czwartek, 12 kwietnia 2012

na życzenie Dosi :)

mobilizuję się do napisania co u nas

a u nas były Święta

tylko chyba coś nam czasoprzestrzeń zawirowała, bo w Wielka Niedzielę... obudziliśmy się ze śniegiem za oknem !!! opłatka jednak postanowiliśmy nie organizować naprędce i pozostaliśmy przy święconym jaju

znikają Basiowe składnie rodem jak mama przypuszcza conajmniej z Nikaragui i zdania robią się okrąglutkie i pełniutkie
trudno już nawet cytować, bo przecież jak coś zaczyna być bez mała poprawne to cóż w tym zabawnego :) poza zachwytem mamy nad dojrzałością córci :)
dziś Baś od rana poszukiwała "ciaciolki" a mama z "ciocią Josią" próbowały odgadnąć czymże jest ta tak potrzebna "ciaciolka"
próby powtarzania wyrazu kończyły się wciąż tym samym, wiec w końcu autorka została poproszona o wyjaśnienie do czegóż ciaciolka służy... no i wiecie do czego? "kiedy pada deszcz" odrzekła zwyczajnie Latorośl... no jakie proste, prawda?
hitem nadal jest zamiana słynnego "la" w "tota" i coraz częściej powtarzane : "tocham cię tocie"

Szymo natomiast objawia coraz bardziej złożony talent do prac plastycznych, dziś przytachał z przedszkola kaczuchę z jajka, piórek i skorupki orzecha - dzieło naprawdę doskonałe :)
porównując z zeszłorocznymi sklejańcami jest się czym pochwalić

dom nadal zdobią stosy baranków, jajeczek i "toszy" na święconkę, ale barwinek w szklance powoli zmienia się w żółty z zielonego... czyli po Świętach

życzymy aby "po Świętach" nie znaczyło "i znów ciężko i źle"
żeby ten czas promieniował na dalsze dni i miesiące... i aby świąteczne bycie razem i odpoczynek nie minęły zbyt szybko

1 komentarz:

Dosia pisze...

Bardzo dziękuję,
od razu jakoś tak bliżej Wrocławia się zrobiło ;)