poniedziałek, 16 grudnia 2013

Niepokalane

Taki dzień - tydzień temu - niezwykły.
Niedziela, Adwent i święto Poczęcia. Niepokalanego.
W tym roku mocno dzwoniące w sercu. Bo jakoś Rodzince bliżej od jakiegoś czasu, a od wakacji szczególnie, do tej Tajemnicy.

 Dziś znów Adwentowa Niedziela, ze stworzoną ręcznie i całkowicie samodzielnie przez Średniego szopką na konkurs. Twórczość Średniego zadziwia już od paru miesięcy inwencją, stylem i determinacją.
Szopka na koniec jedynie wsparta maminą radą i troszkę maminą pomocą przy przyklejaniu elementów ozdobnych z racji siły użytego kleju i w obawie o małe paluszki, stanęła wśród innych dzieł 3-6 latków, bo takie założenia konkursu były - dla przedszkolaków...
Biedniutko wyglądała.
Taka krzywa troszkę i sporą ilością taśmy klejącej nie-tam-gdzie-trzeba oklejona.
Niewielka.
Niepozorna.
Inne większe, bogatsze i chyba zdecydowanie więcej rodzicielskiej inwencji zawierające.
Niektóre nawet świecące.
Z dużą ilością ozdobników, jakie w specjalistycznych sklepach można nabyć.

W styczniu konkurs będzie rozwiązany.

A ja myślę, że Ten, dla Którego szopka była pierwszym ziemskim domem, najchętniej tą biedną wybierze.
Taką z czystym dziecięcym sercem i zapałem z recyklingu skleconą.
Jak już raz kiedyś to zrobił.


wtorek, 10 grudnia 2013

huragan

Przetoczył się przez Polskę podobno.
Czy przez całą to nie bardzo wiem, ale na pewno przetoczył się przez nasz balkon i maminą głowę.
Ibuprom się skończył, ale to dobrze, bo i tak nie wystarczał, po co się truć, jak i tak bez efektu.
Św Mikołaj nie przejął się huraganem zbytnio i zawitał do pociech, a jakże, z  rozmachem. Od kilku dni w dużym pokoju panoszy się kartonowy domek wielkości pamiętnych ze swych czasów namiotów typu "chinka", no może lekko krótszy w jedna stronę jedynie, a Latorośle zapamiętale zamieniają biało-czarne ściany o morskiej tematyce w ściany bardzo kolorowe.
Dodatkowo podjęliśmy kolejna już próbę wystartowania z opowieściami z Narni, ponieważ mamusia miała dość "Franklinów" i "Zuziek". Po trzech dniach jesteśmy w 3/4 pierwszego tomu i wcale mamy na czytanie namawiać nie trzeba, sama gania z książką za dziećmi :)
Przedszkolaki nam dorośleją. Nie ma mowy użyć pieszczotliwego określenia "maluszki" bo natychmiast jest riposta, że maluszki to Perełki i Mróweczki, a oni są średniakiem i starszakiem :) Ulubionym tematem jest ostatnio koleżanka Amelka z maluszków, którą oboje, a szczególnie Szymon lubią się opiekować. Nawet w domu powstają rysunki "dla Amelki" i przy odbieraniu z sali bywają czułe pożegnania.
Ze strony Basi temat maluszkowy ma wciąż jeszcze jeden aspekt: kiedy mamusia nam urodzi małego dzidziusia?
Oczywiście hipotetyczny dzidziuś miałby takim pozostać praktycznie na zawsze, żeby Baś mogła go lulać i wozić w wózeczku :) Czyżby rola najmłodszej królewny w rodzinie naszej pannie przestała wystarczać : ) :) :) ?
Podobno Święta za pasem. Trudno w to uwierzyć, także z tego względu, że huragan zmiótł wszelkie oznaki zimy przynosząc jesienną szarość i pluchę.
Kalosze zyskały popularność, mama żałuje że takowych nie posiada.

wtorek, 3 grudnia 2013

nie tylko październik ale i listopad juz przeszedł do historii...

Powiedzmy, że to jesienny marazm dopadł mamę i stąd tylko taka długa znów przerwa w relacjach. Bo, że już od pierwszych dni września nie nadążaliśmy za rzeczywistością i wspaniałe, ale mocno absorbujące czasowo przedsięwzięcia nie dawały niezbędnego do złapania weny oddechu - przecież to brzmi zbyt przygnębiająco i tak jakoś usprawiedliwiająco-się.
Dlatego wersja oficjalna to jesienna zaduma, właśnie lekko przechodząca w sen zimowy.

W międzyczasie potomstwo najstarsze postanowiło popróbować samodzielności w studenckim mieszkaniu... i okazuje się, że rozciągnięta pępowina boli mamę, oj boli :)
Ale Dzieć radę daje sobie póki co całkiem nieźle, a wpadając "do starych" od czasu do czasu nawet miewa ochotę pogadać, wiec nadzieja istnieje, że nadal pięcioosobową rodzinką pozostaniemy.

Potomstwo średnie dorośleje w tempie nieprzeciętnym, a że drogie nasze państwo koniecznie chce go widzieć już w najbliższy wrzesień jako ucznia 1 klasy, rodzicielskie troski i starania kręcą się obecnie wokół tego tematu.

Potomstwo zaś najmłodsze koloruje. Zawzięcie koloruje, uwydatniając różnice osobowości oraz płci między młodszym z pokoleń, ponieważ obrazki zgoła abstrakcyjne nadal, jednak są wypełniane treścią kolorystyczną "od ucha do ucha", bez pozostawiania skrawka tła białej kartki.
Średnia zaś pociecha od zawsze kolorowaniem obejmowała li i jedynie esencję obrazu, gro bieli pozostawiając nienaruszone. Podobnie zresztą jak to miał w zwyczaju Najstarszy te xx lat temu.

Kolejny dowód, że gender nie istnieje i nieczystą manipulacją jest.

czwartek, 10 października 2013

i znów październik...

...i to już 10 tego miesiąca.
Kiedyż to przeleciał cały, calusieńki wrzesień???
Tak to bywa, kiedy rodzice imają się aktywności różnorakiej niekoniecznie racjonalnie wytłumaczalnej. A takąż to stanowią nałogowo od trzech lat "uprawiane" Programy Rozwoju Relacji Małżeńskich.
Więc najpierw połowa września i "My + Rodzina". Gorące dyskusje, mnóstwo wzruszeń, ludzie niesamowici i My. We dwoje, bo Dzieciaki w tym czasie dopieszczają Dziadków oraz ich nowe nabytki, czyli Sonię i Sabusię, edycja kolejna, długości jakichś 20 centymetrów każda. Dwie sunie jamniczkowate, przesłodkie i już z Maluchami na zabój zaprzyjaźnione.
Baś siedziała ponoć ponad godzinę bez ruchu, bo obie psiuńcie zasnęły sobie głaskane na jej kolankach :)

Potem niestety dwa tygodnie walki z katarzyskami i kaszlami, trochę bezprzedszkolnego siedzenia w domku, a w międzyczasie przygotowania Rodziców z Zespołem do 3 wrocławskiego wydania Programu Ja+Ty=My.

Niby już po. Miniony szalony weekend był i się skończył. 35 Par Małżonków przepracowało, pod czujnym okiem Wykładowcy i trenerskich par, 6 kroków do pracy nad relacjami.
A szum w głowie i sercu nie ustaje.
Każde zetknięcie z Programem, z prostymi-oczywistymi-i jakże często zapominanymi prawdami powoduje przetasowanie w pozornie już prawie doskonałych relacjach.
Przetasowanie, otwarcie się na kolejny trudny temat... i rozwój.
Chyba zostaliśmy nałogowcami, chcemy w tym być i dla siebie i dla tych, którzy przychodzą, na których patrzenie jest radością, zadaniem, zadumą, troską.

Pomiędzy tym wszystkim prawie niepostrzeżenie Najmłodsza ukończyła 4 rok życia.Już 4 !

Słońce nasze uśmiechnięte codziennie już od rana, cudownie być Twoimi Rodzicami !

Za parę dni poświętujemy razem, urodziny nie zostały zapomniane !

wtorek, 10 września 2013

nie można pominąć !!!

...takiego WYDARZENIA epokowego
W niedzielę bowiem tatuś z najmłodszą czeladką wybrał się na rowerową wyprawę... i poniosło towarzystwo, mianowicie przejechali około 16 kilometrów !!! Tak, dokładnie, Najmłodsza pociecha na dwóch kółkach dopiero co nauczona, już nie na malutkim tylko na średnim rowerku zrobiła TAKĄ WIELKĄ TRASĘ!!!
Mama nadal w szoku, a wczoraj trzeba było zrobić wyprawę do sportowej sieciówki po rękawiczki, fachowe rowerowe, ponieważ skóra pościerana od ściskania kierownicy...

Pokażcie mi drugą JESZCZE NIE CZTEROLATKĘ, która przejechała na własnych dwóch kółkach taki kawał drogi !!!
Mama pęka z dumy :)

A bohaterka dnia zasnęła na kanapie jeszcze przed kolacją ....

sobota, 7 września 2013

dobiliśmy do weekendu

jakoś
to dobre słowo

coś trzeba teraz wspaniałego zrobić z weekendowym czasem

przyjaciele wokół rozkładają się na anginę i/lub grypę

teraz spać
pomyślimy już jutro

czwartek, 5 września 2013

wrzesień

Dopiero 5 dzień tegoż miesiąca, zasadniczo czwarty dzień trybu przedszkolno-pracowego, a mama ma wrażenie, że nie od czterech dni, a od czterech miesięcy próbuje dogonić "rzeczy ważne, pilne i niezbędne".
Dlatego teraz spokojne śniadanie.
Potem mała kawa.
Chwila z Tym, który naprawdę jest Ważny i Niebędny
Miły sms do Ukochanego.
Plan dalszy: włączyć w tle znów ulubione ostatnio Małżeństwo z Rozsądku i zmusić się wreszcie do zrobienia listy PRAWDZIWYCH rzeczy ważnych, pilnych i niezbędnych.
Następnie zabrać się do pierwszej z nich i na dodatek doprowadzić ją do końca (nie jak zwykle...).
A jeśli czas pozwoli na odrobinę szaleństwa, zamiast koniecznego już bardzo wyszorowania całego domu... upiec pachnące śliwkami bardzo szybkie w wykonaniu ciasto.
Nie wściec się i nie załamać, jeśli czas na tą odrobinę szaleństwa jednak nie pozwoli.
O reszcie pomyśleć jutro.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

wakacje się kończą... i pierwszy ząbek !!!

Niestety, kończą się naprawdę.
Sierpień bez przedszkola upłynął pod znakiem eskapad z mamusią, czasem też w prawie pełnym gronie...Najstarszy mimo wszystko nie daje się namówić na wspólne wypady ;)
Była wiec Wisła z niezawodną Ciocią Asią i z Julką, wspaniały i beztroski czas, upały, chłodna woda w rzece, szaleństwa wodne i wyżerki lądowo-lodowe :)
Czasem małpi gaj oraz wielka wyprawa pierwszy raz w życiu krzesełkowym wyciągiem pod szczyt Czantorii, a na samą górę już na dzielnych nóżkach :)
Dziękujemy Ciociu !!!
Potem przesiadka z rzeki nad jezioro i relaks w hamakach (hit sezonu :) nad jeziorem Sławskim, w Radzyniu
Tam co prawda wyganialiśmy komary z domku, ale skutecznie i dało się wytrzymać :)
Nawet na weekend odwiedzili nas Wujostwo Chrzestni ;) z dziewczynkami i Tomkiem.
Dzieciaki z wujkami i tatusiami pływały kajakami, wędkowały (!!!) i Baś złowiła taaaaaaką rybę, a Szym okonia, który chciał mu zjeść przynętę razem z haczykiem.
Wszyscy na szczęście przeżyli, łącznie z okoniem i resztą złowionych okazów, które dostały w prezencie wolność i powrót do jeziora.
Wymoczeni w jeziorze (są tam nawet zjezdżalnie wprost do wody!!!), wyemocjonowani po rodzinnym festynie, gdzie każde z dzieci zdobyło jakieś punktowane miejsce w sportowych konkurencjach, po adrenalinie z okazji udziału drużyny połączonych rodzin w sztafecie z jajkiem, wróciliśmy na parę dni do domu i tam... Szymo stracił pierwszy w życiu kiwający się już od pewnego czasu mleczny ząbek !!!
Na pierwszy ogień poszła jak się okazało dolna lewa jedynka :)
A dopiero co wychodziły te ząbeczki !!! ( http://ajkplus.blogspot.com/2008/05/sobie-marudz.html )Ale ten czas pędzi ....
Już bez kompletu uzębienia straconego w miejscu publicznym, czyli w sklepie, podczas konsumpcji jabłka na dodatek, całkowicie bezboleśnie na szczęście, mama z młodzieżą udała się pociągiem na dwa dni do Dziadka.
Musieliśmy wypróbować bowiem świeżo w Jeleniej Górze powstały nowoczesny palc zabaw ;) oraz dziadkową odporność na szum, rozruchy i wybuchy, czyli po prostu na nieustającą aktywność wnucząt :)
Znów tak jak wcześniej z rybami- wszyscy przeżyli, aczkolwiek niektórzy bliscy byli pozycji "do góry brzuchem" :)
Żeby ukoronować tak piękny czas, rodzinka w ostatni weekend zrobiła szybki wypadzik do stolicy, w celu zajęcia się przecudną czwórką kuzynostwa podczas warsztatowej nieobecności ich Rodziców.
Przetestowaliśmy, da się bez problemu i bez ofiar w ludziach zająć szóstką dzieci na raz, nie będąc z zawodu przedszkolanką ani panem przedszkolenkiem.
Jakby co, fach mamy w ręku, jeszcze tylko papiery i możemy zakładać przedszkole :)

wtorek, 30 lipca 2013

wakacyjnie

Czego to nie było...
Maj już dawno dawno odszedł w zapomnienie
Był "długi weekend" ze Świętem Bożego Ciała spędzony niecodziennie, bo w Wisełce... cudowny czas, bo miejsce cudowne jak zawsze a ludzie niezwykli :)
Panowie budowali plac zabaw roboczo nazwany Arką Noego, a mamy z dziećmi starały się raczej jednak nie przeszkadzać :)
Arka zadanie spełniła, cała Polska miała Boże Ciało w deszczu a u nas-upał :)
Atrakcją Dnia Dziecka w przedszkolu było przedstawienie Czerwonego Kapturka zagrane przez rodziców... zabawa była przednia, szczególnie dla aktorów :)
Tatuś w roli gajowego oraz mamusia jako motylek oczywiście zasłużyli na aplauz :)
Ponieważ w naszej rodzinie wszystko wydarza się seriami i kumulacje nas kochają, w tym samym czasie mieliśmy przemiłych Gości z Warszawy czyli znów przekonaliśmy się, że nasze mieszkanie bez problemu mieści dodatkową sześcioosobową rodzinkę :)
I jakby było mało, w tym samym dniu mieliśmy możliwość uczestniczyć w niesamowitych uroczystościach Święceń Kapłańskich i Mszy Prymicyjnej wujka Szczepana
Msza została okraszona "małą wpadką" Baśkową na środku Zakrystii... ale za ten wpis córka mamusię kiedyś prześwięci, więc ciiii....
Niezwykłe i cudowne było też to, że także w czerwcu mamusia dostąpiła zaszczytu zostania chrzestną mamą cudnej, uśmiechniętej wiecznie, przepięknej i przemiłej małej Zofii... i jakby było mało, przy chrzcie najmłodszej maminej Chrześnicy asystował już "nieco wyrośnięty" najstarszy Chrześniak :) było to bardzo fajne i wzruszające przeżycie... dobrze Was, Chrześniaki kochane, mieć :)
A później... później zaczął się sezon wakacyjny i ruszyliśmy do Wisełki ładować akumulatory na maksa
I mimo, że Tatuś niestety mógł z nami tam być tylko przez jeden weekend, akumulatory nabrały nowego rozpędu aż huczy :)
Tam zawsze jest niezwykle i zabrać można sporo - dobrych ludzi, życzliwości, zadumy, ciepła, ale też kontrowersji, inspiracji, kwestii do przemyśleń
Oj działo się działo...
A z technicznych nowinek i radości - Szymon przesiał się jednak na większy rower, nie dało już się niestety udawać, że obecny wystarcza...

Za to panna Barbara po pierwszych próbach zakończonych bolesnym i krwawym spotkaniem z ogrodowym krzakiem róży... zaczęła jeździć na dwóch kółkach !!!

Dzieci najwyraźniej kolarstwo mają we krwi, skoro Szym ruszył na dwóch w wieku lat cztery i pół a teraz Jego wierny giermek w postaci siostry niespełna czteroletniej poszedł w jego ślady !!! Brawo dzieciaki !!!

środa, 8 maja 2013

wiosna

a właściwie to wygląda już prawie na lato :)
mama dogorywa już prawie 2 tygodnie, kaszel nie chce się odczepić i nie wiadomo co podejrzewać - może po prostu jakieś pyłki?
za to dzieci w pełnej formie
ostatni weekend - Baś u taty w foteliku, a Szym na własnych dwóch kółkach ponad 20 km do Siechnic... mama pozostała przy podwiezieniu towarzystwu samochodu na miejsce mety :)
zdziwienie rosnące, że oba rowery - i ten Basi i ten Szyma - wydają się powoli nieco na młodzież przymałe...
Szymek przymierzył się do rozmiar większego roweru sąsiadów i nie wyglądało to wcale źle...
Baś musi przetrwać ten sezon, chyba, że załapie jazdę dwukółkową, bo większy rower z dodatkowymi kółkami to chwilowo przesada :)
Porządki w szafie przewalone i znów dwie potężne reklamówki "za małych" idą w świat
Buty o większych rozmiarach też poszukiwane w zapasach i w sklepach - kiedy te szkraby tak rosną? Może to przez ten basen, namokną, to potem rosną?
A wiosna dookoła objawia się też coraz to nowymi wieściami z zaprzyjaźnionych brzuszków, znów się będą rodzić za parę miesięcy koleżanki i koledzy :)

sobota, 27 kwietnia 2013

wirusy

młode chodzą na basen :)
wujek J jakimś niezrozumiałym dla mamy cudem nauczył Szymka od pierwszej chwili zbaw... na głębokości metr osiemdziesiąt :) bez rękawków, kółek itp, jedynie z "makaronem" lub deską...
dobrze, że mamy przy tym pierwszym wejściu nie było, bo chyba przybyłoby siwych włosów
a tak młody radzi sobie doskonale, skacze do basenu, pływa strzałką i próbuje różnych cudów z deską, pływaczkiem itp itd
oczywiście już po dwóch wizytach na basenie młoda nie darowała i ona też chce!!!
i tak rodzice co piątek moczą swoje pociechy jedno w głębokim drugie w nieco płytszym basenie, ale radocha równa dla obojga
do zeszłego piątku
kiedy to nagle Szym oświadczył, że się boi, że mu zimno itp itd...
hmmmm... jakoś wujek sobie poradził, ale wieczorem już przyczyna tych "lęków" objawiła się w pełnej krasie, a mianowicie soczystym 39 z kawałkiem
dwa dni weekendu inhalowania itd dały efekt i pociecha wróciła do sił
za to dzień później młodsza załapała bakcyla :/
i znów inhalacje, zbijanie temperatury... raz lepiej raz gorzej...
dzieciaki mają jednak niesamowitą zdolność regeneracji, bo już w kolejny piątek obydwoje stawili się w przedszkolu... za to na amen rozłożyła się mamusia
i jakoś 39 nie znika tak szybko, jak to było w przypadku dzieci

konstrukcje słowne i logiczne powyższej wypowiedzi można zatem złożyć na karb niepoczytalności gorączkowej

oby do "wiosny" która całkiem rozbujana już szaleje za oknem-wczoraj dzieci w krótkich spodenkach i podkoszulkach ganiały po podwórku z mamą od czasu do czasu ich doglądającą... w polarze i grubych skarpetach.....

ech... młodość... :) :) :)

piątek, 12 kwietnia 2013

łapanie endorfin

kiedy spod kożuszka zeszłorocznych liści i gdzieniegdzie jeszcze pozostałości śnieżnej Wielkanocy mama postanawia wystawić czubek nosa, wiosna całym rozpędem wali się jej na głowę
w postaci Okruszka się wali
który to bloggerek nasz kochany na poważnie niepoważną zaczepkę maminą wziąwszy postanowił przykłusować rączo o nieludzkiej po-dwudziestej-drugiej-godzinie i wyciągnąć mamę na POWIETRZE
krótko acz treściwie
ale jak radośnie za to :)


porównywalnie do radości nieprzebranej Latorośli, które dorwawszy zeszłoroczna kredę pozostawioną nieopatrzenie na balkonie, pokryły wzorkami komin wentylację do garażu i piwnicy doprowadzający oraz swoje zimowe jeszcze kurtki, buty, czapki, nosy i nawet brzuchy (to Baś, nie mam pojęcia jakim cudem)

wentylacja chyba nadal działa, bo mamie na ten widok powietrze gwałtownie uszło...


środa, 10 kwietnia 2013

puzzlowanie... i takie tam

Najmłodszej wyrosło
Jakoś tak w zeszłym tygodniu wyrosło, nie wiadomo kiedy
Ot wstała i zażądała niezbyt lubianych do tej pory puzzli
Potem kolejnych
I kolejnych...
Itd

A ponieważ dwa dni smarkata spędziła smarcząc w domu, dom zamienił się w kolorowy dywan, bo przecież nie można złożyć już ułożonego dzieła bez POKAZANIA TATUSIOWI !!!

A Średniemu też wyrosło

Siedzi godzinami nad do tej pory ukrywanymi przed szarańczą z powodu roznoszenia po domu i gubienia małych części Lego

Bo klocki kliklaki czy jak one tam, opanował do perfekcji, tata wyszukuje w internecie nowych ciekawych konstrukcji, drukuje instrukcje, a młody tworzy niezmordowanie :)

Przynajmniej wiemy, że nie zaliczy się w przyszłości do tej większości podobno, która nie potrafi czytać instrukcji ze zrozumieniem :)



A no i wyrosła nam koleżanka
Tak nam wyrosła że się aż urodziła
 Dzisiaj :) o 10.05 mała Malwinka przyszła na świat :)

czwartek, 28 marca 2013

już Wielki Tydzień...

pierwszy raz chyba tak świadomie przez Maluchy, głównie oczywiście przez Najlepszego ze Średnich Synów przeżywane Triduum
mnóstwo pytań a dlaczego? a co się stało? a po co ?
trudne pytania, nie wiadomo na jakim etapie świadomości religijnej zatrzymać się dla pięciolatka... ?

a może raczej- na jaki etap tej świadomości samemu, za pięciolatkiem się wspiąć.... ?



naszym bliskim i dalszym dziś świętującym Kapłanom z całego serca dziękujemy, że jesteście
a życzymy... chyba podobnie jak sobie samym - prostoty i radości pięciolatka :)

czwartek, 14 marca 2013

Franciszek

W gronie najlepszym do tego, bo z niezmordowanymi Siostrami i pewną częścią ekipy z Evangelium Vitae a także w łączności sms-owej z Małżonkiem, przywitaliśmy przez radio i TV wczorajszym wieczorem nowego Papieża
Wielka jest nadzieja, jaką postać i przybrane imię niosą ze sobą i wielka, taka prosta radość

Polska zawsze w czołówce - na cześć JPII wielu rodzących się chłopców otrzymywało imię Karol, a teraz moda na Fraciszków wśród najmłodszego pokolenia wyprzedziła o parę lat konklawe :)

Franciszku, pokaż jak zmieniać serca, żeby zmieniały świat ...

czwartek, 7 marca 2013

hasło...

... ostatniego minionego nie wiadomo kiedy miesiąca



KAAAAAAWYYYYYY  !!!!



jak to dobrze, że powoli i nieśmiało przebija przez te szarości wiosna...

zimowy sen dobiega końca :)

piątek, 1 lutego 2013

komitywa

powroty z przedszkola wyzwalają energię nie do pohamowania :) trzeba jakoś z siebie ten cały dzień zrzucić :) szaleństwa na szczęście trwają jakieś pół godziny, potem faza twórcza
budowle z klocków Szymka przybierają formalne kształty, dzieć zasmakował w budowaniu z instrukcjami
otrzymane na 5 urodziny zestawy lego najwyraźniej zasiały bakcyla, teraz tata drukuje coraz to nowe pomysły do klocków click, a latorośl buduje coraz wymyślniejsze konstrukcje typu śmigłowiec (oczywiście obracające się śmigła) żaglowiec czy motor :)
a młoda asystuje dzielnie
Szymek to zbudował a ja patrzyłam i pomagałam ! I klocki mu podawałam !
ogólnie poza niezbędnymi konfliktami w stylu krótkich spięć, po których najczęściej następują oświadczenia typu: już nie kocham mojej siostry! a następnie szybkie i mimochodem pogodzenie i przejście do dalszej części zabawy :) młoda ekipa działa jednym frontem
dość często jest to front... skierowany :)
"my nie chcemy się jeszcze myć, prawda Basia?"
"mama nie ma racji, mama mówi nieprawdę, no powiedz tacie Szymek!"
ojjj coraz weselej :)
ale generalnie coraz częściej jest tak, że przez dłuższy czas zabawa wre bez udziału rodziców
czasem słychać coś głośniejszego po czym szybki komentarz "Basi nic się nie stało!"

zima chwilowo nas opuściła, odwilż na całego, ale grypsko paskudne  nie chce dać za wygraną... chodzi po rodzinie...

poniedziałek, 28 stycznia 2013

czemu nas tu nie ma

ano co się tłumaczyć będziemy
jakoś tak samo wychodzi... no cóż
a dzieje się jak to przy dwóch wyjątkowo żywych sreberkach do przewidzenia sporo i żal, że się to jakoś samo nie zapisuje...
były jasełka dla Babć i Dziadków
król Szymon swoją rolę wykonał perfekcyjnie z miną godna prawdziwego monarchy, dostojna i poważną
gwiazdeczka Barbara też zaświeciła jasno na "firmamencie sztuki"
obydwoje zaraz po zakończonych występach rzucili się w wir wyjadania smakołyków z zastawionego stołu, więc trema ich jak widać nie zjadła :)
a w międzyczasie... Szymon trzykrotnie, bo na trzech imprezach zdmuchnął w sumie 15 świeczek-po 5 na każdą :)
w konkretnym urodzinowym dniu serniczek na zimno spożyty został w ścisłym domowym gronie, a o pamiętnej godzinie 18 Szym uświadomiony przez rodziców, ze to właśnie JUŻ pobiegł do pokoju sprawdzić natychmiast na miarce o ile właśnie urósł :)
natomiast niedziela upłynęła pod znakiem imprez ogólnych :) czyli rano Dziadkowie i Ciocia z Wujkiem oraz Zuzą, a po południu Chrzestni z Latoroślami i Znajomi z Przedszkola
było rycersko, zamkowo i całkiem udanie
a na pewno radośnie i szumnie
mówiąc w skrócie - Szósty Rok Życia Szymona oficjalnie rozpoczęty

w innym "międzyczasie" młodszy jak to Szym określił o jeden dzień od niego Dziadek świętował rozpoczęcie Roku 81 :)
zrobiliśmy szybki desant do Dziadka i imprezę-niespodziankę
nam się podobało, mamy nadzieję, że Jubilatowi również :)

i kolejna migawka to wizyta kolędowa.... dzieci ekspresją i szybko osiągniętą swoboda zdominowały to spotkanie dokumentnie... oj będzie Ojciec te filozoficzne dysputy długo wspomniał... czy da się zmienić parafię bez przeprowadzki? bo my już raczej tu na czarnej liście... :)

kilka dni temu poszaleliśmy też jako Rycerz oraz Polarny Niedźwiadek na zabawie karnawałowej w przedszkolu...

teraz niestety sobie trochę te intensywne czasy odchorowujemy
Niedźwiadek wieczorem po imprezie był już Rozpalonym Niedźwiadkiem, a chwilę po tym Mamusia została równie Rozpaloną Mamusią...
Młoda wyszła z tego w dwa dni... no a mamusia oczywiście walczy nadal

na dworze za to biało choć coraz więcej szarości... oby do wiosny???

czwartek, 3 stycznia 2013

tak to się może rok zaczynać !!!

mamy nowego kolegę :)
młodszy Brat Hani i Martusi przyszedł dziś na świat z 3100 gramami wagi, 52 cm wzrostu i całymi 10 punktami :)
nie możemy się napatrzeć na mmsową fotkę, gratulujemy i czekamy na poznanie się "w realu" :)

środa, 2 stycznia 2013

2013 oficjalnie rozpoczęty !!!

Sylwestrowym szaleństwem do prawie 5 nad ranem, przetańczonym i okupionym "strzykaniem w kręgosłupie" połączonym z szaleństwami na zmarzniętym jedynym w okolicy śniegu i spacerem prawie górskim na zakończenie wyjazdu, rozpoczęliśmy Nowy, w planach oczywiście najszczęśliwszy z możliwych -czego sobie i wszystkim czytaczom życzymy - rok :)
Rodzinka bez Najstarszego, który oczywiście wolał nie wiedzieć czemu spędzić ten czas w nieco innym niż 3 i 5 latków oraz zasuszonych Staruszków gronie, wyszalała się na wyjeździe w Dusznikach, w pogoni za białym szaleństwem odnalezionym  w nieco ograniczonej formie, ale zawsze chociaż tyle, w Zieleńcu :)
Z zestawem Krewnych-i-Znajomych-Królika (no może nie dosłownie, ale też na Ka) tanecznym krokiem weszliśmy w 2013 czyli oczywiście NASZ ROK :) jak wszystkie poprzednie, no ale wiadomo, ten będzie kolejnym NAJLEPSZYM :)
Dziś mamusia reperuje nadszarpnięty nieco i przeciążony kręgosłup :)
A tatuś oczywiście nie darował sobie zaliczając małą "przebieżkę" z Dusznik do Zieleńca... ci co byli wiedzą, jak tam jest "po płaskim" więc chwała mu za dotrzymywanie mimo to kroku roztańczonej mamusi i przetrwanie w szampańskim humorze do rana :)
Maluchy swojego Sylwestra też oczywiście miały, były tańce i zabawy, szampan Pikolo (Baś pogardziła zdecydowanie tym słodkim gazowanym paskudztwem :) zimne ognie i stanowczo zbyt dużo słodyczy :) no przecież raz w roku...
Wcześniej zapomniane w opisie Święta jak zwykle w rozjazdach między Dziadkami :)
Wigilia bliżej, dwa dni nieco dalej
Pogoda pod kompletnym psem, zero śniegu, wiatr, deszczyk i takie tam, więc Święta zasadniczo statycznie domowe, jedynie spacerki niewielkie dla zdesperowanych :)
Za to za radą tatusia pierwszy raz mamusia naprawdę na Święta wyluzowała i zamiast wściekać się, marudzić i "zarzynać" postawiliśmy na zabawę, uśmiech i odpoczynek, zero stresu, że pierogi w tym roku się zrobić nie zdążyły, a pierniczki nieco za późno więc pewnie nie zmiękną... (a te zrobiły niespodziankę, zmiękły i były przepyszne)
Choinka stoi i pachnie, trudno, że na tle niezbyt umytego okna, za to z wielką przyjemnością i bez awantur ubrana cieszy jak nigdy :)
To wszystko na rozbieg tego już rozpoczętego Szczęśliwego Nowego :)

Czego Wam i sobie życzę oczywiście !!!