była Góra Szybowcowa-nie zdobywałem, bo już było późne popołudnie, szczyt zostawiliśmy z mamusią, Zosią i ciocią do zdobycia wujkowi i Marysi :)
były spacerki po jeleniogórskiej starówce
był zamek we Frydlandzie-pierwszy raz wykorzystałem swój PASZPORT :):):)
a potem.... był deszcz i ziąb.... i nagle moja temperatura zaczęła wariować.... i w nocy było 39 stopni..... oj, jak mi było gorąco.......
mamusia sie martwiła
wujek chrzestny zbadał.... ale nic nie znalazł.... i już półtora dnia później wszystko było dobrze !!!
może to mój trochę przytkany brzuszek?? a może wciąż nie wyrośnięty ósmy ząbek.... a może .... jeszcze "cuś"
w każdym razie pierwsze w życiu leki przeciwgorączkowe-zaliczone !!!
no i trochę nerwów mamusi
wujka chrzestnego odwiedziliśmy pod Świeradowem i tam było mnóóóóóstwo dzieciaków.... ale ja byłem wtedy wciąż taki nie za bardzo przytomny i nie zrobiło to na mnie wrażenia....
a po powrocie-czekało na mnie zamówione przez rodziców wcześniej MOJE KRZESEŁKO !!!!
takie wysokie, do karmienia !!!
już trzeci dzień wcinam na nim moje obiadki, a mamusia już nie musi siedzieć na podłodze :)
umiem już całkiem dobrze siadać-wciąż najłatwiej jest boczkiem, ale w wózku siedzę już całkiem pewnie i prosto :)
u wujka w Jeleniej nauczyłem się też prawidłowo raczkować-już nie tak jak wcześniej "czołgam się" nóżkami, ale zasuwam na kolankach aż furczy :)
a dziś już drugi raz bawiąc się z tatusiem wspiąłem się po nim na rękach, oparłem o stół i.... STAŁEM !!!!!
jeszcze niepewnie i ostrożnie... ale -kierunek słuszny :)
mama mówi, że jej za szybko dorastam... mamusiu, a na co ja mam czekać....??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz