poniedziałek, 27 grudnia 2010

Święta i banany

ano Święta były... i się skończyły...
takie krótkie w tym roku, bo weekendowe, ale cóż-na kalendarz wpływu nie mamy :)
piątkowa Wigilia z emocjami odbyła się w naszym domku
a z emocjami, bo w czwartek zadzwoniła siostra z przedszkola żeby przyjechać po Szymcia bo... obudził się po leżaczkach z 39 stopniową temperaturką... no tak-Święta...
na szczęście potrwało to dwa dni, temperatura podskakiwała i spadała po Ibupromie... i póki co-tyle
co to było-chyba się już nie dowiemy- i dobrze
zaryzykowaliśmy podróż do Jeleniej na pierwszy i pół drugiego dnia Świąt
a tam-wiadomo, KOTY
czyli słyszeliśmy na okrągło główne "słowo" wypowiadane przez Baśkę: "laaa"
bo tak zewoluowało słynne "mlaaauuu", niestety odchodząc już do lamusa :)
no i oczywiście jeszcze "cici-cici"

za to "bana" zyskało piękna końcówkę, brzmi teraz zupełnie prawidłowo "banan" :) i jest wypowiadane w całkiem adekwatnych sytuacjach, po sugestii mamy na przykład "zjemy teraz jabłuszko" :) albo "no chodź, mam dla Ciebie zupkę" :)

nocniczek używany jest coraz częściej skutecznie
wręcz z zaskakującym ostatnio epizodem, kiedy to Basiula siadając sama (w ubraniu) na nocniczek zaczęła "postękiwać" znacząco, mama szybko pomogła zdjąć ciuchy i pampersa i po chwili w nocniczku wylądowało co trzeba !!! chyba, powoli bo powoli, ale nadchodzą zmiany :)


przed Świętami nie zdążyliśmy z tego wszystkiego, więc teraz, już po, życzymy wszystkim spokoju, życzliwości i radości-przez calutki rok, nie tylko od święta !!!

wtorek, 21 grudnia 2010

artystycznie

zaczęło się
Szym jako coraz bardziej Dojrzały Przedszkolaczek wystąpił dziś w ambitnej roli Pasterza w jasełkach
bez stresu widocznego przy poprzednich próbach występów w tzw "małym przedszkolu" wyszedł na scenę, odtańczył i odśpiewał co potrzeba
mamusię dławiły łezki wzruszenia, Baś siedziała mamie na kolanach jak zaczarowana...
potem sprzątnęliśmy sporo z tego, co stało na stołach... echhh... było słodko, ciepło i bardzo miło
jednym słowem czasy przedszkolno-szkolnych przedstawień nadeszły :)
takie fajne, fantastyczne czasy :)

pogaduchy

- niunia wiesz co jemy? powiedz "banan"!
- bana
- no, dobrze :)


- niunia nie możesz jeść żelków, za mała jesteś !!!
- da! da!
- nie dam, no mówię, że nie możesz. musisz trochę jeszcze urosnąć, malutka jesteś!

- jak tata wróci pójdziemy na sanki
- tata !
- no tak, jak tata wróci
- tata !
- ale jeszcze nie wrócił, choć, zawołamy kotka, razem: kici kici !!!
- kici
- no wołaj wołaj, a ja sobie poczytam

czyli rodzeństwo zaczyna się w dosłownym znaczeniu "dogadywać"

czwartek, 9 grudnia 2010

kici kici, miaaaauuuu i bammm !!!

... czyli słychać u nas coraz ciekawsze dźwięki
wszechobecne i wieloznaczeniowe "ba" pozostało w znaczeniu "daj" na zmianę z "yyyy", które jak to cioteczka nazywa ma trzy stopnie intensywności-coraz głośniej i z coraz bardziej przeraźliwym piskiem- czyli" daj"..."daj mi to szybko" i "daj mi to natychmiast (i tu kilka inwektyw)"
natomiast wcześniejsze znaczenia "ba" takie jak "piłka" oraz "upadło mi" czy "ja upadłam" zastąpiło piękne i smakowite "bammmmmm"
nawet kiedy ostatnio podczas kąpieli (najczęściej teraz wspólnej z bratem, w dużej wannie i z pianą) udało się pannie zanurkować nosem w pianę, to po wydostaniu się na powierzchnię i wstępnym ochłonięciu oświadczyła dobitnie i wcale nie smutno "bammmm" :)
bo wanienka odeszła już do lamusa !!! konkretnie to wróciła do właściciela, któremu właśnie urodził się malutki braciszek :)
różne przedmioty odchodzą w zapomnienie-czasem przez pośrednictwo allegro :) np nasz "leżaczek"-fotelik na kółeczkach, wysłużony przez ponad pół roku... "duże" i miękkie krzesełko do karmienia, zastąpione teraz przez "dorosłe", takie samo jak miał brat-mamy teraz komplecik :) ciuszki maluszki znikają oddawane właścicielom lub przekazywane nowemu pokoleniu...
a sławne "bammm" robi się też wszystkim co się dorwie w łapki, najlepiej-z wysokości fotelika do karmienia... a że czasem jest to miska zupy czy kaszy... to przecież mamy problem...
próbuję samodzielnego jedzenia-właśnie kasza czy zupka trafia do pysia i w okolice za pomocą łyżeczki ale też czasem łapką - marcheweczka z pomidorowej czy makaronik tak się sympatycznie dają łapką wyłowić... pyyyychaaaaa....
bo pokrojone jabłuszka czy banany no to już żadna filozofia-wcinam dopóki mam ochotę, a reszta... no cóż... "bammmmmm"
zostaję też ewidentnie kocią mamą
nie przejdę obojętnie obok żadnego kota, a jest ich w naszych okolicach sporo-teraz, w zimie, czasem któryś śpi na naszej wycieraczce na balkonie... a ja spędzam pół godziny obserwując go zza szyby
pięknie, zwijając języczek w rurkę robię "miau" które w moim wykonaniu brzmi jak "mmmlaaaauuuuu" oraz wołam kotki fachowym "cici"
na widok taty wracającego z pracy wołam "tataaaaa"
czyli trudna sztuka konwersacji przestaje być dla mnie tajemnicą
jestem też coraz bardziej zaznajomiona z przedszkolem-jeżdżę do niego często z mamą zawożąc lub zabierając braciszka
biorę udział w imprezach-ostatnio np byłam na przedszkolnych Roratach, kiedy indziej widziałam Świętego Mikołaja-nie zrobił na mnie wrażenia, ciekawsze było krzesełko, na którym prawie siłą zostałam posadzona przez brata i tak sobie grzecznie siedziałam przez ponad 15 minut :)
za to Szymuś...
najpierw już w nocy z 5 na 6 grudnia nie mógł zasnąć z emocji... nawet raz wołając tatę oświadczył, że nie może spać, bo się boi Świętego Mikołaja...
potem przeżywał tak bardzo popołudniową przedszkolną imprezę, że potem już w jej trakcie, kiedy Aniołek wyczytywał kolejne dzieci pytał za każdym razem "to już ja?" :) a kiedy był "już On" pobiegł do Świętego na lekko drżących nóżkach, zgarnął paczkę i zwiał ze sceny szybciej niż na nią wbiegł... z wypiekami na buźce...
potem jeszcze trochę odreagowywania przy ubieraniu się i drodze powrotnej... w każdym razie mama wróciła mokra i wykończona :)
a panienka... no cóż, ponieważ była za malutka na paczkę, sama zorganizowała sobie imprezkę i zanim mama zorientowała się, co jest grane, ze sporego Mikołaja z piernika, który Baś dorwała, zostało już niewiele ponad połowa :D
czyli na miód uczulenia raczej nie mamy :)
Szymek przez ostatnie 3-4 tygodnie rozwinął nam się niesamowicie
dyskusje są już na poziomie bez mała akademickim :) a problemy bez mała egzystencjalne... ostatnio "Basia gdzie masz siusiaka?"
każda odpowiedź mamy czy taty kwitowana jest pełnym zrozumienia i akceptacji dogmatycznej prawdy "acha" :)
wspólne zabawy odbywają się coraz częściej, konflikty też, ale ogólnie wygląda na to, że ekipa się lubi :)

poniedziałek, 22 listopada 2010

zmiany zmiany....

cioteczka pofrunęła... ziuuuuu !!!
byliśmy, sprawdziliśmy, pomachaliśmy :)

no i zaczęła się nowa epoka

mamy więcej mamy, mama ma więcej NAS :)

oj coraz więcej i więcej :)
nie da się NAS nie zauważać czy ignorować
jest nas pełno
i wszędzie :)
ostatni problem-gdzie jest ten Mikołaj Święty??
bo rodzice o nim opowiedzieli, obiecali, że napiszemy list do Niego... a ja przecież chcę helitopter... albo samolot pasazerski... zależy od dnia i humoru :)
no i jak to tak żeby trzeba było na to tyle czekać !!! ja chcę go tu i teraz i dziś !!!!!
czyli mówiąc w skrócie-chce pojechać do Świętego
i nie bardzo chcę słuchać, że się tak nie da, że trzeba napisać, poczekać... no bo co w końcu ????

Baśka sprawy jeszcze nie rozumie, to ja za nią się dopytuję: kiedy dostaniemy te prezenty, ja i niunia??

zmogło nas ostatnio paskudnie, aż do antybiotyków niestety :(
w moich płuckach wujo cos tam wysłuchał, pare dni potem tez u Basi... i nie było na co czekać, amoksiklaw poszedł w ruch
chociaż mała niemądra pluła nim i cyrk robiła co 12 godzin regularnie
nie to co jej starszy mądry braciszek-trzeba to trzeba, połykamy i z głowy

mama zdążyła nas przed choróbskami zaszczepić: przeciwko pneumo-Baśkę i meningo-mnie
miłe to nie było, ale byliśmy obydwoje bardzo dzielni

teraz znów chodzę do przedszkola i jestem całkiem grzeczny... najczęściej...
no i jeszcze jedna epoka się skończyła !!!
mieliśmy pożyczoną wanienkę, jeszcze dla mnie jak miałem trochę ponad pół roku
teraz jeszcze kąpałem się czasem jeszcze w niej, a Baś to w ogóle prawie zawsze...
i skończyło się !!!
niedługo urodzi się mały dzidziuś i trzeba było oddać wanienkę jego mamusi :)

teraz kąpiemy się już zawsze w dużej wannie !!! często razem :)

a ja zasypiam nadal przy muzyce lub bajce z magnetofonu lub mp3
ostatnio-hitem są piosenki z pory na Telesfora :)

aaaaa w sobotę byliśmy z mamą na KUKIEŁKOWYM PRZEDSTAWIENIU !!!
była bajka o Królewnie Żabce
patrzyłem jak zaczarowany, ale przez cały czas mamę trzymałem za ręce ;)
dopiero po przedstawieniu poszedłem pooglądać lalki, bo można było nawet brać je do rąk !!!
było na prawdę fantastycznie
a pani aktorka zaprosiła mnie na kolejne przedstawienia... i chyba się z mamą skusimy :)


a no i jeszcze nowiny :)
urodził nam się kuzyn :) daleko, gdzieś w Niemczech, ale-rodzina !!! :)

i trochę bliżej: Marysia, Zosia i Mikołaj mają braciszka !!! jeszcze maluśkiego i w brzuszku u cioci, ale już wiedzą, że będzie Franio !!! czekamy-ekipa wakacyjna nam się powiększa z roku na rok !!!

wtorek, 26 października 2010

oj ta mama !!!

tak zaniedbuje pisanie !!!
a tu ciągle coś się dzieje !
siostra mi rośnie, mamy coraz ostrzejsze starcia na tle zabawek, a najczęściej Baśki niszczycielskich zapędów do moich budowli i układanek... ale też miewamy momenty świetnej zabawy, rzucania do siebie piłką czy puszczania samochodzików
nawet ostatnio uczę młodą układać moje ukochane puzzle... a właściwie to podawać mi elementy :) nieźle jej to nawet idzie :)
przedszkole ruszyło już pełną parą
a ja jestem pełnoprawnym przedszkolaczkiem !!!
tworzę różne plastyczne prace , ostatnio z liści jesiennych i kasztanów, wcześniej z piórek, farbami, kredkami...
nie wiem czemu tylko mama nie może zgadnąć nigdy co też to miało być... ale spokojnie, artyści często bywają niezrozumieni... ach...
ciocia nam się powoli zbiera do wyjazdu i mama próbuje ułożyć nam i sobie "plan życia" bezciocinego... na pewno będzie... hmmm ... inaczej?
bo cioci pomysłów to nikt nie zastąpi
ostatnio wróciłem z przedszkola oświadczając od progu: mamo! porwałem tramwaj!
i było to prawie -prawie zgodne z prawdą, gdyż cioteczka w ramach rozrywki dogadała się z panem motorniczym, który pozwolił mi cały przystanek przejechać na swoich kolanach!!! moglem nawet DZWONIĆ !!!
no powiedzcie z kim byłoby mi tak samo !!??
tatuś z wujkiem za to zorganizowali mi i Baśce oglądanie ćwiczeń lądowania helikoptera!!!
aż dostałem drgawek z emocji, ale wrażenie było wielkie, bo staliśmy bardzo blisko i był huk, wiatr... i w ogóle mnóstwo wrażeń !!!
a na koniec razem z wujkiem nawet mogliśmy do tego helikoptera wejść !!!
obejrzeliśmy też samolot stojący w pobliżu
Baś za to swoje pierwsze kroki w bucikach (bo w domu to lata w skarpetkach, jak ja) postawiła na płycie lotniska !!!
co z tej dziewczyny wyrośnie???
bo ze mnie to już wiem: będę pilotem helikoptera i lekarzem i będę ratował ludzi jak ich będzie boliła głowa
albo jak będzie wypadek

no to mamy plan przyszłości ustalony

teraz już tylko trochę edukacji-i gotowe
a edukacja też już rozpoczęta
wiem już jak wygląda moje imię napisane-rozpoznaję je wśród innych !!!

bo, jak mówiłem-jestem już zupełnie dużym PRZEDSZKOLACZKIEM !!!

niedziela, 17 października 2010

"lala" i biegiem... oraz... nocnik !!!

Baś pokazuje paluszkiem i mówi "lala" :)
poza tym w repertuarze nadal "mama" "tata" i słowo "ba" które ma wiele znaczeń: głównie "proszę" kiedy mała coś komuś podaje-a robi to bardzo chętnie i z namaszczeniem :), także "dziękuję" kiedy ktoś jej coś poda oraz "daj" kiedy coś chce ...
"ba" jednym słowem to słowo uniwersalne :)

chodzenie jest już podstawowym rodzajem przemieszczania się: na czworaka praktycznie już nie wracamy
za to... próbujemy przyspieszyć poruszanie się... biegając !!!
jeszcze niezbyt sprawnie i zgrabnie... ale mama już się boi ...

zapomniałyśmy o jeszcze jednym: Baś korzysta z nocniczka!!!
no powiedzmy niekoniecznie samodzielnie... to mamusia sadza, kiedy dłużej jest suchy pampers ale praktycznie za każdym razem szybciutko kończy się to sukcesem :)
taka już duża dziewczynka !!!

czwartek, 14 października 2010

trzydnióweczka...

w końcu trzeba było zaliczyć i to
troszkę się smarkała malutka już od paru dni
w czwartek w nocy katarek był na tyle silny że zaczął się też kaszel, więc mama wystraszona poleciała do wujka doktora
na szczęście nic w płucach i oskrzelach nie wysłuchał
ale katary i kaszle męczyły cały weekend
a w niedzielę doszła jeszcze gorączka
bida malutka ani jeść ani w zasadzie nic robić nie chciała, tylko mamusia, cycuś i spać
dziś w końcu się wyjaśniło - po trzech dniach gorączki - wysypka
no to trzydnióweczka jak złoto

Szym za to dwa dni nie chodził do przedszkola, bo też lekko się smarkacił i kaszlał
dziś rano obudził mamusię słodziutko: "czy my dziś wreszcie możemy pójść do przedszkola????"
a ponieważ "objawy" już się skończyły - poszliśmy :)

teksty Szymuli rozbrajają nas oraz siostry i panie w przedszkolu cały czas
"ale mamo ja składam te obrazki jeszcze i musisz poczekać bo nikt tego za mnie nie zrobi!"
dziś też rozmowa przez telefon (zabawkowy): "tak tato, już kończę i się zbieram...tak...niedługo będę, poczekaj..."
nie da się nudzić z tym szkrabem :)

poniedziałek, 4 października 2010

ROCZEK !!!

Maleńka nasza Basieńka właśnie skończyła pierwszy roczek życia !!!
Już dwa torciki mama zmajstrowała :)
W sobotę byli Dziadkowie, Babcie oraz Wujostwa z Kuzynami a przed chwilą skończyliśmy imprezkę z Chrzestnymi i Przyjaciółmi :)
Poważny wiek-cały JEDEN ROK
Maluśka książkowo zaczyna chodzenie-dokładnie na roczek
Ślicznie prezentuje się na chodząco w sukieneczkach, chociaż wygodniej jest w dresikach i porteczkach :)

Kiedy nam to przeleciało ?!

Wszystkim serdecznie dziękujemy za życzenia i życzliwą pamięć !!!

czwartek, 30 września 2010

a jednak chodzę :)

no niech wam będzie
jak już muszę-zaczynam chodzić
roczek za kilka dni więc moje 3 do 5 kroczków zamieniam powoli w wyprawy długości 7-8 czy 10 np z kuchni do pokoju :)
powoli i bez pośpiechu, zupełnie inaczej niż starsi bracia zaczynali

środa, 29 września 2010

mama !!!

dokładnie tak: mama !!! całkiem świadomie, celowo i najczęściej z wyrzutem w głosie mówi niunia :)
poza tym nadal "ba" czyli "bam" jest ulubionym słówkiem i oznacza rzucanie, piłkę a czasem ... diabli wiedzą co :)
poza tym jest jeszcze "da" co znaczy "daj" lub "proszę" ;) przy podawaniu czegoś
oczywiście "pa" - wiadomo kiedy
jeszcze cmokanie jak dawanie buziaków-to robi rozbrajająco
i "babababababa" najczęściej wtedy, kiedy nie chce już jeść zupki czy kaszki i kręci gwałtownie główką na "nie", żeby mama nie trafiła łyżką do buzi
często też dopomina się o tą łyżkę, bo chce sama.... nią pomachać :) oczywiście dokładnie rozchlapując zawartość... żeby potem trafić już pustą do buziaka :)
no i chodzenie-coraz śmielej, coraz częściej po 4-5 kroczków... i do przodu !!!

Szymo za to zaskakuje swoim gadaniem :) coraz trudniejsze słowa udają się bezbłędnie
"poproszę o jogurt poziomkowy" już nikogo nie zdziwi
"koncentrat pomidorowy" zaserwowany ostatnio mamusi również...
a swoje "czemu??" czasem z własną odpowiedzią "bo nie ma dżemu" doprowadził do perfekcji :)

wymiana garderoby w toku- młoda już 80-86, Szym 104-110... rośniemy !!!

sobota, 25 września 2010

chodzenie jest nudne...

... dlatego Baś wcale bardzo się do niego nie pali
próby są wciąż i coraz bardziej udane, rzędu dwa-trzy kroczki, najczęściej np z piłką w objęciach (bo inaczej-jak już ustaliliśmy-nudno) ale na próbach się kończy
za to wspinaczka-oooooo, to jest to !!!
czemu by nie zawojować szafki na rtv wykorzystując drogę krzesełko-stolik-szafka?
albo Szymkowy tapczanik - idealny, żeby na niego wejść i podskakiwać (trochę te niskie barierki przeszkadzają, ale co tam) przyprawiając mamę o palpitacje serca?
albo podstawka w łazience, ta, na którą Szym staje żeby umyć ręce-toż to wspaniałe miejsce żeby ćwiczyć równowagę ... i nerwy mamusi...
a piłka jest ulubioną i ukochaną zabawką
służy do turlania się brzuszkiem po niej i spadania z głośnym śmiechem i okrzykiem "ba" co oznacza "bam"
"bam" robi się również rzucając piłkę fachowo, czasem nawet trafnie w kierunku brata
lub zrzucając ją np z wózka czy wysokiego krzesełka - a potem włączając decybele, żeby ktoś wreszcie do jasnego itd ją podał !!!
decybele mamy w ogóle dobrze rozwinięte... w końcu jak się jest najmłodszym dzieckiem w rodzinie, najmniejszym i w dodatku przedstawicielką "słabej płci" trzeba umieć o swoje walczyć
no to walczymy
skutecznie, bo najczęściej każdy próbuje jak najszybciej uciszyć potwora :-)

Szymo za to przedszkolaczek pełną buzią
podoba się nam w przedszkolu i chętnie tam biegniemy co rano - a to miłe i rodzicom stres "zostawiania" płaczącego dziecka został podarowany

a na dworze pięknie, zaczęła się złota jesień... mamusia się postarzała, jak zawsze pierwszego jej dnia...
a Krzychu zrobił mamie super niespodziankę :-)
wyrwali się wczoraj wieczorem staruszkowie na pierwszy "klubowy" koncert Krzyśkowego zespołu ;-) i mamusia dostała piosenkę z dedykacją... ale młody zapunktował :-)

dla zainteresowanych - w sznurkach dodamy zaraz link do strony zespołu - a warto posłuchać, warto :-)

niedziela, 19 września 2010

u dziadka i w górach... i pierwsze próby :)

weekend zimny ale pogodny z nami
odwiedziliśmy dziadka i wujkostwo :) trochę poprzestawialiśmy im mieszkania :P
byliśmy też na pięknej wycieczce w górach !!!
niestety trochę krótkiej, bo my jeszcze troszkę podziębieni, a i mamusia coś załapała i narzeka na gardło
ale było pięknie... i chcemy jeszcze !!!
Szym na własnych nóżkach dreptał, Baś pierwszy raz w nosidełku na plecach a nie w chuście-i wszyscy zadowoleni :)
teraz czekamy na piękną jesienną aurę-i dalej w drogę !!!!!
bo góry to jest to :)

a Barbuś coraz odwazniej robi samodzielne dwa-trzy kroczki...

piątek, 17 września 2010

przedszkolaczek

już prawie 3 tygodnie mijają odkąd Szym pojawił się w nowym "dużym" jak to nazywamy przedszkolu
wszystko póki co idzie nadspodziewanie dobrze
dzielny i już nie taki mały Mały zadomowił się na całego, nawet czasem udaje się przespać w czasie leżaczkowania !!! ostatnio do przedszkola wędrują z Szymusiem pluszaczki-a to piesek Ciapek, a to krówka, a to słonik Leon... pomagają w usypianiu :)
mamusia musiała przeprosić się z samochodem, dzielnie walczy z wrześniowymi korkami we Wrocławiu i ze zmienionymi trasami... prawie 3 lata w końcu nie jeździła!!!
a Szymo jak wszędzie, tak i w przedszkolu chadza własnymi ścieżkami - powoli, powoli jakoś się wdrożymy!!!

piątek, 3 września 2010

dialogi

"bababababa" mówi Basia
"baba" odpowiada mama
i znów Baśka: "babababa"
a potem obie krztuszą się ze śmiechu

dom wariatów

dobrze, że zaczął się wrzesień i ja wychodzę sobie na pół dnia do przedszkola
już trzeci dzień dzisiaj
bardzo dzielnie, bez żadnego marudzenia, twardo i bez problemu-idę :)
potem wcale nie chcę wracać
a wczoraj nawet dałem się położyć spać !!!

taki to ze mnie dzielny przedszkolaczek

wybraliśmy z tatą znaczek na szafeczkę-spodobał mi się zegarek
mama się troszkę po cichu dziwiła, że akurat taki, ale już rozumie mój wybór odkąd wczoraj ubierając się po przedszkolu podśpiewywałem "ja jestem pan tik-tak, ten zegar to mój znak..."

ostatnio nauczyłem się zapowiadać swoje postępowanie
kiedy coś mi nie odpowiada, rzucam groźnie: "nie chcę banana, będę rzucał bananem !!!"
zawsze lepiej zapowiedzieć niż wykonać... może poskutkuje bez wysiłku...

wtorek, 31 sierpnia 2010

zaczęło się....

oj zaczęło... tak jakoś z dnia na dzień... niepostrzeżenie... każde stwierdzenie, pytanie czy polecenie zostaje skwitowane niewinnym "a czemu???" i zwykle na jednym "czemu" się nie kończy
komentarza nie potrzeba-kto przeżył z dzieckiem wiek przedszkolny sprawę zna, kto jeszcze nie przeżył-po co straszyć :-)
niestety narastają też konflikty, bo Baś zrobiła się ciut zbyt mobilna jak na potrzeby Szymka :-)
za szybko dobiega, za łatwo sięga po zabawki, rozkłada na części pierwsze skomplikowane klockowe konstrukcje.... a konstrukcje naprawdę zaczynają powstawać imponujące...
"niuuuuniaaaaa !!!!" z wyrzutem w głosie słychać coraz częściej
mama szybciutko ostatnio ufarbowała włosy żeby nie widzieć jak siwieje :-D :-D :-D
no cóż-nikt nie mówił że to łatwe ;-)
mama ma też kolejny raz za swoje... nie myśli się czasem mówiąc, to potem.... echhh... "Szymku podaj niuni zabawkę" ... "co ty mama, zgłupiałaś?"
no i co tu odpowiedzieć, jak samemu tego pięknego zwrotu się niechcący dziecko nauczyło ??
matka gryź się częściej w język !!!
opowieści różnej treści rozbrzmiewają na okrągło, to już ten etap, kiedy zamiast uczyć dziecko chodzić i mówić chętnie nauczyło by się czasem siedzieć i być cicho :-D
no niestety tak to nie działa :-)
"a to ciekawostka" powiedziałby pewnie Szymo tym razem cytując tatusia :-)
jednym słowem ubaw mamy na całego, zdania podrzędnie i nadrzędnie wielokrotnie złożone są na porządku dziennym... i czekamy z utęsknieniem na jutrzejszy dzień, kiedy to rozpocznie się PRZEDSZKOLE !!!
trochę z utęsknieniem, trochę z niepokojem... zaczynamy jutro nowy rok szkolno-przedszkolny...
dzieci się nam starzeją...

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

ech te powroty....


znów jesteśmy w domu
a dopiero co szaleliśmy na piasku i wśród fal... morze nr2 w tym roku-zaliczone...
byliśmy w Łazach z Marysią, Zosią, Mikołajem oraz Hanią i Martusią... a no i z ich rodzicami też :)
słoneczko świeciło nam pięknie czasami, trochę też popadało... cóż się dziwić, w końcu to już druga połowa sierpnia, wakacje się kończą powoli :)
zwiedziliśmy Koszalin, a w nim między innymi zabytkową strażacką remizę z zupełnie nie zabytkowym strażackim wozem, do którego prawdziwy Pan Strażak wpuścił nieco onieśmielonego obrotem spraw Szymka :)
były lody, gofry i wszystko co z atrakcjami nadmorskimi się wiąże

Szymo tym razem nie zabierał ze sobą "wodnych" pampersów, tylko dumnie paradował w swoich nowo nabytych prawdziwych KĄPIELÓWKACH !!!

a Basz- no cóż: podpórki do wstawania na nóżki przestały być konieczne... zaczęła wstawać z pozycji siedząco-kucającej, a nawet już zdążyło jej się to na tyle znudzić, że łapie w rączki COŚ -np wielkie wiadro od klocków- i sobie z tym stoi :)

oboje jakoś przez te wakacje mamusi wyrośli, przegląd szaf znów konieczny...

a w sobotę świętowaliśmy wielką rocznicę dziadków: 40 lat małżeństwa !!! oboje najmłodszych wnucząt w odświętnych strojach uczestniczyło w imprezie, przynajmniej do momentu, kiedy Szym ten strój porzucił pozostając jedynie w majteczkach za to z dłuuuugim wężem ogrodowym... podłączonym oczywiście :)
efekt- wszystko w babci ogródku pięknie podlane, włącznie z rybkami w stawie (????) oraz prawie-prawie Baśką (mama poświęcając własne suche wcześniej buty złapała ją na ręce o sekundkę za wcześnie-bo tak by przecież pięknie i szybciutko urosła....)

a za tydzień-zaczyna się przedszkole !!!
już nie to prywatne, żłobkowe... PRAWDZIWE PRZEDSZKOLE !!!
no zobaczymy jak sobie wszyscy z tym poradzimy ;)

piątek, 13 sierpnia 2010

na własnych nóżkach !!!















stoję już od dawna...
ale od paru dni coraz częściej zdarza mi się stać BEZ PODPARCIA
przez chwilkę, dwie, ale-liczy się, prawda ???

no i mamusia dziś mile połechtana :)
przez łzy bo przez łzy - ale wyszło mi dziś oprócz stałego "tatatata" i "papapapa" ... piękne "mamamama" !!!

wszyscy się dziwią kiedy ja tak wydoroślałam... no tak jakoś, z dnia na dzień ;)

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

ponad miesiąc ??

...nas tu nie było??
tak to już jest z wakacjami, że przelatują stanowczo zbyt szybko !!!

a tyyyyyle się dzieje !!!

byliśmy NAD MORZEM !!!
dwie ciotki, mama i my, namioty, plaże, lody - czyli HEL :)
wyszaleliśmy się porządnie, obydwoje pokochaliśmy Bałtyk od pierwszego wejrzenia :) amok piaskowo-wodny nas opanował, Baś godzinami grzebała łapkami w piaseczku, Szym na zmianę przesypywał plażę do morza lub przelewał morze na brzeg
pogoda nam wspaniale dopisała, aż szkoda, że tylko tydzień byliśmy - ale cóż, pierwsze odwiedziny nad morzem mamy za sobą... a za parę dni jedziemy znowu !!!
ciocia zrobiła też dodatkową nadmorską atrakcję - przejechaliśmy się pociągiem !!! też pierwszy raz w życiu :)
a "mojską latarnię" buduję teraz z klocków kiedy tylko się da
no i opowiadam jak buczą "jibackie kutji", jak krzyczą mewy ... w ogóle ostatnio opowiadam duuuużo
"wujek proponuję żeby popłynąć takim małym holownikiem" - to jeden z mnóstwa ostatnich hitów
w temacie hitów pozostając "wsiąść do pociągu byle jakiego" nadal króluje
Baśka stoi - zasadniczo większość czasu, coraz częściej próbując nie przechodzić na czworaki, żeby się przemieścić - boczkiem np przy kanapie wychodzi już to z grubsza prawidłowo
nauczyła się też, że fajnie się prowadzi wózek za pałąk, kiedy jest się u mamy w nosidełku lub na rękach - no i zdecydowanie tą rozrywkę przedkłada nad samo siedzenie w wózku... nie wiadomo dlaczego nie ciesząc tym mamy...

i najważniejsze !!! mija trzecie tydzień jak Szym obywa się BEZ PAMPERSA !!!
jeszcze bardzo rzadko zdarza się wpadeczka, jeszcze na noc zakładamy - ale całe dnie biegamy w majteczkach i na sucho !!!
czyli dwa i pół roczku pampersowania odeszło do historii !!!

coraz fajniej umiemy się bawić we dwójkę
ostatnio Basz zaczęła podawać rzeczy - więc szymo mówi "Basia daj misia" - Basia podaje - "dziękuję" - i zaraz oddaje " proszę niunia" - a Baś zaśmiewa się na całego
no i "niuniaaaa chooooodź" - czyli ganianie po domu na czworakach... "mama puść niunię żeby chodziła" ;)

wczoraj objawił się tatusiowy charakterek córuni... mama dała ze swojego talerza popróbować schabowego.... młoda aż się cała trzęsła i rączki chodziły :)
następna mięsożerna w rodzinie :)

bo ogólnie z jedzeniem kiepsko, kaszki, zupki nigdy do końca nie zjedzone, w te upały i wakacyjne szaleństwa najchętniej cycuś... no ale ile można ??
troszkę te braki apetytu też chyba przez ząbki, bo właśnie wyhodowaliśmy górne czwórki w ilości śladowej i walczymy nadal !!!

poniedziałek, 28 czerwca 2010

gorąco...

ciuszki coraz bardziej "nieobecne" niż "obecne"
Krzysiek zaczął wakacje :)
a my rozpoczęliśmy sezon pełnoletni pływając sobie łódką po Odrze :)
Szymo grzecznie siedział na ławeczce w kapoku, tak grzecznie, że tata pozwolił mu nawet posterować !!!
potem już się troszkę rozbujał i próbował złapać falę za burtą łapkami, ale i tak było fantastycznie
Basia za to najpierw od wody dookoła wolała wodę w butelce-a właściwie samą butelkę, a następnie stanowczo zażądała cycusia i poszła sobie spać :)
banda nam rośnie i się rozwija... kobita nie tylko już wstaje na nóżki przy czym tylko się da, ale też nawet przy chwiejnych "podporach" coraz lepiej utrzymuje równowagę i próbuje własnych sił-zabiera rączki i zanim klapnie na pampersa chwileczkę "stoi"... no właściwie to przewraca się w zwolnionym tempie :)
mama za to intensywnie myśli gdzie i jak by się tu wyrwać na wakacje... :)

poniedziałek, 21 czerwca 2010

i ochrzczona :)

w minioną niedzielę 20 czerwca o godzinie 16 w kaplicy przy naszym Kościele ochrzciliśmy najmłodszą latorośl :)
było ciepło, słodko i radośnie-szczególnie bohaterka dnia radości swej dawała upust głośny i wyrazisty w ciągu całej Mszy
ściąganie czapeczki, bucików, rajstopek, obskubywanie świecy, poklepywanie lekcjonarza oraz radosne piski i okrzyki trwały przez całą uroczystość
ale dzielny Ojciec Krzysztof jak wytrzymał płacze Szymka poprzednio tak i przetrzymał niewzruszenie Basiuli szaleństwa... no i mamy Małą Chrześcijankę :)

wszystkim, którzy nam towarzyszyli w tym dniu- i tym obecnym i tym, którzy o nas pamiętali- jeszcze raz z całego serca dziękujemy :)

wtorek, 8 czerwca 2010

w góry i... do góry !!!

byliśmy sobie pod Babią Górą
pod, bo na wtaszczanie naszej dwójki na szczyt mamusia się jakoś nie zdecydowała... zamiast tego odwiedziliśmy mamusi koleżankę i moją rówieśnicę Zuzię :) trochę jej przekomponowałem ogródek za pomocą łopatki, taczek oraz wrzucanych do strumyczka kamieni... ale chyba się nie gniewała, bo do samochodu odprowadziła mnie za rączkę ;)
strumyki to w ogóle był motyw przewodni wyjazdu naszego miedzy-powodziowego
ten, który przepływał przez środek naszego trawnika zwiedziłem dokładnie od źródeł do ujścia - czyli między płotem a płotem - miałem w końcu ze sobą kaloszki !!! zwiedziła go też niestety moja pupa, która kaloszków nie miała, ale mamusia za to miała dla mnie zapasowe spodenki :)
najciekawszy był taki nieco większy strumyk, właściwie rzeczka, która po ostatniej powodzi pozarywała brzegi, więc wymagała naprawy... i pracowały w niej KOPARKI !!!
a koparki to od zawsze przecież moja wielka pasja !!!
chociaż kiedy mama spytała ostatnio kim będę jak będę duży - czy może będę jeździł koparką? odpowiedziałem, że nie - będę "pan traż pożajna" :)
schody w naszym wyjazdowym domku też zwiedziłem z góry na dół... jakieś dwa tysiące razy dziennie :)
rosnę jak na drożdżach, spodenki niedawno przez mamę zakupione na rozmiar 98 są już do kostek, te na 104 jeszcze się trzymają ale też zmierzają ku schyłkowi kariery !!!
siostra też mnie goni - robi się coraz dłuższa
no i jej ostatni wynalazek - łapanie się czego tylko można i próby podnoszenia się NA NÓŻKI !!!
zgroza !!! tata przełożył moje książeczki z najniższej półki, z której je ściągała i obgryzała (!!!) na wyższą... no i tym samym zachęcił babę do wstawania :)
kilka razy udało się już stanąć, najczęściej jednak jest to pozycja "wisząca" czyli rączki na czymś wysoko, klęczymy na kolankach i ciągniemy się w górę
no cóż - ćwiczenie czyni mistrza, czekamy w takim razie na pierwsze kroczki ;)
a potem... mama się poddaje :D

czwartek, 27 maja 2010

zabawki edukacyjne

na marudzenie w samochodzie-zamknięta paczka chusteczek higienicznych
na niechęć do siedzenia w wózku-paczka chusteczek nawilżanych
na domowe smuteczki-chusteczka sztuk jeden do porozrywania na drobniutkie kawałeczki

ciekawe kiedy Fisher Price wypuści na rynek zestaw chusteczek w promocji już za 89,90 zeta :)


wiadomość z ostatniej chwili jeszcze: stan uzębienia u Barbary na dziś sztuk 8
prawa dolna dwójka ujrzała światło dzienne :)

środa, 26 maja 2010

świat w biegu i na siedząco

najbardziej zabiegana z nas wszystkich to jest mama....
od półtora tygodnia średnia pociecha dzielnie uczęszcza do przedszkola, co z jednej strony daje nieco luzu mamie a z drugiej "porządkuje" jej czas na poranną wyprawę z podwójnym wózkiem pełnym w jedna stronę a do połowy pełnym w drugą... no i po 4 godzinach tą samą operację wykonujemy na odwrót- połówka w tamtą, całość w tą...
nikt się w związku z tym nie nudzi :)
Szymkowe gadanie trudno już nawet opisywać, po prostu facet mówi wszystko co tylko chce... a czasami też JAK chce :)
czasem tylko mama umie zrozumieć... a czasem nikt :)
ale większość wypowiedzi jest zrozumiała dla ogółu, a czasem mocno zaskakująca, jak stwierdzenia typu: "nie mam najmniejszego zamiaru" czy "nie ma mowy kochana, nie nie nie".... ciekawe, gdzie on to usłyszał...? ;)
no i "mamo ja cię tocham" mamy na deserek prawie każdego wieczora....
w związku z pogodą coraz to lepszą po ostatniej powodzi coraz częściej popołudnia spędzamy sobie na podwórku z całą "bandą" podwórkowych kolegów i koleżanek - niezła ekipa nam się tu zrobiła, współczuję troszkę bezdzietnym sąsiadom - jak wylegną wszyscy to trudno myśli zebrać... no ale cóż - młodość ma swoje prawa.... ;)
w sumie w wieku od Baśki póki co najmłodszej do najstarszego pierwszoklasisty dzieciaków "podwórkowych" mamy 7 chłopaków z Szymkiem włącznie i 3 dziewczynki z Baszką... no i każde z rowerkiem, jeździdełkiem, piłką itp itd...
czyli jest wesoło
Baś póki co siedzi w wózku i bacznie obserwuje biegające towarzystwo... tak tak właśnie SIEDZI
bo od paru dni ta pozycja stała się najczęściej używaną
siedzimy w wózku, siedzimy na podłodze... jest fascynująco- zupełnie inaczej świat wygląda z takiej perspektywy...
a już rwiemy się do prób wstawania... powoli, powoli... i pognamy za resztą bandy na podwórko
na razie pełzanie jest nadal najszybszą metodą dotarcia do celu, próby raczkowania zdarzają się ale to jest nudne i za wolne - na rannego żołnierza zasuwam jak rakieta, to po co kombinować???
menu Baszkowe pomału się rozrasta chociaż tolerujemy tylko wszystko co jest przemielone na absolutny pył -wszelkie mamine próby podania zupki rozgniecionej widelcem, posiekanej, kończą się i tak użyciem miksera bo inaczej mamy jedynie odruch wymiotny i zero jedzenia
ponadto edukacja wczesnoprzedszkolna kwitnie
robimy już "papapa" !!!!!!!!!!!!!
nieco inaczej niż starszy brat zaczęliśmy od powtórzenia słownie "papapa" a dopiero później pokazania gestu
jak tak dalej pójdzie niedługo będą dwie nie zamykające się nigdy buzie...

dziś mama była z dwójką w przedszkolu bo było przedstawienie z okazji Dnia Mamy !!!!
Basz w wózku z maluszkami sobie siedziała, a Szym przyklejony do mamusi półgębkiem w występach uczestniczył... no cóż, najwięksi artyści to przeżywają... trema po prostu... trema :)

środa, 5 maja 2010

poczucie humoru :) i mamy nowego kumpla !!!

pojawiło się i się rozwija
moje poczucie humoru
póki co z uśmieszkiem szelmowskim w kąciku ust pokazuję na mamę i mówię: to jest tata :)
na Basię i mówię: to jest mama :)
a na siebie: a to Basia :)
no takie żarciki po prostu...
albo biorę soczek do picia i udaję: aj to jest gorące !!!
zabawny jestem, prawda??
czasem też zadziwiam wszystkich dookoła doskonałym słuchem... i pamięcią-jak wczoraj kiedy oświadczyłem podczas układania puzzli: "chojelne puźle"... trochę mamusię i ciocię zatkało-oj teraz pewnie będą się przy mnie bardziej kontrolować....
:)
niunia gada swoje "łałałała" "dadadada" "babababa" no i oczywiście "tatatata"...
a mamę poniosło i wczoraj po raz drugi poprawiła jej fryzurę-znów włoski na karku straciły centymetr długości, za to "warstwa zewnętrzna" dorównana jest wreszcie do "warstwy wewnętrznej"-trudno to wytłumaczyć, ale wreszcie (przynajmniej chwilowo) tak nie sterczą :D
wygląda na to, że niedługo przyjdzie czas na podcinanie grzywki, ale jeszcze troszkę wytrzymamy :)
no i moje blond loczki powoli dopraszają się zrobienia z nimi porządku... czyli niedługo "do titieja" !!!

dziś w nocy zyskaliśmy kumpla !!!
Jędruś urodził się o 2.55 a wcześniej długo trzymał naszą mamę w nerwach i niepewności, bo do szpitala pojechali już wczoraj przed południem... ta nasza mama to nerwowa jakaś, strasznie przeżywała tego rodzącego się brata Franka... jakby sama niedawno nie rodziła :)
ważne-że już jest :)
teraz jak tylko już będzie można, a my nie będziemy się smarkać-pojedziemy go przywitać !!!

poniedziałek, 3 maja 2010

wykreślamy też długie weekendy :/

... kaszle katary gorączki s.....czki...
czyli witamy w długi weekend :/

doktorek obejrzał w piątek, posłuchał, nic nie zobaczył, nic nie wysłuchał... poza... wyłażącymi u Szymka szóstkami a u Baszki kolejnymi dwójkami i trójkami...

diagnoza : dw czyli diabli wiedzą

jutro robimy wymaz z gardła i czekamy na cud

echhhhhh...

a z pozytywów:
Baś zamienił dziś swoje "łałałała" "dadadada" czy "gagagaga" na... "tatatata" :)
mamusia zazdrosna, tatuś nie pokazuje-ale dumny :)

środa, 28 kwietnia 2010

kręciłam się.... kręciłam...

... obracałam i kombinowałam...
no i w końcu dziś

USIADŁAM !!!!!!!!!!!!!!!!!

trochę to pewnie usiadłam z wrażenia, bo poprzedniej nocy moi rodzice zostawili mnie i Szymka na pastwę cioci z Krzyśkiem i imprezowali do 1 w nocy ...
trochę dałam wyraz swojemu z tego faktu niezadowoleniu, ale ogólnie-daliśmy radę
a brat... po kąpieli powiedział cioci: ciocia ty idź już bo ja chcę spać... i tyle go widzieli :)

a siedzenie jest fajne-szczególnie w wózku lub w leżaczku-podciągam się łapiąc za brzeg... i po chwili nosem ląduję na własnych kolanach :)
ale twardo próbuję utrzymać się prosto-wtedy najwięcej widać !!!

wtorek, 27 kwietnia 2010

książeczki

pasja to Szymkowa od dawna
jak się okazało kiedy zaczął mówić-pasja nauczona na pamięć wręcz, bo zna ich niesamowicie dużo :)
z poszanowaniem ich za to dużo gorzej... co rusz któraś traci kawałek okładki czy też strony... tak jakoś robi ta ciekawość co się stanie, kiedy...
inna sprawa kiedy do Szymkowych książeczek zaczyna dobierać się siostra... oj jak szybciutko wtedy wracają na półeczkę...
no i trzeba smarkulę pouczyć:
"niunia nie nono jeść książeczek !!! niunia za mała jeszcze... poczitam niuni sama nie !!! idź niunia ja potem poczitam !!!
mama czitaj
czitaj proszę ja nie umiem sam a niunia chce czitać"

no i jak tu odmówić ???

piątek, 23 kwietnia 2010

ła ła ła ła

takie to przemowy uskuteczniamy z naszymi sześcioma ząbkami w buziaku
w związku z tym prowokujemy dialogi:
"ła ła ła ła"
"niunia robi ła ła ła ła"
"ła ła ła ła ła ła ...."
...
...
"o już nie robi... niunia rób ła ła ła ła... no rób proszę..."
"ła ła ła ła..."
"no... robi... dobrze! "

środa, 21 kwietnia 2010

a tam pięć


jest już szósty
do tego brak snu, apetytu, za to zużycie pampersów rekordowe

ale ta kobieta ma tempo !!!!

wtorek, 20 kwietnia 2010

a co sobie będziemy żałować...

jak szaleć to szaleć
mamy 5 ząbków
górna lewa jedynka właśnie przebiła się na świat

a podstawową postawą Basiuli na podłodze jest ostatnio "na czworaka"
wciąż jeszcze w wydaniu statycznym, ale próby się odbywają-a jak trzeba się przemieścić wracamy na brzuszek i do przodu :)

Szymo stwierdza widząc to filozoficznie "niunia idzie"

oj ekipa dąży do ekspansji i zawładnięcia rodzicielskim światem ...

sobota, 17 kwietnia 2010

i tak dalej i tak dalej...

... choróbska wstrętne nas prześladują
teraz przechorowała mama-angina tym razem trafiła na nią i bez antybiotyku się niestety nie obyło :(
dzieciaki mamie oczywiście towarzyszą smarkając się na potęgę :/
Szymula umiejętność konwersacji szlifuje wytrwale, ze zdaniami rozbudowanymi, z odmianami i z coraz ciekawszymi wyrazami ... "ja sam potrzymam, mama zajmij się niunią... " to prawie jak "daj Ać ja pobruszę..." nieprawdaż ?? :D
nawiązujemy kontakty towarzyskie w piaskownicach i na placach zabaw choć niestety wiąże się to czasem z próbami ustanowienia hierarchii... za pomocą łopatki czy wiaderka...
przedszkole... hmmmmm... no cóż... JEST... ale z tym chodzeniem to tak nie bardzo nam wychodzi, właśnie przez choróbska wszelkie... co pochodzimy 3-4 dni-to znów przerwa... echhhhhhhh
Basinek za to korzysta z każdej chwili nieuwagi rodzicielskiej i wędruje po całym mieszkaniu :D
mama częstuje ją już różnymi smakołykami: chrupki kukurydziane to przebój, nawet ta część, której nie uda się rozpaćkać po sobie i okolicach trafia do buzi !!!
dziś były pierwsze dwie łyżeczki zupki z kurczakiem-bo do tej pory jadałyśmy same warzywka
wieczorami jest kaszka ryżowa, manna bądź kukurydziana
wyników w formie przespanych nocek niestety brak... ale wszystko przed nami, tym bardziej, że młoda postanowiła uzbroić się w maksymalną ilość zębów naraz i oprócz już pokaźnych dolnych jedynek wyhodowała właśnie obie górne dwójki, jedynki już prawie-prawie... i potencjalne dolne dwójki i kilka chyba trójek też jest "w drodze"

ach i rodzice są bardzo bardzo bardzo dumni !!!
dziś byliśmy u pani dentystki na fluorowaniu ząbków Szyma i nasz bardzo duży i poważny mężczyzna prze-pięk-nie sam bez marudzenia ślicznie otwierał buziaka i pozwolił zrobić wszystko co było trzeba !!! bez jednego malutkiego marudzonka !!!
dorastamy....

no i czekamy na kolegę-niedługo ma się urodzić braciszek Franka !!!
ekipa maluchów się rozrasta !!!

czwartek, 8 kwietnia 2010

komentarz zbyteczny :/

święta i po świętach...
a Basik 39 stopni gorączki, zapalenie gardziołka i kila naraz wychodzących ząbków... to w skrócie wczorajsza lekarska diagnoza

no to walczymy bo mała bida w dzień śpi (nie ZASYPIA tylko ŚPI... czyli nie daje się położyć...) u mamy na rękach albo wręcz przy cycusiu

biedny Szymuś mamy ma trochę mało :(

no cóż-będzie lepiej niedługo !!!

sobota, 3 kwietnia 2010

coś nie tak ...

to jeden z ulubionych tekstów i Szymka i rodziców
powtarza się często
jak się coś zrobi niezupełnie do nocniczka
jak się mleczko samo rozleje z kubeczka
jak się źle założy bucik

albo jak celowo założy się sobie śliniak na głowę a potem z szelmowskim uśmiechem wygłosi sakramentalne: "coś nie tak ..."

popołudniowe zasypianko po zmianie czasu to cały rytuał... mamusia pyta co zaśpiewać
więc wymieniamy:
"tyko jedonka nie ma otonka"-nieee
"totomotiwe...."-tes nieee
"aaaa totki dwa ajebuje odiba"-to tes nieeee
no i mama musi kombinować cóż by tu było "tak" :)

ostatnio mama gadając na gg z ciocią zignorowała powtórzone kilka razy "czitać czitać czitać..." w związku z tym usłyszała: "hallloooo !!! czitać chcę !!!"

w ogóle mówienie czegoś tylko raz jest nudne
dlatego mówimy wszystko w kółko po kilka razy
jak to było z uczeniem chodzenia i mówienia a potem siedzenia i bycia cicho....?????

niestety dopadła nas angina i właśnie Szym zjada drugi w życiu antybiotyk :(
mama chce wykreślić święta z kalendarza-pierwszy antybiotyk braliśmy dwa dni przed Wigilią, drugi-dwa dni przed Wielkanocą... echhhh...

Baś chwili spokojnie na macie nie poleży...
wózek z gondolką właśnie odchodzi na emeryturę -spacerówka górą- bo bez pasów zapiętych mama się już nie odważy młodej na moment zostawić...
no ale czemu się dziwić-właśnie kończymy PÓŁ ROKU !!!

środa, 31 marca 2010

dzieje się oj dzieje !!!

Malucha nasza postanowiła zacząć zwiedzać na poważnie świat
W zeszłym tygodniu spotkała się ze starszym o 4 miesiące kuzynem, który pięknie się czołgał i... zaczęła od paru dni robić to samo !!!
Odwiedziła już z własnej inicjatywy kuchnię, polizała drzwi balkonowe, zajrzała pod kanapę ;)
Fascynujące są zabawki brata-koparki,samochody, klocki-takie to kuszące, że prowokuje szybki "bieg" przez pokój żeby się do nich dostać !!!

Mama postanowiła też zmienić Basi fryzurkę
Niemowlęcy "ogonek" na karku strasznie się "pętelkował" i było pod nim gorąco... więc od dwóch dni go nie ma-jest fryzurka "paziowa" i Baś wygląda jak duża dziewczynka

A Szymka "oooootwórz poszę" kiedy chce, żeby wypuścić go z wysokiego krzesełka... "tatulku" czy "mooooja mamusia" rozkładają rodziców na łopatki

poniedziałek, 22 marca 2010

tfu tfu....

... nie wystarczyło i w sobotę młody zaczął się niestety podsmarkiwać i podkasływać
kurujemy i się nie damy !!!

piątek, 19 marca 2010

minął tydzień ;)

... a Szymo nadal w przedszkolu i tfu tfu tfu żeby nie zapeszyć- bez kataru !!!
menu Baśki rozszerza się nadal
wieczorem mleczko mamusi z kaszką mniam mniam
w południe marcheweczka lub jabłuszko-póki co ze słoiczka, bo pora roku taka :(

panna wcina i woła o więcej !!!

dwa ząbki coraz większe

turlanie się po pokoju uskuteczniamy systematycznie
a teraz też próbujemy pełzać do przodu i to nawet skutecznie !!!

oj koniec spokojnych czasów w tym domu...

czwartek, 18 marca 2010

2 lata i 2 miesiące !!!






... a to podobno statystycznie wiek dla faceta, kiedy osiąga połowę swojego docelowego wzrostu....

no to nieźle-mama zmierzyła...

97 cm

uuuuuuuuuuu :)

Krzysiek miał 94 :)

no zobaczymy

poniedziałek, 15 marca 2010

zębata Baśka :)


oj zębata na całego
bo właśnie pojawiła się druga jedyneczka dolna :)
póki co ślinienie się i marudzenie poniżej normy-oby tak dalej
spędziliśmy weekend w górkach
było imprezowo śnieżnie i spacerkowo
Basik w chuście, Szymo na własnych nóżkach dotarli sobie do wodospadu Podgórnej... niby nic wielkiego, ale liczy się rozpoczęcie sezonu górskiego :)
katarzysko Szymkowi odpuściło więc mama ma nadzieję, że uda się troszkę pochodzić do przedszkola-dziś był pierwszy po przerwie dzień
Szymo nadal w fazie szokowania rodziców
dziś:
"toi na tati kokomotiwa".... i tak aż do "ufff jak totoco"... zupełnie samodzielnie, ot tak, bawiąc się kolejką...
a Basik-buzia na podłodze, tyłeczek w górze...i 30-40 cm do przodu pokonane :D

ale nam rosną te łobuzy !!!

odbywają się też sceny typu Basia na macie a Szymcio przynosi i pokazuje jej różne zabawki: "cesz niunia kopakę? niunia nieeee kopakę... cesz alę? masz alę... niunia am cycusia mleczko :)"

a dziś "niunia am" pierwszą w życiu słoiczkową marcheweczkę :) całe trzy łyżeczki dostała i chciała jeszcze :)
a wieczorem-100 ml mamusinego mleczka z łyżeczką kaszki manny łyżeczką poooooszłooooo :) i jeszcze cycusiem popite

mniam :)

czwartek, 11 marca 2010

dźwięki

flll... pfffff... wsssss....
a przy tym dużo śliny ściekającej...
eeeeelllluuuuuu
yyyyyyyy

no i oczywiście głośne śmiechy
to u nas słychać najczęściej z poziomu podłogi
leży sobie Baśka na pożyczonej od starszego kumpla macie, nad nią "gra" pozytywka z kumkającymi żabami, fika z brzuszka na plecki itd, wgryza się w zabawki i... gada sobie...

no a przy zasypianiu... to dopiero!!!
leży sobie w łóżeczku, nad nią gra i kręci się karuzelka, wcina maskotkę, kocyk lub piżamkę... gada... i w końcu zasypia :)
a z drugiego pokoju słychać: "las totek na totek i mua... adna to otenta nie duda... nie duda nie tuta asamas... totetaj totecku ece ras..." na jak najbardziej poprawną melodyjkę!!!
rodzice chodzą zszokowani, bo naprawdę nie ma piosenki, książeczki, której Szymo nie umiałby na pamięć-zawsze potrafi dopowiedzieć słowo albo wręcz samemu sobie podśpiewywać (jeszcze mocno "po swojemu") czy śpiewać na zmianę z mamą czy tatą po kawałku...
niesamowite ile udało się zapamiętać zanim włączyło się dziecku "odtwarzanie" :D

a teksty typu "nie dam rady" czy "mam nadzieję" rozkładają rodziców na łopatki :)

środa, 10 marca 2010

jak szaleć to szaleć !!!

a co
w poniedziałek mamusia postanowiła rozpocząć nowy etap w życiu Basieńki i zabrać się za rozszerzanie diety
na początek - ekspozycja na gluten czyli łyżeczka kaszki manny dziennie :)
mniam mniam... z mamusinym mleczkiem...
pierwsze poniedziałkowe podejście z butelką i smoczkiem... no cóż... wywołało zdziwienie i zaciekawienie... ale nie na tyle duże, żeby zjeść więcej niż kilka łyczków... a potem odmówić współpracy :)
no ale szalejemy-to szalejemy... i po kaszce trzeba było buźkę nieco umyć... iiiiii... robiąc to mama odkryła PIERWSZY MALUTKI OSTRY ZĄBEK !!!
dolna prawa jedynka wyjrzała na światło dzienne !!!
takie to u nas wielkie zmiany !!!
wtorkowa kaszka została podana łyżeczką-no i sukces pełen-100 ml weszło aż się kurzyło
w środę to samo, tyle, że na dodatek pora kaszkowa została przesunięta z godzin porannych już na wieczorne-a teraz czekamy jak będzie wyglądała nocka
bo zwykle po kolacji i kąpieli około 20-20.30 zasypiamy sobie w łóżeczku i śpimy conajmniej do 24-1 w nocy, wtedy się troszkę zwykle przytulamy i zasypiamy jeszcze na 2-3 godzinki, kiedy to około 3-4 już nie ma zlituj się, trzeba coś przekąsić...
zobaczymy jak dziś będzie po kaszce...

poniedziałek, 8 marca 2010

aż buczy...

...tak szaleje ten mój uruchomiony "twardy dysk"
to niesamowite w jakim tempie pojawiają się coraz to nowe "opcje"
słów już nikt nie nadąża liczyć i zapamiętywać, całe zdania lecą, z odmianami, złożone, coraz wyraźniej i bardziej poprawnie tworzone :)
no a ostatnio rodzice odkryli, że czytane przez nich od dawna książeczki też się cichutko i niespodziewanie zapisały w pamięci... umiem większość z nich dosłownie na pamięć-dokańczam linijki, sam je sobie "czytam" nawet !!!
to samo z wieczornym pacierzem
śpiewam też piosenki !!!
przedszkolne zabawy typu "kółko graniaste" czy "jedzie pociąg"- tak samo-dla mnie to pestka
czekam tylko niecierpliwie, kiedy Baśka ("niunia", "dzidzia", "Basia" lub wręcz "Bajbaja") do mnie w tych zabawach dołączy
bo robi się coraz bardziej "kumata" - już nie tylko śmieje się do mnie i rączkami łapie, ale turla się po swojej macie i dywanie, próbuje podnosić do siadania i ostatni wynalazek-podnosić pupę z leżenia na brzuszku, przesuwając się w ten sposób lekko do przodu !!!
rośnie mi siostra, rośnie !!!

czwartek, 4 marca 2010

tydzień przeleciał

i znowu bez przedszkola
dopadło nas wszystkich przeziębienie... najpierw tylko katarki, ale koniec zeszłego tygodnia to już walka z objawami jelitowymi-nic fajnego :(
tu najbardziej ucierpiał Szymek, Baśkę póki co omija-i oby już na tym się skończyło

Szymo rozgaduje się na całego, coraz więcej słów, zwrotów, połączeń i zdań
rodzice są w szoku i w zachwycie jednocześnie :)
bo to tak szybko poszło, nic, nic... i nagle całe zdania się pojawiły :)

Basia wędruje po podłodze turlając się, śliniąc się strasznie i gryząc wszystko

a wczoraj na widok gości dostała ataku rozpaczy... czyżby pojawił się już strach przed innymi ludźmi niż domownicy??

czwartek, 25 lutego 2010

i.......................fik !!!

znalazłam sposób na poruszanie się !!!
z brzuszka-na plecki-potem na brzuszek... i już zamiast na macie jestem na podłodze !!!
póki co troszkę niechcący to wychodzi... ale radochę mam z tego nieziemską :)
przestawianie się w poprzek łóżeczka też mi idzie już bezbłędnie :)

ogólnie mówiąc - zdobywam świat

wtorek, 23 lutego 2010

do titieja !!! i... 68....

byłbym zapomniał :)
moje nie ruszane od urodzenia loczki zaczęły być już tak "niesforne" że czasami trudno było nawet je rozczesać... więc od paru dni mama z tatą przyglądając się im zastanawiali się głośno: idziemy do fryzjera czy obcinamy sami??
aż miałem tego dość i pokazując na swoje włoski oświadczyłem stanowczo: "do titieja-tak!!!"
troszkę nie posłuchali, bo w końcu i tak wylądowaliśmy z mamą i nożyczkami w łazience i nieco uporządkowaliśmy pierwszy raz w życiu moją fryzurkę...
ale i tak chwaląc się nowym image skróconych loczków pokazuję je z dumą powtarzając: "do titieja"
:)

a co do 68: to rozmiar ciuchów, z których właśnie wyrosła moja siostra
już nie taka mała,prawda??
próbuje siadać na leżaczku, lubi mnie trzymać za rękę albo kiedy mama nie zauważy i uda mi się-ssać mój palec :)
czasem zaśmiewamy się we dwoje bez powodu,nakręcając się nawzajem-jak wczoraj,kiedy pomagałem mamie niunię wykąpać-łazienka była potem w stanie... hmmm... mokrym??
ale z nas ekipa :)

niedziela, 21 lutego 2010

twardy dysk się uruchomił

tak twierdzi mama
mówi, że przez ostatnie dwa lata zapisywałem wszystko co słyszałem na tym właśnie dysku, a teraz włączyło się odtwarzanie
bo siedzę sobie, przeglądam książeczkę i gadam: "o krecik-a kuku... a tu nie ma- krecika" "alolot... eliopej.... tejowiec.... o balon!!!"
wołam z łazienki kiedy mama a nie tato wzięła mnie do kąpieli: "tatooooooooooo!!! tatooooooo" hmmm... nie działa........... "tatusiu!!!" i nie ma mocnych :)
bawię się "kopaką" "kajetką" ewentualnie wpada mi w łapki "tras popapa"
hau hau robi "piesek" a miauuu "totek"
do obiadku zażyczyłem sobie "ketup" a do picia "sotek-tak" a nie tatusia "wino-nie"
moja siostra czasem zamiast być "niunią" zostaje "Batią",podobnie zresztą babcia :)
wiem też,że babcia śpiewa mi "jają jają misie"
poza wszystkim co mówię już samodzielnie powtarzam co tylko usłyszę-nadal działa funkcja odtwarzania, więc wejścia typu "pan z wodą" czy "niekoniecznie" też się zdarzają
fajnie jest mówić
a jaką rodzice mają z tego radochę !!!!!

środa, 10 lutego 2010

jestem sobie... przedszkolaczek !!!

ogólnie podsumowując ostatni bieg wydarzeń: gadam
gadam coraz więcej i coraz wyraźniej, coraz bardziej skomplikowane słowa jak "koparka" czy "herbata"
komponuję też całe zdania typu "dzieci tu- mama nie" jak dziś przy wychodzeniu z przedszkola
no bo chodzę tam znów
przez moje choróbska grudniowe cały styczeń sobie odpuściliśmy, ale już jest luty, śniegu nadal mnóstwo, a ja - dzielnie chodzę do przedszkola !!!
bardzo to lubię... póki co :)
dziś byłem już czwarty raz... i było fajnie, bardzo fajnie !!!
nie wiem, co ciocie w przedszkolu na dwa ślicznie na części pierwsze rozłożone przeze mnie krzesełka... no bo po co kupują takie rozkładane??
lubię być w przedszkolu
lubię kolegów i koleżanki
lubię panie

czyli póki co-wszyscy zadowoleni :)

a moja siostrzyczka ma już cztery miesiące
próbuje siadać i nauczyła się piszczeć z radości... bardzo głośno i przenikliwie... ech te baby...

poniedziałek, 25 stycznia 2010

mam nóżki !!!

dowiedziałam się o tym jakiś tydzień temu i od tego czasu prowadzę wnikliwe obserwacje...
najpierw z dystansu przyglądałam się jak poruszają się przed moim noskiem w czasie zmiany pieluszki, a teraz już odważnie i z zaangażowaniem łapię je rączkami i oglądam z bliska
czasem przeszkadzają mi w tym skarpetki, więc skutecznie sobie je ściągam :)
mój brat też czasem mnie za nie łapie a ja zaśmiewam się wtedy na całe gardziołko :)

mój brat to już prawie dorosły facet-mówię o średnim, bo najstarszy-to wiadomo... :)-umie powiedzieć takie trudne słowa jak "baba jaga" czy "aluja" (mama wymawia to "alleluja") :)
sam je zupkę i kaszkę

nie wiem tylko czemu jak chce coś zrobić sam mówi "ty"
albo kiedy go spytają kto zjadł kaszkę też mówi "ty"
mama mu tłumaczy, że powinien wtedy mówić "ja" albo "Szymek" ale na razie jest "ty" i wszyscy rozumieją o co chodzi :)

wtorek, 19 stycznia 2010

kolejne 365 stuknęło....

tak !!!
trudno uwierzyć ale w niedzielę skończyłem całe DWA LATA !!!
miałem mnóstwo gości i słodyczy, znowu dwa razy zdmuchnąłem świeczki-w południe na torcie w kształcie koparki w czasie uroczystego śniadanka z dziadkiem, babciami, ciociami, wujkami i kuzynami, a wieczorem z kolegami i koleżankami (no dobra,wujki i ciocie też byli...), na drugim torcie, tym razem-lokomotywie :)
bo pojazdy wszelakie to jest to, co lubię :)
do snu proszę mamusię o "ciucię" a to oznacza "stoi na stacji lokomotywa...." itd :)

dwulatek-to już poważny człowiek
umie sam zjeść zupkę... kiedy mu się chce
umie zawołać, kiedy potrzebuje skorzystać z nocnika... kiedy akurat ma dobry humor
umie powtórzyć usłyszane słowa... kiedy rodzice niekoniecznie chcieliby, żeby je usłyszał
no i w ogóle wie, rozumie i potrafi zaskakująco dużo różnych rzeczy :)

sto lat syneczku, słoneczko nasze kochane !!!

sobota, 16 stycznia 2010

cóż to nam umknęło...

mama leniuszek nic tu nie pisuje, a nam co dzień coś nowego się przytrafia !!!
na początek Szymon
samodzielne jedzenie przestaje być tajemnicą, szczególnie PO widoczne są ślady ... wszędzie...
umiejętności typu otwieranie "bramki" której zadaniem jest ograniczanie dziecięcej życiowej przestrzeni nie są już niczym nowym
sanki !!! śnieg !!! ostatnio nawet wielka łopata - to nasze sezonowe, ale bardzo ulubione rozrywki
zasypianie już znowu prawie samodzielne... to znaczy w łóżeczku i w pokoju po wyprzytulaniu przez mamę czy tatę nie bez protestów ale zostaję sam... za to potem zaczyna się litania do wszystkich świętych, czyli "tati" "mami" "Cisie" "ciocia" a jak nie skutkuje, zawsze można spróbować zawołać "kupa" - a nuż się nabiorą...
repertuar słów rozszerza się z dnia na dzień i czasem przybiera kierunki zaskakujące... jak ostatnie "tere fere kuku" czy "cola" (ale obciach dla rodziców...) czy ostatnio rzucone nieopatrznie przez mamę i skrzętnie podchwycone "seks" (ups...)
mówiąc w skrócie nasz jutrzejszy JUBILAT :) rozwija się cudownie i nie pozwala rodzicom się nudzić :)
no a Baśka...
nasza trzy i pół miesięczna panna zadziwia nas wszystkich przede wszystkim bezproblemowością i "spokojem wodza" :) przez co rośnie sobie konsekwentnie i po cichu nie rzucając się w oczy...
właśnie została zaszczepiona swoim przynależnym na szósty tydzień opóźnionym szczepieniem
przekręca się w poprzek i wzdłuż łóżeczka leżąc na pleckach i na brzusiu,przy czym zmiana z brzuszka na plecy nie stanowi większego problemu, a do przejścia z plecków na brzusio też już jest coraz to bliżej :)
czasem męczy nas brzuszek i jakieś alergie...
ale najważniejsze-urządzamy sobie pogaduchy :)

-cześ nunia !- mówi braciszek
-aaaeeeeeiiiiii :):):) - odpowiada siostrzyczka :)- grrrrrrrrrrrrrr - dodaje :)

czyli pełne porozumienie