poniedziałek, 7 lutego 2011

jadki-niejadki

czyli raz tak raz tak
są dni, kiedy mama nie nadąża z nakładaniem na talerze, a potem dwa tygodnie-jak obecnie-kiedy każda łyżka zupy musi być pięć razy obejrzana i dwa razy skomentowana
dłuższy czas obyło się bez wirusów poza wciąż się pojawiającymi katarkami, nawet w ostatnią środę udało się wreszcie skończyć Baśkowy cykl szczepienia przeciw pneumokokom... ale już dziś w nocy Szym obudził się z temperaturą prawie 39 stopni :(
przedszkole oczywiście odpuściliśmy, a po południu zwykle bardzo oporny do popołudniowej drzemki Szymuś oświadczył, że chce spać, położył się i zasnął... czyli jakaś infekcja się właśnie rozwija

1 komentarz:

Zuzka pisze...

witamy w klubie chorowaczy ... z anginy, przez grypę do anginy ... Tyle, że ciotka ma znacznie więcej lat ... niż te biedne małe chorowaki. Uściski dla Was!