czwartek, 19 listopada 2009

przechodzę samego siebie...

nie do końca wiem co to znaczy, ale mama często stwierdza coś takiego... więc coś w tym musi być !!!
dziś na przykład
wiecie co się robi z bolącym czołem? wtedy,kiedy zdarzy się np gdzieś nim uderzyć?
oczywiście-przykłada się coś zimnego
mama wyjmuje wtedy przechowywaną na takie okazje w zamrażarce saszetkę ze specjalnym żelem...
i ja dobrze o tym wiem
dlatego kiedy się uderzę zaraz biegnę do zamrażarki wyciągnąć ją sam
kiedy ostatnio uderzył się... no powiedzmy troszkę mu niechcący pomogłem... mój kolega Jasiek-też mu ją przyniosłem...
a dziś-i tu właśnie jest to moje przechodzenie - miałem ochotę przyłożyć sobie saszetkę, ale jak na złość nic się nie chciało przydarzyć...
no to podszedłem do stołu i patrząc z szelmowskim uśmiechem na mamę delikatnie stuknąłem o niego czołem... i oczywiście pędem do zamrażarki !!!

a przed chwilą wzbudziłem zachwyt mamy, brata i cioci pięknie nazywając żółwia: fuff, tuff czy jakoś bardzo podobnie :)

Brak komentarzy: