wełny, więc podobno mogła mi te plamki powodować
no i buzie teraz myjemy tylko przegotowana woda z takim specjalnym płynem
i krem na spacerek mi mamusia zmieniła

zobaczymy co pomoże

wreszcie wiosna idzie !!! jest coraz cieplej i nasze spacerki coraz dłuższe i coraz mniej muszę na siebie ubierać... i mamusia też :)
w niedzielę byliśmy na spacerku razem z Frankiem-to właśnie nasza fotka z tatusiami :)

wiadomość z ostatniej chwili: drugi tatuś już też umówiony... nadal niestety nie dowiedziałem się do czego on ma służyć... ale jeszcze się dowiem !!!!

środa, 5 marca 2008

pięć i pół kilo

tyle już ważę !!!
mama mówi, że ładnie przybrałem :) pani doktor też tak powiedziała :)
jak mam nie przybierać, skoro tak lubię sobie jeść mamusine mleczko
ale zamiast dać mi jakąś ładną nagrodę, to te dwie paskudy mnie pokłuły !!!!
mamusia co prawda szybko po tym przytuliła i pocieszyła, ale pozwoliła tej pani na dwa ukłucia w moje małe nóżki... ach te kobiety... a tatuś mnie ostrzegał...
na szczęście jestem niesamowicie dzielny i nawet nie za dużo płakałem

niedziela, 2 marca 2008

pogoda pod psem

i dlatego moje spacerki takie trochę inne w ten weekend
w sobotę byliśmy z rodzicami w nowym mieszkanku- kiepsko było z wychodzeniem na dwór, bo wiało i padało itp
a po drodze pojechaliśmy do fotografa... i rodzice zrobili mi zdjęcie... do paszportu !!! :) Irlandio, Australio, Amazonio - bójcie się !!! już wkrótce nadchodzę !!! :) a co ??? z paszportem to już świat przede mną otworem !!!
a dziś- w niedzielę- pojechaliśmy na śniadanko do babci i dziadka do Oleśnicy
to znaczy śniadanko to jedli rodzice i brat, bo o tej porze to ja już jadam trzecie śniadanko :)
obszczekały i obwąchały mnie dziadkowe psy, ale nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia
a potem, w porze spaceru, mama mnie ubrała cieplutko i poszliśmy na babciną werandę
fajny wynalazek... na dworze wiało i lało, a ja sobie spałem na kanapie przy szeroko otwartym oknie i oddychałem świeżutkim powietrzem nie czując wiatru ani deszczu

ach !!! i dostałem od cioci i wujka nową wieeelką zabawkę !!! MATĘ EDUKACYJNĄ !!! mama mówi, że teraz będę taaaaki wyedukowany... podoba mi się - tyle kolorów, kształtów... można sobie leżeć, gadać do wieloryba albo ośmiornicy, machać łapkami i czasem udaje mi się trafić w którąś zabawkę !!! suuuuper !!!

szkoda, że weekend już się kończy-tyle wrażeń...

czwartek, 28 lutego 2008

jakieś plamki


pojawiają mi się na buzi
mama mówi, że to przez czekoladę, na która sobie ostatnio pozwoliła :/
albo przez tą zmienną pogodę-może się przegrzałem trochę na spacerku...??
w każdym razie teraz już nie jestem żółty...jestem w kropki!!!

ciekawe co na to światowi dyktatorzy mody?? :D

odwiedziła mnie wreszcie obiecana ciocia Edyta z rodzinką-o dziewczynach słyszałem już tyle od mamy... zaprezentowałem się więc godnie, pięknie i spokojnie
ma się tą męską klasę w końcu :)

sobota, 23 lutego 2008

weekend bez tatusia

pojechał sobie paskuda gdzieś do jakiegoś Poznania-i mamie smutno...
no niby powinienem się z tego cieszyć, bo mamusia pociesza się mną i więcej mnie nosi na rękach, przytula i ze mną rozmawia :)
ale czuję, że jest taka troszkę smutna...
za to wrócił z ferii mój Starszy Brat i też mi poopowiadał różne różności i trochę mnie ponosił :)
a on jest taaaaki duży... prawie jak tatuś !!!!
no a ja... coraz więcej widzę, zauważam, coraz więcej rzeczy mnie interesuje
umiem czasem i godzinkę sobie leżeć i obserwować
świat jest fascynujący !!! nad moim łóżeczkiem na przykład kręcą się czasem kolorowe rybki :) a ja lubię na nie patrzeć :)
i uwielbiam się kąpać !!! to takie.... relaksujące....
przynajmniej tak mówi mama-cokolwiek ma to znaczyć :D

czwartek, 21 lutego 2008

pozbyłem się

wreszcie pępuszka !!! 19 lutego o 15.40 mama mi go czyściła, kręciła... i ukręciła wreszcie !!!

ale to wcale nie znaczy, że chcę się od mamy oddzielić.... wprost przeciwnie-robię się coraz większym pieszczochem, chciałbym sobie spać u mamy na rękach, najlepiej przy cycusiu...
kolki mnie męczą tak co drugi-trzeci dzień, więc wtedy mamusia z tatusiem na wiele pozwalają... mogę wtedy liczyć na spanie z nimi w łóżku-a bardzo to lubię !!! tam jest cieplutko i mamusia tak blisko :)
rosnę i wyrastam już nawet z ciuszków niektórych !!!
ma się w końcu ten miesiąc z haczykiem-a co !!!

niedziela, 17 lutego 2008

minął już miesiąc...















...odkąd mama odsypiała ciężkie chwile na porodówce-a ja odsypiałem je również...
mocno się jeszcze trzymam mamusi, ciągle jeszcze nie odpadła mi końcówka pępowinki
byliśmy nawet wczoraj u cioci położnej, która miała mi ją ewentualnie usunąć-i nie dała rady!!! podobno jest "wyjątkowo mocna i grubiutka"... musimy jeszcze poczekać ;)
a ostatnio same wizyty, odwiedziny, imprezy i kontrole u lekarzy
bioderka-ok, oczki-ok, żółtaczka się wycofuje... czyli wszystko w porządku :) męczą mnie troszkę kolki, ale jakoś z mamusią dajemy radę-pomaga koperek, masowanie brzuszka, ciepłe okłady i... najlepiej mamusia przy mnie w łóżku z cycusiem... ale całego czasu mama tak spędzać nie chce-dlaczego????
byłem na pierwszej imprezie-u cioci Honoraty na parapetówce ;)
byłem też na pierwszej randce z Julcią-ale zastanawiam się, czy ona dla mnie nie jest nieco za stara... ma miesiąc więcej niż ja... eee tam, kto by się przejmował!!! mama mówi, że w prawdziwej miłości żadne różnice sie nie liczą-i tego się będę trzymał!!!

środa, 13 lutego 2008

mam coś po mamie !!!

właśnie w mijajacy wieczór... zacząłem GADAĆ !!!
po swojemu oczywiście-aaaa.....eeeee....mmmm.....
ale nie było to marudzenie jak do tej pory-rozmawiałem sobie z rodzicami !!!

no cóż-rosnę....

niedziela, 10 lutego 2008

wyścigi z czasem...

...uskutecznia co wieczór moja mama-czyli kto pierwszy-czy mama mnie ubierze po kąpieli, czy zdążę zasikać ręcznik... zwykle wygrywam :)
dziś mnie z tatą przechytrzyli-podłożyli pampersa zanim zdążyłem...ale spokojnie, raz im sie udało, ale ja się jeszcze postaram :)
jest jeszcze druga konkurencja w tym wyścigu-założenie śpioszków po starszym bracie powoduje przesikanie pampersa tak, że trzeba śpioszki zaraz wrzucać do prania :) ewentualnie wytaczam na nie nawet cięższą artylerię ....
kolejnym "ulubionym" do zasikiwania ciuszkiem jest niebieski pajacyk od babci...nie, żeby jakaś aluzja, ależ skąd-tak mi po prostu samo wychodzi :D

żółty jestem nadal, jutro umówiliśmy sie z ciocią na kolejne pobranie krwi-będą sprawdzać, czy poziom bilirubiny mi sie zmniejsza... mama liczy na to, że tak... ale tak mi przystojnie z tą "śniadą" cerą...
a we wtorek mam badanie oczków po szpitalnej fototerapii
ogólnie ciekawy tydzień

do tej pory odwiedziło mnie trochę ciotek i wujków
oprócz dziadków, babci i wujka z ciocią i kuzynami z jeleniej byli też u mnie Franek z rodzicami, wujek Piotrek i ciocia Honorata, a dziś na spacerze byliśmy z Hanią, Martą i ich rodzicami-niestety nie wiem czy fajne te kobitki, bo spałem... ale jeszcze je poznam, mamy czas!!!

wtorek, 5 lutego 2008

Dni Marudy

trwają już od niedzieli... coś tam z brzuszkiem sie pokiełbasiło i nie daje spokojnie spać i spokojnie sobie pogadać z rodzicami i bratem...
mamie mnie żal, tata umie mnie czasem uspokoić rozmową i pokazywaniem różnych ciekawych rzeczy, braciszek ma na mnie sposób z głaskaniem mojej buzi... ale trudne dni trwają niestety...

i jeszcze dziś pani doktor w przychodni powiedziała, że jak do piątku moja żółta nadal buzia nie zbieleje, możliwe, że znowu będziemy musieli pójść do szpitala...
mama daje mi wodę oprócz cycusia, podobno ma to trochę pomóc w wypłukiwaniu bilirubiny... piję ją więc ładnie, bo ja też nie chcę do szpitala....

poza tym od soboty chodzimy już na prawdziwe wózkowe spacery !!! godzinę conajmniej wietrzymy się w terenie-fajnie jest... przypuszczam...bo od razu zwykle zasypiam :)

piątek, 1 lutego 2008

oficjalnie

w dniu dzisiejszym, 1 lutego 2008 roku, Szymon Stanisław K. został zarejestrowany w Urzędzie Stanu Cywilnego jako nowy obywatel RP

ależ duma nas rozpiera :D

a teraz-biegiem po becikowe ;)

czwartek, 31 stycznia 2008

wietrzymy się






póki co przy otwartych na oścież oknach w kuchni i gotując obiadek "po drodze"... ale już niedługo zaczniemy prawdziwe spacerki !!!
na razie było pół godzinki, godzinka, dziś godzinka z haczykiem...
Szymcio lubi świeże powietrze, ale jeszcze boimy się wyjść- po tych lampach po 16 godzin na dobę jeszcze jest troszkę zmarzluszkiem, ciągle ma zimne łapki
mam nadzieję, że to szybko przejdzie-na razie rozgrzewamy je, masujemy...
kąpiel też należy do tych milszych czynności-przyjmujemy ją ze stoickim spokojem i pogodnie-do czasu wyjęcia z wanienki-wtedy przestaje być tak miło !!!
na szczęście mama lub tatuś szybko otulają ręczniczkiem, który można z błogim już uśmiechem beztrosko zasikać....
najlepsze jest jedzenie u mamy... tego nic nie zastąpi !!!
no może czasem rozmowy z tatą lub starszym bratem-oni tak fajnie gadają głupoty myśląc chyba, że Szymcio i tak nic nie rozumie... naiwni !!!!

no i najwyższa pora na nowy suwaczek, prawda ???
:)

poniedziałek, 28 stycznia 2008

nareszcie w domku !!!!

Żółtaczka przytrzymała nas w szpitalu przez dłuuuugie 9 dni, dwa ostatnie trzeba było zmienić karmienie na sztuczne, żeby wspomóc przedłużającą się fototerpię (młody wygrzewał się po 16 godzin na dobę pod solarium ;) ) W związku z tym tatuś musiał w trybie pilnym nabyć dla mamusi laktator, a mamusia troszkę się bała, żeby nie stracić pokarmu... ale wreszcie w sobotę 26 stycznia wróciliśmy do domu!!! Właściwie to mamusia wróciła, a Szymuś...też wrócił, ale zdecydowanie "inaczej"
Ostatnio przecież był tu "wewnętrznie" - a od soboty jest pełną gębą !!!!
Aż strach pochwalić, ale jak na razie to wielkie wejście odbywa się całkiem spokojnie, bez większych koncertów dziennych czy nocnych, maluch dużo i smacznie śpi, pięknie je-mimo początkowych kłopotów
Dużo też sobie rozmawiamy-czasem nawet godzinkę-półtorej Szymo w filozoficznym nastroju leży, wierzga i słucha maminych czy tatowych opowieści
W sobotę odwiedził nas Franek z rodzicami
W niedzielę byli dziadkowie z Oleśnicy i przywieźli nam pyszny obiadek, żeby mamusia nie musiała jeszcze gotować :)
Dwie kąpiele domowe już za nami, póki co nie jest to wielka przyjemność-pępuszek jeszcze nie odpadł, więc nie możemy się pochlapać do woli, jest tylko szybciutkie mycie, mało wody... ale poczekajmy, nie wszystko na raz-jeszcze na basen też pójdziemy !!!
Mama twierdzi, że bracia są do siebie podobni, ale jest osamotniona w tym względzie-ale zobaczycie jak Szymcio podrośnie-okaże się kto miał rację !!!!!

czwartek, 17 stycznia 2008

SZYMEK !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!






No i jest. Szymek urodzony o 18.00 w dniu 17.01.2008, waga 4200, wzrost 60 cm, 10/10 punktów. Mamusia walczyła długo, dzielnie i w końcu dała radę siłami natury.

środa, 16 stycznia 2008

ostatnia noc

...w domku przed nami...
jutro rano do szpitala... i zobaczymy jak się akcja rozwinie
dziś przespałam prawie cały dzień, ale teraz nie daruję-wieczorkiem jakaś dżampreza przedporodowa musi być, mężuś się nie wykręci....
no w każdym razie trzeba zaszaleć przed jutrem :D

wtorek, 15 stycznia 2008

dowcipna rodzinka zakłady przyjmuje

bo jest teraz w co trafiać...
dziś, 15- urodziny cioci Asi
18- urodziny dziadka Stasia
20- urodziny wujka Mirka

no to znając ujawniony już przewrotny charakterek młodego-wceluje gdzieś dokładnie pomiędzy :) czyli 16,17 lub 19 wchodzą w grę :)

mamusia już w akcje nie wierzy, przyzwyczajam się do myśli, że będzie powtórka ze starszego brata- czyli wywołanie...
a tak liczyłam na te emocje, szybka jazda do szpitala, odchodzące wody, spanikowany tatuś (to najbardziej ;) )

no cóż...do trzech razy sztuka :D

poniedziałek, 14 stycznia 2008

nic nie działa !!!!

bieganie po schodach, ćwiczenia, sprzątanie, zaklinanie, prośby i groźby...
nic
młody pokazuje rogaty charakterek koziorożca już na starcie, no ładnie...
jeśli do czwartku się nie zdecyduje, jestem umówiona w szpitalu-i wtedy albo w czwartek albo w piątek wywołanie...

no misiaczku mały-wyjdziesz po dobroci !!?????
a może mam Ci zacząć częściej śpiewać !!????
bo ostatecznie poproszę o śpiewanie tatusia, a to-uwierz-może się źle skończyć !!!!

niedziela, 13 stycznia 2008

imprezka odbyta...

Urodzinki wujka Wojtka przeświętowane.....liczyłam na to, że imprezowanie coś ruszy...... ale gdzieeee tam..... pobawiliśmy się, pośpiewaliśmy, wróciliśmy po 1 w nocy.... i grzecznie spać.... do rana....

i dalej ...................... NIC !!!!

chyba dziś zaordynuję jakiś spacer gigant !!!!!!! albo aerobik....?????


..........................................................
modlimy się za małego Piotrusia
właśnie jest chrzczony w szpitalu
ma mieć operację...
..........................................................

sobota, 12 stycznia 2008

42 tydzień rozpoczęty








mówiąc w skrócie chłopie-jak do środy nie wyjdziesz, to się już przed szpitalem i wypędzaniem oxytocyną nie wymigamy... no nie rób mi tego mały !!!!
na 11 się spóźniłeś, żeby mieć ten sam dzień urodzin co brat
to może tak niedziela, 13??
taka ładna data... wujcio dżin też Cię na nią namawia, bo sam się urodził 13 i w niedzielę... jak już rodziców nie słuchasz bestio uparta to może tak autorytet medyczny ci do rozsądku przemówi, co??

na forum rodzimy w styczniu co drugi dzień, więc akurat pasuje:
grudzień:
20 Julka - zupełnie poza konkurencją :)
styczeń:
5 Karolka i Aduś, dziś mamusia z opóźnieniem zameldowała nam jeszcze urodzoną też 5 Oliwkę
6 cisza
7 Hubcio
8 cisza
9 Madzia, Tiaguś i Kubuś
10 nic
11 Lenka
12 narazie nikt się nie wybiera.......???
no i 13 dla Ciebie i Zuzy, bo obie z Gosią trzynastki lubimy...

no to jak?? umowa stoi??