poniedziałek, 28 stycznia 2008

nareszcie w domku !!!!

Żółtaczka przytrzymała nas w szpitalu przez dłuuuugie 9 dni, dwa ostatnie trzeba było zmienić karmienie na sztuczne, żeby wspomóc przedłużającą się fototerpię (młody wygrzewał się po 16 godzin na dobę pod solarium ;) ) W związku z tym tatuś musiał w trybie pilnym nabyć dla mamusi laktator, a mamusia troszkę się bała, żeby nie stracić pokarmu... ale wreszcie w sobotę 26 stycznia wróciliśmy do domu!!! Właściwie to mamusia wróciła, a Szymuś...też wrócił, ale zdecydowanie "inaczej"
Ostatnio przecież był tu "wewnętrznie" - a od soboty jest pełną gębą !!!!
Aż strach pochwalić, ale jak na razie to wielkie wejście odbywa się całkiem spokojnie, bez większych koncertów dziennych czy nocnych, maluch dużo i smacznie śpi, pięknie je-mimo początkowych kłopotów
Dużo też sobie rozmawiamy-czasem nawet godzinkę-półtorej Szymo w filozoficznym nastroju leży, wierzga i słucha maminych czy tatowych opowieści
W sobotę odwiedził nas Franek z rodzicami
W niedzielę byli dziadkowie z Oleśnicy i przywieźli nam pyszny obiadek, żeby mamusia nie musiała jeszcze gotować :)
Dwie kąpiele domowe już za nami, póki co nie jest to wielka przyjemność-pępuszek jeszcze nie odpadł, więc nie możemy się pochlapać do woli, jest tylko szybciutkie mycie, mało wody... ale poczekajmy, nie wszystko na raz-jeszcze na basen też pójdziemy !!!
Mama twierdzi, że bracia są do siebie podobni, ale jest osamotniona w tym względzie-ale zobaczycie jak Szymcio podrośnie-okaże się kto miał rację !!!!!

Brak komentarzy: