wtorek, 23 lutego 2010

do titieja !!! i... 68....

byłbym zapomniał :)
moje nie ruszane od urodzenia loczki zaczęły być już tak "niesforne" że czasami trudno było nawet je rozczesać... więc od paru dni mama z tatą przyglądając się im zastanawiali się głośno: idziemy do fryzjera czy obcinamy sami??
aż miałem tego dość i pokazując na swoje włoski oświadczyłem stanowczo: "do titieja-tak!!!"
troszkę nie posłuchali, bo w końcu i tak wylądowaliśmy z mamą i nożyczkami w łazience i nieco uporządkowaliśmy pierwszy raz w życiu moją fryzurkę...
ale i tak chwaląc się nowym image skróconych loczków pokazuję je z dumą powtarzając: "do titieja"
:)

a co do 68: to rozmiar ciuchów, z których właśnie wyrosła moja siostra
już nie taka mała,prawda??
próbuje siadać na leżaczku, lubi mnie trzymać za rękę albo kiedy mama nie zauważy i uda mi się-ssać mój palec :)
czasem zaśmiewamy się we dwoje bez powodu,nakręcając się nawzajem-jak wczoraj,kiedy pomagałem mamie niunię wykąpać-łazienka była potem w stanie... hmmm... mokrym??
ale z nas ekipa :)

Brak komentarzy: