poniedziałek, 27 lipca 2009

nie możemy się pozbierać...

takie jakieś szalone te ostatnie dni... wszystko nie po kolei się układa-śpię o różnych godzinach i raz trzy godzinki a raz tylko pół... potem wieczorem mam problem z zasypianiem albo padam jak listek od pietruszki...
rano też różnie-nadal zdarza mi się pospać do 7-8, ale są też dni, nawet całkiem często, że wstaję w okolicach 6... a to się mamie średnio podoba...
nie bardzo smakuje mi jedzonko-kasze mi się przejadły, zupki też... najchętniej jadałbym kanapki, jogurty... albo NIC
słowo TAA-GAAA oznacza już wszystko, co interesujące... głównie przelatujący samolot, jadącą karetkę czy straż pożarną, ale też ciężarówkę, rower, włączony u sąsiada alarm... i jeszcze inne atrakcje... wykrzykuję swoje taaa-gaaaa przy każdej okazji głośno i do momentu aż rozmówca nie wpadnie na właściwe w danej chwili znaczenie tego słowa i nie wyjaśni: "tak, słychać alarm" albo "tak, leci samolot" "jedzie karetka" itd...
poranne sikanie do nocnika mi się znudziło-stanowczo mówię "nie" i nie chcę usiąść... za to w ciągu dnia nie raz ciągnę mamę do łazienki i robię co trzeba gdzie trzeba ;) taka mała przekora...
charakterek mi się objawia...??

1 komentarz:

Zuzka pisze...

Szymciu, daj mamie trochę odetchnąć!
Zbieraj energię na szaleństwa jak urodzi się siostra :-)