środa, 5 września 2012

przeładowanie

jak to u zaprzyjaźnionych pisywaczek można zauważyć, pranie zdominowało pierwsze dni września w wielu polskich domach :)
nie wyłamujemy się ze schematu, rachunek za prąd i wodę dochodzi do kulminacji, środki piorące do wyczerpania, sprzęt pralniczy do przegrzania, suszarki do załamania- a wraz z nimi zagrzebana w stosach do posortowania, poprasowania i poukładania mama
a pomiędzy tym wszystkim dzieciaki, jakoś zupełnie na marginesie, świetnie się aklimatyzują na nowo i na początek w przedszkolu
Motylek i Kropelka, a właściwie Motylka i Kropelek :) zupełnie nie przejmują się przyjeżdżającą na ostatnią chwilę po nich mamą, szczególnie młoda, która zostaje na koniec jedyna z grupy-bo mamy maluchów często przez pierwsze dni, a niektóre nawet miesiąc (!) odbierają je bardzo wcześnie, często wręcz  przed obiadkiem... po prostu po opuszczeniu jej przez rówieśników wędruje do grupy brata i wcale nie chce wychodzić do domu...
wiadomo, pierwsze dni, mnóstwo atrakcji i jeszcze nie ma czasu na jakieś tęsknoty i inne takie
chociaż po wakacjach, w dużej przecież części spędzonych głównie we trójkę-maluchy i mama-potrzeba mamy paradoksalnie wzrosła
już nie ma "tata i tylko tata", a przynajmniej jest tak rzadziej-nawet w nocy wołamy mamę...
zbliża się już bardzo szybkimi krokami piątek, w który mama znika na kurs, a pojawi się dopiero tydzień później w niedzielę... ciekawe, jak to pójdzie, już się stresujemy... a przynajmniej mama na pewno...

2 komentarze:

Dosia pisze...

weź komputer ze sobą do Warszawki i pisz nam relację ;)

Maria pisze...

Kota nie bedzie myszy beda harcowac. Grunt, ze CIOCIA PRZYBEDZIE :D