środa, 7 stycznia 2009

słoiczek, zakrętka...

... to od kilkunastu już dni moje ulubione zabawki
z bardzo poważną i skupioną miną zakładam zakrętkę na trzymany przez mamę lub tatę słoiczek po czym ją zdejmuję-i tak w kółko...
zaczęły też interesować mnie kubeczki wkładane jeden w drugi-nie tylko wtedy, kiedy ktoś mi z nich ułoży wieżę i mogę z radosnym "iiiiii" zrobić efektowne "bam" :)
próbuję wkładać je po kolei w siebie... no może niezupełnie po kolei...
"bam" to też świetna zabawa z tatą lub bratem-kiedy któryś z nich rozłoży się na naszym pufo-fotelu lecę biegiem i rzucam się rozcieszony na jego brzuch :)
kombinuję też z klockami, które mają się zmieścić w odpowiednich otworkach garnuszka czy kostki... jednak zwykle kończy się na wrzuceniu ich przez największy otwór-czyli od góry :)
nadal ćwiczę siłę i równowagę chodząc z 19 litrowymi butlami po wodzie - czasem dwoma naraz
wpadłem w czarną rozpacz, kiedy ostatnio pan przyjechał z pełnymi butlami i zabrał mi puste !!! na szczęście mamusia wynegocjowała zostawienie jednej pustej dla mnie :) czasem mama się też na coś przydaje :)
na dworze mrozisko potężne-dziś było minus 19 i nie poszliśmy na spacer... głównie dlatego, że przez te szalone zęby rosnące i rosnące strasznie się ślinię i mamusię powstrzymała wizja sopelków na mojej brodzie...
śnieg mnie fascynuje-co rano lecę do okna balkonowego i sprawdzam, czy nasz balkon i okolice nadal są takie zasypane :)
a nasze podwórko wygląda naprawdę ślicznie... krzaki i drzewka pod kołderką :)
czasem odwiedzają też nasz balkon koty sąsiadów-szczególnie rudy długowłosy i czarno-biały prezentują się okazale na śniegu :)
bo biały, który w lecie właził nam kilka razy do domu stracił na efekcie :) nie bardzo go widać :)
za to ptaków, które zwykle szaleją i na naszej barierce balkonowej i na krzewach, nie widać wcale ... też się boją mrozu ?

Brak komentarzy: