czwartek, 31 stycznia 2008

wietrzymy się






póki co przy otwartych na oścież oknach w kuchni i gotując obiadek "po drodze"... ale już niedługo zaczniemy prawdziwe spacerki !!!
na razie było pół godzinki, godzinka, dziś godzinka z haczykiem...
Szymcio lubi świeże powietrze, ale jeszcze boimy się wyjść- po tych lampach po 16 godzin na dobę jeszcze jest troszkę zmarzluszkiem, ciągle ma zimne łapki
mam nadzieję, że to szybko przejdzie-na razie rozgrzewamy je, masujemy...
kąpiel też należy do tych milszych czynności-przyjmujemy ją ze stoickim spokojem i pogodnie-do czasu wyjęcia z wanienki-wtedy przestaje być tak miło !!!
na szczęście mama lub tatuś szybko otulają ręczniczkiem, który można z błogim już uśmiechem beztrosko zasikać....
najlepsze jest jedzenie u mamy... tego nic nie zastąpi !!!
no może czasem rozmowy z tatą lub starszym bratem-oni tak fajnie gadają głupoty myśląc chyba, że Szymcio i tak nic nie rozumie... naiwni !!!!

no i najwyższa pora na nowy suwaczek, prawda ???
:)

Brak komentarzy: