środa, 28 grudnia 2011

i jak zwykle... po Świętach

bezśniegowo jak to w tym sezonie (dwa razy widzieliśmy do tej pory na podwórku coś białego-przez 15 minut za każdym razem) spokojnie, ciepło i leniwie przepłynęły i zniknęły...
Wigilia u Cioci i Wujka w Jeleniej
hit podchoinkowy w postaci kasku i akcesoriów strażackich :)
objedzona z pierniczków i cukierków choinka
szaleństwa z kuzynami
trafione zestawy do szaleństw ciastolinowych

no i kolędy

po jasełkach w przedszkolu, na których zaczarowana Baś przesiedziała z otwartą buzią cały spektakl, mamy taki oto duet:
Szym:
"przybieżeli do Betlejem pasterze
grają skocznie Dzieciąteczku na lirze
chwała na wysokości
chwała na wysokości....

no Basia teraz TY !!!
Basia, śpiewaj !!!"

... "a po .... kój.... na zie...mi !!!"

wtorek, 13 grudnia 2011

przeganiamy wirusy

mam nadzieję że skutecznie
tak jakby ku lepszemu szło... i oby nie zapeszyć
młode we dwójkę dom roznoszą
"nie ma Basi, nie ma Szymka"-to Szym
"nie ma Basi, nie ma ty"-to Baś
sytuacja: spod łóżeczka młodej wystają cztery nóżki-reszta pod spodem
i śmichy hihy dochodzące spod materaca

te same cztery nózie w zapamiętałym "tuptuptuptuptup..." przemierzają wzdłuż i wszerz wszystkie zakamarki mieszkanka

ale czasy !!!

czwartek, 8 grudnia 2011

chorujem toszkę

niestety trafiło Szyma na amen, dni jeszcze ok ale kilka nocy pod rząd z kaszlem stąd aż do Rygi i inhalacjami o 4 nad ranem
we wtorek mimo to zrobiliśmy mały kursik do przedszkola na pół godzinki... bo jak można by było ominąć spotkanie ze Świętym Mikołajem?
mama nie miała problemu z izolowaniem delikwenta od innych dzieci, ponieważ delikwent na zbliżający się dźwięk dzwoneczka wtulił się nosem w mamę ciągnąc ją do najdalszego z możliwych rzędów krzeseł i tam nie chcąc śpiewać, mówić zbiorowego wierszyka - po prostu "cicho mamo!" i tyle
na szczęście po prezent dla siebie i nieobecnej jednak siostrzyczki odważył się pójść sam
za to sprowadzić się ze sceny bez opowiedzenia Mikołajowi, że jego przekazane przez ciocię książki, drugą ciocię rycerski hełm oraz podrzucony przez nie wiadomo właściwie kogo zestaw narzędzi dotarły już do właściciela i bardzo mu się podobają - nie pozwolił :)
czyli Św. Mikołaj AD 2011 zaliczony :)
następnego dnia rodzinka wzbogaciła się jeszcze o nowego pupilka, bo zamieszkała u nas niebagatelnych rozmiarów pantera przydźwigana przez wujka Piotra
Basia ma problem z jej podnoszeniem samodzielnym, co wyraża słowami : "ja nie mozie" :)
ogólnie Basiulowa składnia nalezy do nietypowych
ulubione mamusi to "bam nie ja" co oznacza : "ja nie upadnę !" i jest mówione kiedy kaskaderka zabiera się za jakiś kolejny ryzykowny numer, np "ja taję" na czymś chwiejnym i wysokim
tydzień mamy z dwójką w domu w każdym razie-rozrywkowo, kaszlowo i nietypowo

niedziela, 4 grudnia 2011

o noł

Szymek kaszle
a już cieszyliśmy się paroma tygodniami spokoju
no cóż... dzieci...

Baś wszystko "siama" i to z fochem aż do histerii prawie (na szczęście panna krótko histeryczna jest :)
siama założyć wszystkie ciuchy
siama je zdjąć
siama założyć pampersa (sic!) a czasem... Szymek to robi (!)
siama wejść na wszystko co tylko wysoko bo inaczej "nie widzię"
na spacerek najlepiej nie w wózku tylko "siama idziem"
jedzenie oczywiście "siama, nie mama !"

zabawy jest "conieco" i czasu to wszystko też sporo zajmuje

środa, 30 listopada 2011

pierniczenie

w tym roku zabraliśmy się w miarę prawidłowo za wypieki pierniczkowe - pierwsza niedziela Adwentu dopiero minęła, więc jak na nas - w sam raz
mama wybrała przepis z opisem "robią się miękkie po 2-3 tygodniach" więc jest nadzieja na jadalność
a ile frajdy dziś z tym mieliśmy !!!
nawet sami z Basiulą wałkowaliśmy ciasto-żeby było sprawiedliwie ona za prawą rączkę wałka, ja za lewą
potem wycinanie, odklejanie od blatu :) układanie, wycinanie dziurek na nitkę, pieczenie... próbowanie :)
teraz w planach stopniowe dekorowanie i lukrowanie - może zdążymy do Świąt?

Zuza

mamusia wreszcie obejrzała naszą Kuzynkę
nie mogła wziąć nas ze sobą, bo Malutka jeszcze malutka i trzeba Ją chronić przed zarazkami itd
trochę się za to obraziliśmy, ale wieczorem mama poopowiadała jaka jest śliczna i drobniutka to daliśmy się przeprosić
czekamy na wspólne harce
wbrew pozorom i nadziei Cioci długo to czekanie nie potrwa...

babcia wreszcie poczuje co to znaczy mieć dużo wnuków
jak ta trójca mniej więcej co dwa lata urodzona wparuje na babcine imieniny- koooniec

póki co zaraz grudzień
zrobił nam się Adwent, działamy w kwestii lampionów na Roraty, zaraz pieczenie pierniczków planowane (może w tym roku będą nie tylko piękne ale i ... jadalne??? ) mama wytęża talenty :)

wczoraj Szym przyniósł zaproszenie na Jasełka

tak sobie mama myśli i zrozumieć nie może, że za rok będą takie DWA ... coś trudno się przyzwyczaić do myśli, że Basiul też niedługo będzie przedszkolaczkiem

wtorek, 29 listopada 2011

my dziś śpimy razem !!!

wieczorem tak to właśnie zostało mamie oświadczone
wzmocnione jeszcze standardowym: "prawda, Baśka?" " tak!"
i po tym stwierdzeniu młode wpakowały się jednomyślnie do Szymkowego łoża
mama się nieco zdezorientowała, ale licząc na to że ciasnota i rozsądek zwyciężą- nie protestowała
bajeczka została zapodana do słuchania
po pięciu mniej więcej minutach rozległo się stanowcze : "no, buś !!!" (czyli w wolnym tłumaczeniu - już)
i Basiula cmokając siarczyście brata w nos powędrowała do siebie
po drodze padając jeszcze z wdziękiem na kolana aż stuknęło, żeby kolejny już tego wieczoru raz powiedzieć "amen" :) taki nowy wynalazek córci :)

jednym słowem...oj dzieje się, dzieje...

wtorek, 22 listopada 2011

"tsssssssss.... mama idzie !!! "

... tego typu hasła udaje się mamie usłyszeć już czasami...
no cóż, chciało się mieć dwoje... to się ma :/

słysząc te przepiękne słowa w odpowiedzi na spuszczenie wody i odgłos otwieranych drzwi, mama pohamowała emocje i nie wpadła jak burza do pokoju, lecz statecznym profesjonalnym "nibynicowym" kroczkiem oficera wywiadu do niego weszła

Szym właśnie schodził z regału, na który absolutnie wspinać się nie wolno...

mama: "czy ja mogę wiedzieć co tu się wyrabia?"
dzieci patrzą oboje wzrokiem aniołków, po czym Basia szczerze : "nie mozieś!"

chciała matka wiedzieć- to już wie

piątek, 18 listopada 2011

halllooooo i emocje

tak z innej beczki dzisiaj
bardziej z balii a konkretnie... z pralki
otóż wśród wielu nowych umiejętności -głównie słownych- Basieńki pojawiło się ostatnio śliczne hallllooooo do słuchawki najczęściej maminego telefonu
dziś zabawiałyśmy się w łazience przy nastawianiu prania firanki właśnie takim "hallloooo" do zablokowanej komórki, potem jakieś zamieszanie, chwila nieuwagi...
po dłuższym czasie mamusia zorientowała się, że telefonu brak
obszukała mieszkanie-zero
podłączyła do ładowania zapasowy, w międzyczasie odganiając myśli o chrześcijańskich zabobonach wzdychąjac do św.Antoniego (tylko jak Szacownemu wytłumaczyć co to takiego komórka?) ... dzwoni !!!! znaczy jest !!!!
bieg do łazienki i panika-dzwoni, ale... z pralki ...
OŁ.... itd....
po wywleczeniu mokrych ociekających firanek i przetrząśnięciu metalowego bębna dotarło, że może to było jednak ... zza pralki?
na marginesie -telefon za kopniakiem Świętego wykonała oczywiście Okruszynka :) dzięki Goś !!!
tak to dziecię funduje mamusi tytułowe emocje

a dziecię drugie z emocjami próbuje sobie radzić
ciężko to idzie
tęsknimy za ciocią Marysia na tyle, że ciocia Zosia słyszy że będzie np zjedzona przez dinozaura... gorzej że potem następuje demonstracja z udziałem cioci w roli własnej i figurki dinozaura w roli dinozaura jak to będzie boleśnie przebiegało :(
a w rozmowie po dłuuuugiej dłuuugiej tyradzie jaka to ciocia Zosia jest zła i paskudna (np: ona mnie gryzie w nogę !!! hmmmmmmm) mama słyszy cichutko: a nie może chociaż przychodzić raz ciocia Zosia a raz Marysia?

biedne malutkie stęsknione serduszko...

emocjonalnie nasz Rycerz, Pirat, Żołnierz itp jest małym, nieopierzonym , kochanym Kurczaczkiem

środa, 16 listopada 2011

wirusowo

obroniliśmy się przez kilka miesięcy, oprócz zwykłych katarków krótkotrwałych nic nas nie dopadało... no to w końcu dopadło na amen
zaczął Szym - kaszląc jak to on straszliwie, ale dając się na początku łagodzić czosnkami i syropkami od dziadka... ale nie poszło :(
od poniedziałku siedzimy w domu zakasłując się nawzajem aż do ... hmmm ... Rygi powiedzmy eufemistycznie
Baś dziś wieczorem dołączyła do chórku więc dobrze to nie wróży :(

sobota, 5 listopada 2011

kuzynka

urodziła nam się !!!
3 listopada rodzinka powiększyła się o Zuzę
Basia mówi zależnie od humoru "Suzia" lub "Pusia" każąc sobie na maminej komórce wyświetlać jej zdjęcie :)
Mama zwariowała jak zwykle kiedy tak mały szkrab się pojawia w okolicy :)
Gratulujemy szczęśliwym Rodzicom i już czekamy na wspólne szaleństwa !!!

wtorek, 25 października 2011

no to sie zaczęło

pojawia się słowo za słowem
takie skomplikowane jak "proszę" i prostsze jak "miś"
jak mam ochotę powtórzę prawie wszystko... tylko że mam ją nie najczęściej :)
sami umieją gadać, to po co mi każą powtarzać?
i tak od dawna wszystko rozumiem i prawie wszystko potrafię po swojemu wytłumaczyć :)
"nie ma mami, tata jeś"
kiedy mam już dosyć kanapeczki czy kaszki mówię "buś" co w wolnym tłumaczeniu oznacza "już"
czy tłumaczenie skomplikowanej zależnosci między imionami cioci Zosi i Basi: "ciocia nie Basia-Basia tu (dotykamy własnych policzków) to ciocia, nie Basia !!!" z grubsza chodzi o to chyba, że małej zdaje się, że Zosia i Basia to to samo imię i że mylimy się mówiąc do cioci Zosia :) bo ciocia-to ciocia :)
a wczoraj przez pół dnia upajając się brzmieniem własnego głosu "tatuuusiuuuu...tatuuuusiuuuu..." "mamusiu" też kilka razy niechcący wpadło :)

czwartek, 20 października 2011

BA-SIA !!!

tak od wczoraj wreszcie ma na imię nasza Bunia zwana do tej pory przez samą siebie Ają :)

cioci Zosi udało się coraz bardziej rozgadującą się pannicę przekonać, że jednak tak właśnie brzmi jej imię i od tej pory jest ono powtarzane często i radośnie ku uciesze i lekkiej zazdrości (że nie przy nich był ten pierwszy raz) rodziców i braci

tworzone też są coraz bardziej złożone wypowiedzi

młoda ląduje zwykle nad ranem w łóżku rodziców, niedługo potem najczęściej przyszlusowuje też Szymo z hasłem "mamusiu przytul"... ale ostatnio usłyszał stanowcze: "mama moja. ja mami. do tati ty !!!"

piątek, 14 października 2011

śpiewanki

ostatnio w naszym domu bardzo trudno o ciszę
Szym przynosi z przedszkola mnóstwo fajnych pioseneczek, a że facet "ma talent i nie waha się go użyć" wyśpiewuje nam całe dnie przeróżne kawałki

"pewien bardzo mały miś
do przedszkola przyszedł dziś
i wyszeptał mi na uszko
że najlepiej jest w maluszkach"

tak sobie na przykład podśpiewujemy... a potem...

"nananana nana miś
tetetete tete dziś
lalalala lala lala
tatatata ta ta ta..."

mniej więcej tak wygląda aranżacja utworu by Baśka
i tak na zmianę od rana do nocy

Opole albo Mam Talent-murowane
wariatkowo dla rodziców-więcej niż pewne :)

środa, 5 października 2011

107 i 87

takie to liczby centymetrów mama odczytała z miareczki przyklejonej na drzwiach naszego pokoju
imponujące, prawda???

2 latka !!!

ano ano
nie da się ukryć-mimo, że kobietom wieku się nie liczy.... Basik właśnie pokonał trasą dwuletnią !!!
bilansik - gadamy niewiele, ale wytłumaczymy wszystko a już na pewno na swoim zawsze postawimy :)
biegamy, skaczemy, wspinamy się jak mała małpeczka i ciągle się cieszymy
nocnika używamy jak nam się chce
sami się ubieramy, rozbieramy, zakładamy i zdejmujemy buty... w najbardziej zaskakujących porach i miejscach
mamy tatę i najstarszego brata owiniętych dookoła paluszka, a nad średnim ostro pracujemy
mama się nie liczy, bo ona i tak daje się wodzić za nos całej trójce

podsumowując...... jestem koooobieeeetąąąąąąąąąą :P









czwartek, 29 września 2011

ojjjjjj ale się działo !!!

mama nam się postarzała !!! i wszyscy to świętowaliśmy przy ognisku, które okazało się grillem :)
szalona imprezka zorganizowana przez tatusia i starszego braciszka zgromadziła tłumy i mamusię wprawiła w szok i wzruszenie jednocześnie

mama przy taj okazji uświadomiła sobie, że ma naprawdę wielu ludzi, którzy są dla niej ważni w życiu, tłum, który ją otoczył z okazji urodzin to też nawet nie połowa z nich... i to jest chyba najważniejszy bilans minionych latek - i największe, najmilsze bogactwo

no i oczywiście zaangażowanie "starszych dzieci" w organizację - do dziś mamusię rozczula

jest się z czego cieszyć - tacy faceci !!!

niedziela, 18 września 2011

rysujemy malujemy

i bardzo to lubimy
a mamę przy okazji zadziwiamy

bo Szymo zwykle może i chętny do prac plastycznych ale zdecydowanie talentów w tę stronę nie objawiał (w przeciwieństwie do śpiewania)
któregoś dnia ciocia Zosia przyniosła rysunki jakie dla niej stworzył nasz kolega Szymon-2 ;) czyli jej poprzedni podopieczny
a na tychże rysunkach-samochód z kierowcą, kierownicą i światłami, dom, chmury, deszcz oraz Ciocia, Szymon i jego Tata, słoneczko... wszystko to sobie nasz Szymo obejrzał, popatrzył... a po południu, kiedy też z Basiorkiem siedli do rysowania... hmmm... pojawił się na kartce samochód - z kierowcą, kierownicą i światłami, fachowe z dużą ilością promieni słoneczko, a i deszczowe chmury z padającym deszczem... a dzień wcześniej były zasadniczo maziaje :) ot-wyrosło :)
kolejny dzień był z farbami i tu powstało kilka przemalowanych na wylot dziur - to Basia ;) oraz piękny, wyraźny i nie budzący wątpliwości HELIKOPTER Szyma !!!
i tu kolejny mały szok- Basik popatrzył, popatrzył... i na kolejnej kartce zamiast maziajek na wylot-stworzył coś co da się również podciągnąć pod helikopter, wierne acz lekko nieporadne naśladownictwo pracy brata :) opatrzone dla niedowiarków komentarzem "wrrrrrrrrrrrrrrrrrr" :)

niesamowite jak się ta młodzież nawzajem do działania mobilizuje... a mama pęka z dumy...

czwartek, 15 września 2011

wakacje.....

achhhhh
były były i się skończyły
niestety
z właściwym sobie fuksem zaliczyliśmy prawie dwa tygodnie prze-pięk-nej pogody w przepięknej Wisełce
takie Wiślane wakacje w tym roku-najpierw Wisła potem Wisełka :)
morze było
wielkie fale-wtedy Szym z wrodzoną sobie ostrożnością wycofywał się przy pomocy Pawła na z góry upatrzone pozycje na suchym piasku
a potem fale mniejsze aż do prawie niewidocznych... no i się zaczęło
rękawki do pływania nabyte przez mamę tuż przed wyjazdem... i bieeeegiem w morze aż po nos... i znów na plażę... i znów... i znów...
w tym czasie Basiula uskuteczniała warsztaty z budownictwa i hydrologii zupełnie nie zainteresowana moczeniem swoich książęcych czterech liter w zimnej wodzie
do czasu - bo nadszedł moment, że piasek stał się dla jej książęcej mości za nudny i raczyła zamoczyć się z grubsza po uda - z dziką radochą ale nie tracąc nic z godności :)
Był domek na drzewie - atrakcja niessssamowita dla obydwojga plus tatuś oraz oczywiście stressss dla mamy
no i był batut do skakania nie wiedzieć czemu przez wszystkich zwany trampoliną... czyli jazda - kiedy tylko sprzęt owy pojawiał się na horyzoncie Baś wyrywała do niego z radosnym okrzykiem "op!op!" i jeśli tylko był tam chociaż ułamek dla niej miejsca-ściągnąć ją z powrotem graniczyło z cudem

niestety skończyło się skończyło i zaczęliśmy nieodwołalnie nowy rok szkolno-przedszkolno-nianiowy
Krzychu czuje na karku powiew matury... no chyba bardziej mama czuje, przynajmniej poziom przejęcia obydwojga na to wskazuje
Szym rozpoczął pełnoprawną i wreszcie ze swoim rocznikiem przedszkolną edukację w grupie Kropelek, okupioną pierwszym tygodniem łez i rozpaczy, szczególnie po spotkaniu poprzedniej siostry wychowawczyni... ojjjj było miękko...
na szczęście jest coraz lżej i coraz rzadziej zaczynamy dzień od negocjacji pt: może dziś nie pójdę do przedszkola?

weekend spędziliśmy w Sulistrowicach
wygląda na to, że należy to odnotować jako pierwsze Szymkowe miłosne zawody
bo jeśli kobieta, którą jestem zauroczony spędza ze mną pół dnia, a następnie po przyjeździe koleżanki nagle traci mną zainteresowanie... no to jak to nazwać??
były nawet łzy i cierpienia młodego Wertera... ech kobiety kobiety
cała sytuacja zakończyła się wręcz niebezpiecznie bo desperackim skokiem ze stołu pingpongowego i odwiedzinami na naszym ulubionym już oddziale chirurgii dziecięcej-na szczęście skończyło się stłuczonym jedynie łokciem i zepsutym nieco humorkiem

i pora ruszać w odmęty edukacji czyli nowy przed- i -szkolny rok

wtorek, 16 sierpnia 2011

Dłuuugi wekend

Lody, spotkania z przyjaciółmi i najważniejsze: leśniczówka !!!
Niesamowity dzień z koniem Alaską, psami, kotami, kładem (!) oraz stawem, w którym moczyliśmy się radośnie i po którym pływaliśmy z Tatą tratwą nazywaną malowniczo i niezbyt optymistycznie Titanic'em...
Taki ciepły, leniwy i bardzo ciekawy dzień
A teraz mama właśnie kończy pakowanie nas nad morze !!!
Jutro wyruszamy :)

środa, 10 sierpnia 2011

wakacje, koty, psy i gadanie

czyli cd rozwoju maluchów
coraz więcej słów ale też "tłumaczenia" po swojemu serwuje nam Basiula, czyli "Aja" jak sama siebie nazywa
koty i psy królują w słowniku: więc jest "ples" i jest... "mlaa" i "łałał" jako konik lub ptak :)
kotki są nieodzowne
szczególnie stare kocisko, które jeszcze Jasiek - obecnie świeżo upieczony student medycyny :) dostał od swojego chrzestnego w wieku zapewne 5-6 lat, obecnie zaanektowane przez Lady jest ukochane, niezbędne, potrzebne i zamęczone głaskaniem i przytulaniem ale też nieraz dostawaniem porcji emocji negatywnych z komentarzem "bije!"... po czym przytulania ciąg dalszy - co też się w takiej malutkiej główce wyrabia?
co my zrobimy jak się sierściuch gdzieś zgubi? nawet nie chcę myśleć
kocisko bierze udział w rodzinnych wyjazdach
jest podstawowym rekwizytem do przytulania podczas zasypiania
jest karmione
ma myte łapki (czasem wręcz całe jest kąpane)
ostatnio zostało samodzielnie wsadzone do pralki za namową mamy (papapa!!!), jak tylko pranie się skończyło natychmiast mama była zawołana do łazienki, żeby futrzaka wyciągnąć, po czym już na wysuszenie nie dało się Basi namówić-kot zawinięty w ręcznik powędrował w wózku na spacerek z właścicielką...
robi siku na nocnik (drugi, bo na pierwszym wtedy siedzi Basiula)
pociesza, kiedy coś jest nie tak (jest gwałtownie szukany po każdej kłótni z bratem, upadku bolesnym czy jak ostatnio-po grzmocie w czasie burzy...)

no jednym słowem superniania w wydaniu futrzastym

a co do rodzinnych wyjazdów... po pierwsze ciocia Asia zabrała nas ostatnio na tydzień do Wisły !!!
ale się działo !!! wspaniała czwórca czyli mama, maluchy i ciocia panoszyli się w rodzinnym miasteczku Adasia M :)
do tego trójka Państwa Ł. czyli Asia z Juleczką oraz nieoceniony Bachus :) golden retriver :) idealny na spacery (Baśka lub Szym ze smyczą zakończoną potężną kupą futra i roześmianą mordulą to widok nie do zapomnienia ), niezły jako poduszka (Baśka szczególnie polubiła tarzanie się nosem po futrzaku na podłodze), rewelacyjny jako pomoc psychologiczna w czasie burzy (Bachus Bachus chodź na górę będziesz dziś spał z ciocią !!! Bachusik chodź ze mną na dół do kibelka... hahahaha)
Wyjazd w każdym razie należał do wyjątkowo udanych mimo sanepidowskiego zakazu kąpieli w Wiśle :/ i pogody nieco w kratkę

Po powrocie Szym przezimował jeszcze ostatni tydzień lipca w przedszkolu jako Iskierka - we wrześniu ruszamy z nową grupą Maluszków, zobaczymy jak nasz zaprawiony w bojach Przedszkolak to przeżyje...

Kolejny tydzień bez planu i pełen niespodzianek
W poniedziałek maluchy z ciocią poszły sobie na spacer na dworzec Nadodrze - Szymo jak wiemy jest pasjonatem PKP, w Wiśle dworzec też był stałym punktem atrakcyjnego programu... dworzec i pan Marian maszynista... :) i na spacerku zrodził się pomysł - ciocia z Szymkiem jadą w odwiedziny do Dziadka !!! Spakowali się, pozbierali i następnego dnia wyruszyli pociągiem do Jeleniej Góry z planem przespania się tam i powrotu w dniu następnym
Planem - bo okazało się, że jest fajnie, Jasiek sam w domu też się zasadniczo nudzi... i wędrowcy zabawili w górkach aż do soboty, kiedy to pojechali po nich rodzice i siostrzyczka :)
Młody przewędrował morderczą trasę z Górnej do Dolnej Szklarskiej Poręby :)
Zaliczył bliskie spotkanie nosem z dziadkowym fotelem
A przez ostatnie dwa dni w ramach objawów skrytej choroby sierocej postanowił się odchudzać i odmówił jedzenia
Ale poza tym był idealny i ta pierwsza dłuższa niż dwie nocki rozłąka z rodzicami przeszła całkiem gładko
Rosną nam te dzieci, rosną !!!

Szykujemy się powoli do zmiany kolejnej zasadniczej... jutro nasza Ciocia wyrusza teoretycznie na dwa lata do Szwajcarii... Szym już się dopytuje czy to prawda i że on nie chce i po co ciocia wyjeżdża... hmmmm... no zobaczymy jak to wszyscy przeżyjemy ;)

Mama jak widać usiłuje nadrobić blogowe zaległości, ale właśnie mała paskuda najpierw skutecznie przeszkodziła za pomocą hasła "siiiii" co oznacza: uwaga uwaga !!! chcę na nocnik !!!
Bo coraz częściej jeden pampers wystarcza na cały dzień, czasem przy pięknej pogodzie w ogóle latamy w majtusiach !!!
Teraz zaś z kotem zapakowanym do lalkowego wózeczka, Szymka butach założonych co prawda prawy na lewą nogę i czapce na główce ciągnie mamę za rękę wołając: i-dzie-my !!!
Chwilowo więc... przerwa :)

czwartek, 16 czerwca 2011

kolejny zwariowany miesiąc

za nami :)
postępy Szymuli trudne są już do ogarnięcia
rozmowy zrobiły się filozoficzne i metafizyczne, ostatnio po kilkumiesięcznych bojach Słonko zrozumiało, że wczoraj było wczoraj a dziś jest dziś
no i nie ma już pytania: czy dziś jest już jutro?
powoli kończymy karierę w grupie przedszkolnej Iskierek, bo po wakacjach zaczniemy nowy rozdział w nowej grupie maluszkowej, w nowej sali i z nowymi Paniami... mamusia się stresuje, a Szym po dzisiejszym dokonaniu wyboru nowego, dawno będącego przedmiotem pożądania znaczka z samolotem wygląda na całkiem zadowolonego :)
Basik slicznie mówi "nie", "tak", "łałał"-co oznacza konika :) "pies", "mlaaa" oznaczające kotka, naśladuje samoloty, samochody i motory (szkoła brata) oraz wtrąca swoje trzy grosze w ukochanej piosence "totam" czyli hipopotam robiąc w odpowiednim momencie chórek "ciiiiii"
hipopotam jest przebojem szczególnie samochodowym i nasze podróże wyglądają teraz tak : "totam, totam, totam !!!" "mam puścić hipopotama?" "tak" poparte energicznym i wymownym kiwnięciem głową :) no to puszczamy... i jeszcze raz... i jeszcze.... i jeszcze.... na zmianę z "młodego zielarza" (początek czyli "w poradniku" najczęściej zostaje pominięty) dla Szymka... i znów "totam"... i znów "zielarza".... i już mają rodzice dosyć... ale : "totam !!!" itd itd
podróżować powoli zaczynamy coraz więcej
była Warszawa i Łomianki
była Nysa
było wesele w Turku
są trasy też trochę krótsze
no i niestety na Diferganie... bo teraz już i Basik zaczyna mieć problemy lokomocyjne... no cóż, jak wszyscy to wszyscy :(

właśnie-wesele, a na nim szaleństwa, tańce i swawole :) dzieciaki padły po 22, rodzice trochę później :) a rano-kolejny rajd na I Komunię Michalinki
potem tydzień dochodzenia do siebie i rytmu dnia i nocy :)
ale trochę takich kombinacji nie zaszkodzi, muszą się młodzi przyzwyczajać :)

ach no i nasze nowe nabytki !!! podwórkowa piaskownica z której w ciągu tygodnia 1/3 piasku została rozniesiona po okolicy :) oraz uwaga !!! SIODEŁKO NA ROWER !!!
tata zabiera czasem Szymka a i też już ze dwa razy Basię na wycieczki !!!

i tak nam biegnie czas

zasadniczo wesoło, chociaż martwimy się wszyscy naszym Dziadkiem, który już 4 tydzień jest w szpitalu :( ale podobno powoli się poprawia i mamy nadzieję, że niedługo już wyjdzie !!!

ps z dzisiejszego czytelniczego ranka
bo rano najczęściej ekipa ląduje u rodziców w łóżku ze stosem przytachanych maskotek i książeczek i urządza sobie przegląd-czasem osobno, czasem wspólnie, wtedy Szym objaśnia siostrze cóż tam widać na obrazkach :)
a dziś-książeczka otwarta na obrazku z misiem, który leży w łóżeczku i komentarz: "piii" hm... "miś?" pyta mama -"nie" stanowcze kręcenie główką - "a, mówisz, że śpi?" "tak!!!"
no to kolejne słówko w repertuarze :)

piątek, 6 maja 2011

postępy i niestety choróbska

opowieści co było w przedszkolu, jacy tam są "moje kolegi" i "moje dziewczyny" (no cóż, nieodrodny synuś tatusia!!??) a także opowieści o całym fascynującym otaczającym nas świecie... tym prawdziwym i tym z przebogatej fantazji Szymuli... wspólne z Baśką konspiracje (chodź, schowamy się mamie za łóżko), wspólne zabawy i dzieciowe konwersacje... tak nam ostatnio mijają dzionki :)
Basiul gadanie rozwija powoli ale konsekwentnie
rozczulające są słówka typu "pls" mniej więcej, co oznacza... no kto zgadnie? psa :)
trochę nas prześladują wirusy niestety, ostatnie konsultacje alergologiczne i laryngologiczne ujawniły u Szyma wrażliwość na niektóre pyłki drzew i traw :( a także powiększony trzeci migdałek i zapalenie ucha środkowego :(
ale nie dajemy się i próbujemy zwalczyć to czym się tylko da i próbując uniknąć operacji !!!

niedziela, 24 kwietnia 2011

Święta

ciepłe
rodzinne
spokojne
beztroskie

takie mają być te właśnie rozpoczęte Święta Wielkiej Nocy !!!
takich wszystkim i sobie samym życzymy !!!


jajeczka pokolorowane, koszyczki (sztuk dwa, a jak ) poświęcone i jakoś cudem uratowane przed natychmiastowym pożarciem zawartości... i tak oto rozpoczęliśmy świętowanie

jeszcze zdążyliśmy odbyć wielkosobotni wieczorny spacer z puszczaniem latawców :)

pogoda nam dopisuje, kreacje na jutrzejsze śniadanko u Dziadków lekko letnie więc przygotowane :)
Basiek już nawet od paru dni paraduje w sandałkach-może pora jeszcze nie do końca ta, ale młoda sobie upodobała akurat to obuwie i trudno wcisnąć cokolwiek innego :) no ładnie, już się zaczyna !!!!!!!!!!

sernik właśnie skończył pieczenie się więc mama umyka do łóżeczka ;)

środa, 23 marca 2011

dawno nas tu nie było, czyli.... CZEŚĆ !!!!

właśnie : cześć !!! powitała nas dziś rano z łóżeczka nasza malutka Bunia czyli Basieńka !!!
cały dzień dawała się namawiać na powtarzanie tego dość nietypowego chyba jak na jedno z pierwszych słów :)
pewnie wkrótce się znudzi, tak, jak w zapomnienie poszedł niegdyś bezkonkurencyjny "banan" teraz pojawiający się już tylko sporadycznie, ale wrażenie zrobiła na wszystkich :)
zaniedbujemy pisanie, ale taki to u nas zakręcony czas
mieszka z nami Dziadek, bo po operacji nie za bardzo poradziłby sobie sam... a czas szpitalny i teraz domowy troszkę nas powybijał ze wszelkich rytmów, mama nie nadążająca za niczym już wcześniej, teraz nie nadąża też za samą sobą
z dziadkiem jest sporo zabawy, ciągle coś się dzieje, można mu się wpakować na kolana albo zjeść mu kanapkę (dokonania Basiuli) czy siłować się i przekomarzać a przede wszystkim dzielnie i wytrwale asystować przy codziennym rytuale robienia przez mamę zastrzyku czy też niecodziennym zdejmowania szwów przez Ciocię (oczywiście Szymo)
dzieciaki stale lekko zasmarkane-raz więcej raz mniej, mama też od czasu do czasu nieco zdechnięta... ale za to-leczy się już czym chce, bo od kilku już tygodni Baś została odstawiona od cycula !!!
mimo obaw i oporów mamusi młoda zaakceptowała bez większych protestów w ciągu dwóch czy trzech nocy, że nie dosypia się nad ranem z cycusiem ... i po tygodniu wstawania w związku z tym między piątą a szóstą rano zgrrrroza... śpi sobie grzecznie już najczęściej od 20 do 6-7 :)
czyli kolejna epoka przeszła do historii
troszkę szkoda... echhh....
ale duch w narodzie nie upada, w Warszawie znów urodził nam się kuzyn-tym razem Jasiek :) kolejne dziecko z 17 dnia miesiąca w rodzinie :) styczeń-Szymek, luty-wujek Piotrek, marzec-Jaś, kwiecień-Zosia :) i zostało jeszcze tyle miesięcy... no jeszcze w sierpniu babcia Mirka, to możemy odpuścić, ale maj, czerwiec, lipiec i potem aż do grudnia? szukamy chętnych :)
Szym i Basiula rosną w tempie niesamowitym
młody - coraz bardziej przedszkolaczek, wyśpiewuje nam tu cały repertuar (zresztą bezbłędnie i czysto, zdolniacha) tworzy plastyczne wariacje - bo jeszcze do dzieł to temu troszkę brakuje - zaliczył też pierwszą w życiu karnawałową zabawę !!! po pomysłach na przebranie się za lekarza, potem pirata, dał się chłop omamić leniwej mamusi i pozwolił się przebrać za Indianina - czyli w strój jeszcze po swoim starszym braciszku :)
troszkę się zawstydził na widok siostry Anieli przebranej za czarownicę oraz siostry Benedykty w roli kotka, ale potem już się udało założyć strój i perukę... a teraz co parę dni pada pytanie, kiedy znów będzie bal karnawałowy :)
Jedzenie obiadku zrobiło się łatwiejsze także dla rodziców, bo obydwoje maluchów wcina już samodzielnie, jedynie z niewielkim wsparciem :)
Basik uparty mały pije już nawet samodzielnie ze zwykłego kubeczka (tatuś nauczył :) ) chociaż to już często nie obywa się bez ofiar
poza tym pasją małej damy jest moda - a konkretnie ubieranie na siebie wszystkiego, co uda się znaleźć i nie zawsze w konwencjonalnej konfiguracji
bo czemuż by nie włożyć czapki na nogę a majtek brata na głowę? panie i panowie, trochę wyobraźni !!!
jednak często udaje się ubrać coś całkiem samodzielnie i zupełnie poprawnie - najczęściej niełatwe przecież skarpetki !!! niestety często są to skarpetki brata, dziadka czy mamy, ale - postępy i tak są gigantyczne !!!
zawitała do nas wiosna, mama siedzi po uszy w naszych szafach usiłując jak Kopciuszek oddzielić jeszcze dobre ciuszki od za małych :) oj jest tego troszkę :)
zimowe buty i kombinezony są powoli prane, czyszczone i odkładane do szaf ... ciekawe, co z tego za rok będzie jeszcze choć troszkę na maluchy dobre !!!

środa, 16 lutego 2011

taki duży brat...

... ano postarzał nam się najstarszy, postarzał
mama nie może wciąż uwierzyć w dorosłość swojego pierworodnego, ale stało się : Krzyśkowi stuknęła osiemnastka !!!
prawko się robi, zaraz się zrobi dowód ... oj rodzice się nam starzeją :)

poniedziałek, 7 lutego 2011

jadki-niejadki

czyli raz tak raz tak
są dni, kiedy mama nie nadąża z nakładaniem na talerze, a potem dwa tygodnie-jak obecnie-kiedy każda łyżka zupy musi być pięć razy obejrzana i dwa razy skomentowana
dłuższy czas obyło się bez wirusów poza wciąż się pojawiającymi katarkami, nawet w ostatnią środę udało się wreszcie skończyć Baśkowy cykl szczepienia przeciw pneumokokom... ale już dziś w nocy Szym obudził się z temperaturą prawie 39 stopni :(
przedszkole oczywiście odpuściliśmy, a po południu zwykle bardzo oporny do popołudniowej drzemki Szymuś oświadczył, że chce spać, położył się i zasnął... czyli jakaś infekcja się właśnie rozwija

środa, 2 lutego 2011

wzruszenia... zaskoczenia...

samodzielnie przez Basię zjedzona dziś kaszka
oświadczenie Szymka: "będę witrażystą, będę robił witraże" - to po zaproszeniu przez Ciocię do pracowni znajomego
coraz częściej wspólne zabawy i prowadzanie się "za rączkę" młodej ekipy
Szymka dla Baśki śpiewanie
Baśki głaskanie i przytulanie braciszka, kiedy ten z jakiegoś powodu płacze

takie mamy ostatnio małe, cudowne, słodkie "perełki"...

środa, 26 stycznia 2011

samodzielności coraz więcej

mamusia zostawia nas czasem z różnymi ciociami
najczęściej to Basię zostawia, kiedy ja jestem w przedszkolu, ale zdarza się coraz częściej, że jesteśmy pilnowani we dwoje !!!
a mama leci coś załatwiać-jak wczoraj, kiedy musiała iść na zebranie do Krzyśka, a z nami została pierwszy raz ciocia Zosia
wszyscy przeżyliśmy, my byliśmy bardzo zadowoleni... ciocia po dwóch i pół godzinie nieco wykończona... ale pierwsze koty za płoty-udowodniliśmy mamusi, że się tak da :)
w końcu jesteśmy już coraz więksi i mądrzejsi !!!

czwartek, 20 stycznia 2011

ciocia się znalazła !!!

takim okrzykiem powitał Szym ostatnio rodziców rano
a że "rano" dla młodego to ostatnio 6.30 -o zgrozo- mniej więcej, więc zdziwione i ledwo otwarte oczęta rodzicieli zaczęły na gwałt przyczyny okrzyku szukać... po czym padło pytanie: gdzie, Szymciu? "tam,w łóżku" - się dowiedzieli :)
i tak to został podsumowany pierwszy po dłuższej nieobecności nocleg cioteczki :)

modna ostatnio stała się... hmmmm... zabawa w lekarza
Basia jesteś pacjentem, połóż się, muszę Cię zbadać !!!
i młoda posłusznie rozkłada się na podłodze czy kanapie, podnosząc bluzkę - póki co, bodziak zostaje jeszcze na miejscu ... i Szym np za pomocą klocka przeprowadza szczegółową diagnostykę

jednym słowem ubaw po pachy :)

poniedziałek, 17 stycznia 2011

całe okrągłe trzy lata !!!







wydaje się to wręcz niemożliwe... a jednak !!!
nasz malutki Szymuś jest już trzylatkiem !!!

wczoraj był tort, dużo gości, prezentów i zamieszania ...

a dziś po kąpieli stwierdzenie: mama ja już jestem dorosły, nie chcę na noc pampersa


no, panie i panowie - czapki z głów !!!

niedziela, 9 stycznia 2011

Nowy Rok się zaczął

a my to prawie przegapiliśmy...
bo mama walczy i zwalczyć nie może od tygodnia przed Świętami jakiegoś wirusa paskudnego kichająco zatokowego
ech
dzieciaki trochę podsmarkujące, ale mama chodzi do tyłu :(
Sylwester przekichany jednym słowem ... ale przecież tak łatwo się nie damy

oby do wiosny !!!