życie pisze scenariusze po swojemu, nasze plany mając najczęściej w głębokim poważaniu
a miało być tak
Baś za miesiąc miała po raz pierwszy oficjalnie pojawić się w przedszkolu na dwugodzinnej "sesji zapoznawczej", razem z mamą oczywiście, łagodnie, powoli i bez stresu
potem powtórka za kolejny miesiąc
a po wakacjach-ruszamy pełna parą z parą przedszkolaków
a tutaj...
ciocię Zosię pokonała nam w niedzielę grypa z objawami jelitowymi... a mama od dwóch tygodni w szale "wykańczania" inwestycji, czyli potrzebna co-i-rusz na budowie, w godzinach nieprzewidywalnych i oczywiście raczej BEZ dziecka....
i stało się
w poniedziałek oraz dzisiaj panna Barbara udaje przedszkolaka
chodzi sobie z Szymkiem do grupy i póki co jest całkiem z tego względu zadowolona
rano dziś spakowała plecaczek, założyła buty i siedziała w przedpokoju gotowa zanim mama zdołała skutecznie dobudzić Szymulę
ot życie :)
może łatwiej przez to pójdzie nam wszystko we wrześniu...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz