środa, 28 stycznia 2009

skarpetki i ... buty !!!

tak tak
dorosłem już do tego, że rodzice kupili mi pierwsze, prawdziwe BUTY
nie jakieś tam kapciuszki czy tego typu zawracanie głowy
BUTY !!!
są niebieskie
z futerkiem w środku
z cholewką
z językiem
zapinane na rzepy
i troszkę przyduże... ale takie dokładnie na moja długość nie dawały się wtłoczyć na moją nóżkę-wszystkie były za wąskie ;)
zakładanie butów w ogóle nie jest proste... trochę trudno to wykonać kiedy podwijam paluszki... a tak jakoś mi to samo wychodzi...

a skarpetki mam takie z podeszwami gumowymi
już wcale się w nich nie ślizgam na podłodze, mogę biegać i jest bezpiecznie i wygodnie-fajna sprawa
bardzo je lubię... szczególnie lubię je ściągać z nóg i trzymając je w rączkach uciekać rodzicom...
najbardziej ich rozśmiesza kiedy robię skłon łapiąc rączkami za czubki skarpetek i sprawnym ruchem pociągam za obie naraz lądując przy tym na pupie... nie wiem czemu...

wtorek, 27 stycznia 2009

ABBA

nowa fascynacja
tatuś puszcza mi płytę, przy której tańczę i podśpiewuję
kiedy mówi, że teraz sobie posłuchamy- już zaczynam podskakiwać i mówić "aba aba aba"
przynajmniej tatuś to słyszy :D
conajmniej przez dwie piosenki mam fazę i daję się ponieść-malutka hipnoza-nie wiem co się dzieje dookoła...

achhhh

ta "muzyka klasyczna"

poniedziałek, 26 stycznia 2009

imprezka :)

wczoraj świętowaliśmy moje urodzinki w gronie znajomych :)
były u mnie Hania z Martusią, Jula i Franek :)
były prezenty i zabawy
było duuużo zamieszania
i tort ze świeczką ... już drugi :) ale mi się powodzi :)

wszystkim gościom pięknie dziękujemy za przemiły wieczór

a tym, co nie mogli przyjść, bo ich choróbska uziemiły-szkoda, byłoby jeszcze fajniej... ale mam nadzieję, że mnie jeszcze odwiedzą :)

teraz odsypiam.....

piątek, 23 stycznia 2009

mam już roczek !!!

w górach, w sobotę, o 18... stuknął mi cały okrągły ROK !!!
mama ciągle nie może w to uwierzyć, ciągle się dziwi jak to szybko...
no ale rosnąć trzeba, prawda? nie ma wyjścia!
moje urodzinki były jak już powiedziałem wyjazdowe, był śnieg, były spacery, był pensjonat, był tort z jedna świeczką...
ale mama mówi, że moja prawdziwa impreza dopiero będzie :)
w niedzielę przyjdzie do mnie kilku kumpli i koleżanek, a za tydzień-przyjeżdża cała rodzinka :)
dostałem już kilka prezentów :)
fajnie mieć urodziny
rodzice na przykład kupili mi cymbałki :) fajna zabawka :) nie wiem czemu czasem ją gdzieś chowają...
zabawki w ogóle coś mi się zmieniają...mama schowała wszystkie moje grzechotki, gryzaki, zaczęła pakować i chować takie sprzęty jak karuzelka nad łóżko, leżaczek-bujaczek...
za to mam trochę klocków, puzli, różnych zabawek grających... wydoroślałem??
próbujemy też z mamą rysować... ale na tym polu jakoś sukcesy mam niewielkie... zasadniczo interesuje mnie gryzienie kredek i darcie kartek...
rodzice kupili sobie ostatnio jakieś czasopismo z takimi testami na "inteligencję"
zrobiłem wszystkie
bardzo szybko
tylko jakoś nie możemy odczytać wyników....

piątek, 16 stycznia 2009

mamusiny prezencik...

... na moje urodziny
rodzice mówią, że na moje urodzinki, które zbliżają się coraz szybciej :) mama dostała fantastyczny prezent...
rano byliśmy u ortopedy i pierwszy raz od baaaardzo dawna usłyszeliśmy, że wszystko z moimi bioderkami jest dobrze !!!
pan doktor pooglądał sobie jak chodzę ( nawet kilka razy w samym pampersie... to znaczy ja byłem w pampersie, nie pan doktor.... ) obejrzał moje kolanka, stópki, no i oczywiście bioderka od środka-podobno to już ich ostatnie usg :)
wszystko się już wreszcie prawidłowo ukształtowało !!!
żadnych szyn, żadnych kolejnych prześwietleń i mamusi panikowania.... jest super !!!
za pół roczku mamy się jeszcze pokazać na kontroli, pilnować jak siadam, obserwować jak chodzę... no powiedzmy szczerze... jak biegam :)
i tyle :)

poniedziałek, 12 stycznia 2009

stuk stuk

narazie rodzice się cieszą
zresztą to był ich prezent...
nauczyłem się korzystać z jednej z gwiazdkowych zabawek-to jest taka deseczka z otworami w różnych kształtach, do tego pasujące do otworów klocki... i młoteczek :)
faaajne
może akurat część edukacyjna czyli dziurki i klocki tak średnio mi podeszły... za to młoteczek ... a i owszem :)
fajnie stuka w stoliki, szafki, w ścianę, podłogę... taka edukacja to ja rozumiem :)
mama próbuje mnie przekonać, żebym też używał go do tych klocków i deseczki-sama w nie stuka, a wtedy ja to traktuję jak muzyczkę i zaczynam tańczyć
echhh
niezbadane są pomysły dorosłych-zawsze inaczej rozumieją sens zabawy niż ja....
mam też nowe "jeździdełko" - hipopotama na kółkach
póki co służy do wrzucania do niego różnych rzeczy, ciągania go po pokoju, a czasem też już do "fachowego" jeżdżenia na nim okrakiem... tyle, że wychodzi mi to do tyłu ;)
byliśmy u Franka-on ma już prawie dwa i pół roku !!! - i pierwszy raz naprawdę się z nim bawiłem-bo przecież stabilnie już najczęściej stoję, chodzę, więc byłem już równym...no prawie równym... partnerem do zabawy
nawet tańczyliśmy za rączki... oczywiście Franek prowadził
fajnie mieć takiego dużego kumpla :)
moje zęby strasznie mi dokuczają, weekend był pod znakiem dziąsła zapuchniętego w postaci takiej kulki dużej jak groszek- wieczorem w niedzielę zaczęło to-to krwawić aż mama spanikowała... a dziś rano jest już na tym miejscu duży, solidny kawałek lewej dolnej czwórki
to już chyba czwarta jej próba wydostania się na świat-raczej wreszcie skuteczna...

środa, 7 stycznia 2009

słoiczek, zakrętka...

... to od kilkunastu już dni moje ulubione zabawki
z bardzo poważną i skupioną miną zakładam zakrętkę na trzymany przez mamę lub tatę słoiczek po czym ją zdejmuję-i tak w kółko...
zaczęły też interesować mnie kubeczki wkładane jeden w drugi-nie tylko wtedy, kiedy ktoś mi z nich ułoży wieżę i mogę z radosnym "iiiiii" zrobić efektowne "bam" :)
próbuję wkładać je po kolei w siebie... no może niezupełnie po kolei...
"bam" to też świetna zabawa z tatą lub bratem-kiedy któryś z nich rozłoży się na naszym pufo-fotelu lecę biegiem i rzucam się rozcieszony na jego brzuch :)
kombinuję też z klockami, które mają się zmieścić w odpowiednich otworkach garnuszka czy kostki... jednak zwykle kończy się na wrzuceniu ich przez największy otwór-czyli od góry :)
nadal ćwiczę siłę i równowagę chodząc z 19 litrowymi butlami po wodzie - czasem dwoma naraz
wpadłem w czarną rozpacz, kiedy ostatnio pan przyjechał z pełnymi butlami i zabrał mi puste !!! na szczęście mamusia wynegocjowała zostawienie jednej pustej dla mnie :) czasem mama się też na coś przydaje :)
na dworze mrozisko potężne-dziś było minus 19 i nie poszliśmy na spacer... głównie dlatego, że przez te szalone zęby rosnące i rosnące strasznie się ślinię i mamusię powstrzymała wizja sopelków na mojej brodzie...
śnieg mnie fascynuje-co rano lecę do okna balkonowego i sprawdzam, czy nasz balkon i okolice nadal są takie zasypane :)
a nasze podwórko wygląda naprawdę ślicznie... krzaki i drzewka pod kołderką :)
czasem odwiedzają też nasz balkon koty sąsiadów-szczególnie rudy długowłosy i czarno-biały prezentują się okazale na śniegu :)
bo biały, który w lecie właził nam kilka razy do domu stracił na efekcie :) nie bardzo go widać :)
za to ptaków, które zwykle szaleją i na naszej barierce balkonowej i na krzewach, nie widać wcale ... też się boją mrozu ?

niedziela, 4 stycznia 2009

nowy roczek ...

... już się zaczął
rok temu siedziałem sobie jeszcze w brzusiu a mamusia doczekać się mnie nie mogła:)
jutro rocznica terminu porodu :)
a już za niecałe 2 tygodnie-moje pierwsze urodzinki !!!
mama pokazała mi jak się zdmuchuje świeczkę-ale nie mam ochoty tego się sam nauczyć, wcale mi się nie podobało ;/
za to nocnik z pozytywką robi karierę... to nic, że pozytywka niezbyt udana i albo się nie włącza kiedy trzeba (czyli jak zrobię siku) albo włącza się np. w środku nocy
z tym pierwszym problemem radzę sobie sam i jak nasikam to sobie sam śpiewam :D
z drugim musieli sobie poradzić rodzice :)
muzyka jest moją największa pasją-tańczę, podśpiewuję i sam umiem już włączać melodyjki w niektórych zabawkach
wyrastam z ubranek w tempie kosmicznym
wyrosłem ze śpiworka do wózka-dobrze, że ciocia pożyczyła nam drugi-po dziewczynkach :) bo zima zrobiła się na całego... na dworze biało, a wczoraj ze spaceru z tatą wróciłem czerwoniutki jak buraczek, tak mi buzia zmarzła...
Sylwester przebalowaliśmy z Jaśkiem, Martusią i Hanią u nas w domku... co prawda pierwszy odpadłem od towarzystwa-już około 21.30 spałem i nawet północ i fajerwerki mnie nie ruszyły :)
dałem rodzicom pospać do 8 rano :)