poniedziałek, 24 września 2007

zmiana kodu...








...mamusi przeskoczyła w dacie cyferka...czyli świętowaliśmy kolejne osiemnaste...
troszkę jeszcze pod znakiem przeziębienia, ale już zdecydowanie końcówka-nawet lody były, w nieco niekonwencjonalnej oprawie, bo na świeżo nabytym, jeszcze nie do końca istniejącym tarasie u Franka i jego rodziców :) ależ z tego Franka się przystojniak robi :)
a maluszek się rozpycha jak może, mamie rośnie piłeczka i kilogramy :)
już kilka osób mniej lub bardziej znajomych gratulowało na ulicy :) ale to miłe :)
cieszyć się, że się człowiek powiększa wszerz, no ładnie :)
a na suwaczku kolejny kosmita się pojawił-ale słodki :) no może takiego kalibru brzuszka jak ta kobitka na obrazku jeszcze nie mamy, ale powoli niewiele brakuje...coś ta ciąża za szybko mija...

Brak komentarzy: