sobota, 28 lipca 2012

lipiec kompletnej abstrakcji

zaczęło się już na koniec czerwca, mama straciła rachubę czasu, pracy nawarstwiło się tyle, że tylko siąść i płakać... miał być lipiec mega pracowity z finałem 1 sierpnia, a potem luz blues i wakacje...
niestety zapowiada się, że conajmniej jeszcze parę dni sierpnia do wyluzowanych zaliczyć będzie trudno...
póki co Tatuś wspierając mamusię w akcji zgarnął młode towarzystwo i wyruszył na wyprawę weekendową nad jezioro
to mama tylko szybciutko melduje istnienie i wraca do pracy, żeby nie zmarnować już ani minutki i cieszyć się jutrzejszym powrotem Rodziny całą sobą !!!

;)

1 komentarz:

Dosia pisze...

powodzenia :)