poniedziałek, 28 stycznia 2013

czemu nas tu nie ma

ano co się tłumaczyć będziemy
jakoś tak samo wychodzi... no cóż
a dzieje się jak to przy dwóch wyjątkowo żywych sreberkach do przewidzenia sporo i żal, że się to jakoś samo nie zapisuje...
były jasełka dla Babć i Dziadków
król Szymon swoją rolę wykonał perfekcyjnie z miną godna prawdziwego monarchy, dostojna i poważną
gwiazdeczka Barbara też zaświeciła jasno na "firmamencie sztuki"
obydwoje zaraz po zakończonych występach rzucili się w wir wyjadania smakołyków z zastawionego stołu, więc trema ich jak widać nie zjadła :)
a w międzyczasie... Szymon trzykrotnie, bo na trzech imprezach zdmuchnął w sumie 15 świeczek-po 5 na każdą :)
w konkretnym urodzinowym dniu serniczek na zimno spożyty został w ścisłym domowym gronie, a o pamiętnej godzinie 18 Szym uświadomiony przez rodziców, ze to właśnie JUŻ pobiegł do pokoju sprawdzić natychmiast na miarce o ile właśnie urósł :)
natomiast niedziela upłynęła pod znakiem imprez ogólnych :) czyli rano Dziadkowie i Ciocia z Wujkiem oraz Zuzą, a po południu Chrzestni z Latoroślami i Znajomi z Przedszkola
było rycersko, zamkowo i całkiem udanie
a na pewno radośnie i szumnie
mówiąc w skrócie - Szósty Rok Życia Szymona oficjalnie rozpoczęty

w innym "międzyczasie" młodszy jak to Szym określił o jeden dzień od niego Dziadek świętował rozpoczęcie Roku 81 :)
zrobiliśmy szybki desant do Dziadka i imprezę-niespodziankę
nam się podobało, mamy nadzieję, że Jubilatowi również :)

i kolejna migawka to wizyta kolędowa.... dzieci ekspresją i szybko osiągniętą swoboda zdominowały to spotkanie dokumentnie... oj będzie Ojciec te filozoficzne dysputy długo wspomniał... czy da się zmienić parafię bez przeprowadzki? bo my już raczej tu na czarnej liście... :)

kilka dni temu poszaleliśmy też jako Rycerz oraz Polarny Niedźwiadek na zabawie karnawałowej w przedszkolu...

teraz niestety sobie trochę te intensywne czasy odchorowujemy
Niedźwiadek wieczorem po imprezie był już Rozpalonym Niedźwiadkiem, a chwilę po tym Mamusia została równie Rozpaloną Mamusią...
Młoda wyszła z tego w dwa dni... no a mamusia oczywiście walczy nadal

na dworze za to biało choć coraz więcej szarości... oby do wiosny???

czwartek, 3 stycznia 2013

tak to się może rok zaczynać !!!

mamy nowego kolegę :)
młodszy Brat Hani i Martusi przyszedł dziś na świat z 3100 gramami wagi, 52 cm wzrostu i całymi 10 punktami :)
nie możemy się napatrzeć na mmsową fotkę, gratulujemy i czekamy na poznanie się "w realu" :)

środa, 2 stycznia 2013

2013 oficjalnie rozpoczęty !!!

Sylwestrowym szaleństwem do prawie 5 nad ranem, przetańczonym i okupionym "strzykaniem w kręgosłupie" połączonym z szaleństwami na zmarzniętym jedynym w okolicy śniegu i spacerem prawie górskim na zakończenie wyjazdu, rozpoczęliśmy Nowy, w planach oczywiście najszczęśliwszy z możliwych -czego sobie i wszystkim czytaczom życzymy - rok :)
Rodzinka bez Najstarszego, który oczywiście wolał nie wiedzieć czemu spędzić ten czas w nieco innym niż 3 i 5 latków oraz zasuszonych Staruszków gronie, wyszalała się na wyjeździe w Dusznikach, w pogoni za białym szaleństwem odnalezionym  w nieco ograniczonej formie, ale zawsze chociaż tyle, w Zieleńcu :)
Z zestawem Krewnych-i-Znajomych-Królika (no może nie dosłownie, ale też na Ka) tanecznym krokiem weszliśmy w 2013 czyli oczywiście NASZ ROK :) jak wszystkie poprzednie, no ale wiadomo, ten będzie kolejnym NAJLEPSZYM :)
Dziś mamusia reperuje nadszarpnięty nieco i przeciążony kręgosłup :)
A tatuś oczywiście nie darował sobie zaliczając małą "przebieżkę" z Dusznik do Zieleńca... ci co byli wiedzą, jak tam jest "po płaskim" więc chwała mu za dotrzymywanie mimo to kroku roztańczonej mamusi i przetrwanie w szampańskim humorze do rana :)
Maluchy swojego Sylwestra też oczywiście miały, były tańce i zabawy, szampan Pikolo (Baś pogardziła zdecydowanie tym słodkim gazowanym paskudztwem :) zimne ognie i stanowczo zbyt dużo słodyczy :) no przecież raz w roku...
Wcześniej zapomniane w opisie Święta jak zwykle w rozjazdach między Dziadkami :)
Wigilia bliżej, dwa dni nieco dalej
Pogoda pod kompletnym psem, zero śniegu, wiatr, deszczyk i takie tam, więc Święta zasadniczo statycznie domowe, jedynie spacerki niewielkie dla zdesperowanych :)
Za to za radą tatusia pierwszy raz mamusia naprawdę na Święta wyluzowała i zamiast wściekać się, marudzić i "zarzynać" postawiliśmy na zabawę, uśmiech i odpoczynek, zero stresu, że pierogi w tym roku się zrobić nie zdążyły, a pierniczki nieco za późno więc pewnie nie zmiękną... (a te zrobiły niespodziankę, zmiękły i były przepyszne)
Choinka stoi i pachnie, trudno, że na tle niezbyt umytego okna, za to z wielką przyjemnością i bez awantur ubrana cieszy jak nigdy :)
To wszystko na rozbieg tego już rozpoczętego Szczęśliwego Nowego :)

Czego Wam i sobie życzę oczywiście !!!