poniedziałek, 12 stycznia 2009

stuk stuk

narazie rodzice się cieszą
zresztą to był ich prezent...
nauczyłem się korzystać z jednej z gwiazdkowych zabawek-to jest taka deseczka z otworami w różnych kształtach, do tego pasujące do otworów klocki... i młoteczek :)
faaajne
może akurat część edukacyjna czyli dziurki i klocki tak średnio mi podeszły... za to młoteczek ... a i owszem :)
fajnie stuka w stoliki, szafki, w ścianę, podłogę... taka edukacja to ja rozumiem :)
mama próbuje mnie przekonać, żebym też używał go do tych klocków i deseczki-sama w nie stuka, a wtedy ja to traktuję jak muzyczkę i zaczynam tańczyć
echhh
niezbadane są pomysły dorosłych-zawsze inaczej rozumieją sens zabawy niż ja....
mam też nowe "jeździdełko" - hipopotama na kółkach
póki co służy do wrzucania do niego różnych rzeczy, ciągania go po pokoju, a czasem też już do "fachowego" jeżdżenia na nim okrakiem... tyle, że wychodzi mi to do tyłu ;)
byliśmy u Franka-on ma już prawie dwa i pół roku !!! - i pierwszy raz naprawdę się z nim bawiłem-bo przecież stabilnie już najczęściej stoję, chodzę, więc byłem już równym...no prawie równym... partnerem do zabawy
nawet tańczyliśmy za rączki... oczywiście Franek prowadził
fajnie mieć takiego dużego kumpla :)
moje zęby strasznie mi dokuczają, weekend był pod znakiem dziąsła zapuchniętego w postaci takiej kulki dużej jak groszek- wieczorem w niedzielę zaczęło to-to krwawić aż mama spanikowała... a dziś rano jest już na tym miejscu duży, solidny kawałek lewej dolnej czwórki
to już chyba czwarta jej próba wydostania się na świat-raczej wreszcie skuteczna...

Brak komentarzy: